Widok
żywej duszy
Dziś postanowiłem wspomóc schronisko i zakupiłem kilkanaście worków karmy chcąc przekazać je psiakom i kotom. Niestety, przyjechałem do schroniska około godziny 17, nikogo tam nie było. Dzwoniłem dzwonkiem, dzwoniłem na podany numer - zero odzewu. Nie wiem, czy pracownicy się tam dobrze bawią i nic nie robią, ale co by człowiek zrobił gdyby przyjechał ze zwierzęciem, które znalazł? Może tym schroniskiem powinny się zainteresować władze miasta.
Po godzinach jest jeden pracownik i jeden z ochrony. Pracownika może nie było bo wyjechał na interwencje. Jego nocna praca nie polega na siedzeniu i czekaniu na nocnych interesantów tylko na interwencjach, gotowaniu jedzenia, mycie misek w niemałej ilości i 1000 innych rzeczy które trzeba zrobić. Praca w schronisku to nie tylko posprzątać kupy i nasypać karmę. Zimą i nie tylko jest gotowane jedzenie po gotowaniu umyć kotły trzeba a po jedzeniu setki misek które trzeba przed jedzeniem rozwieść a po już zwieść, wyścielenie bud, sprzątanie boksów, szpitaliku i pomieszczeń z szczeniakami i to zapewne nie wszystko jeszcze kociarnia i sprzątać pomieszczenia pracowników i biura. Sprzątaczki raczej tam nie mają.
to w czym problem-mozna bylo przerzucic przez brame i zostawic skoro pracownikow juz nie bylo-sam przeciez nie pracujesz 24h to i ciezko wymagac od innych stalej gotowosci bo Ty akurat o tej porze zazyczyles sobie wspomoc. To bardzo chwalebne, i szanuje za taka inicjatywe-ale po co zaraz robic "bigos" o cos co mozna przeciez rozwiazac-mozna przyjechac nastepnego dnia np ok 9:00 aaaaa...ale wtedy Ty pewnie pracujesz...no wlasnie, oni tez...