Odpowiadasz na:

Właśnie dlatego, że dziecko tak bardzo czuje i uczy się, jak jako dojrzały facet ze sporym życiowym doświadczeniem, chyba wspinam się na wyżyny możliwości i robię maksymalnie wszystko, aby syn... rozwiń

Właśnie dlatego, że dziecko tak bardzo czuje i uczy się, jak jako dojrzały facet ze sporym życiowym doświadczeniem, chyba wspinam się na wyżyny możliwości i robię maksymalnie wszystko, aby syn widział tylko uśmiechniętych rodziców. Drugim elementem, o którym piszesz, a który jest tak bardzo ważny, to właściwe wzorce zachowań ojca wobec matki i tu mam pełną świadomość, jak ważnym jest pokazywanie dziecku prawidłowych postaw.
Tak udaję, rekompensując sobie wewnętrzny sprzeciw uśmiechem i radością syna - wierząc, że robię to dla niego, dla jego dobra, nie pomny własnego pożytku. Moje szczęście, to jego szczęście, ja mam blisko 50 lat i już się "naszczęśliwiłem" w życiu ale zwyczajnie czasem mam dość tego, szczególnie gdy syn zasypia i rozpoczyna się "wspólny wieczór". Chyba to jest najgorsze w tym wszystkim. Najszczęśliwszy jestem, gdy możemy z synkiem razem zasnąć i nie muszę kontynuować wieczoru.
Może i zasługuję (albo i nie) na bycie szczęśliwym ale nie kosztem życia mojego syna. Jednego jestem pewien, że mając jego uśmiechniętą buzię przed oczami, jestem gotów ponieść każdą ofiarę. Nie brakuje mi jeszcze sił ale zwyczajnie muszę to z siebie w końcu wyrzucić i posłuchać/przeczytać, co inni mają do powiedzenia.

zobacz wątek
7 lat temu
~Tato

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry