Odpowiadasz na:

Re: Święta krowa czy zwykły matoł?

Masz wiele racji:
1.Chwalenie się przekraczaniem przepisów nie jest godne pochwały
2.Wrzucanie wszystkiego do internetu jest naruszeniam swojej prywatności.
3. Dura lex sed lex.... rozwiń

Masz wiele racji:
1.Chwalenie się przekraczaniem przepisów nie jest godne pochwały
2.Wrzucanie wszystkiego do internetu jest naruszeniam swojej prywatności.
3. Dura lex sed lex. Rzymianie nie wymyślili "levus lex sed lex", a szkoda. Niemniej praworządny obywatel powinien przestrzegać nawet głupiego prawa, łącznie z tym dotyczącym ograniczeń prędkości. Zapewne Ty tak, działasz, chwała Ci za to.

Nie rozumiesz też kilku rzeczy:
1. Sugerowanie, ze ktoś jest matołem jest przejawem braku kultury. Czy powinienem napomknąć coś o chamstwie, albo zerwać dyskusję?
2. problem drogi w Chwaszczynie i Bojanie pozostaje. Alternatywę stanowi rezygnacja z jazdy szosówka tamtymi drogami, a jest to naprawdę znakomita trasa. Włodarze tych wsi sadzą, że ścieżka po jednej stronie jest odciążeniem dla kierowców, natomiast w ogóle nie myślą o rowerzystach.
3. Próba przebycia ronda w Chwaszczynie zgodnie z przepisami byłaby nie lada wyzwaniem. Powiedzmy, że dużo wcześniej przeniósłbym się na lewą stronę, na ścieżkę i pojechał te 20 km/h, na ile pozwala ścieżka pieszo-rowerowa (która nota bene nie obliguje rowerzysty do korzystania z niej). Dojeżdżam do ronda i (przynajmniej tego dnia, kiedy nakręciłem film) muszę obejść pieszo to rondo po chaszczach, bo tam nawet nie ma dróżki. Wiąże się to ze zdjęciem butów i prowadzeniem roweru. OK, może teraz jest ścieżka rowerowa już zbudowana, ale i tak muszę przejść pieszo przez przejście, a dalej przedostać się na prawą stronę w miejscu gdzie przejścia nie ma. W momencie filmowania nie było żadnych przejść, żadnych ścieżek, tylko zakaz jazdy rowerem. Nawet dróżki na jedną osobę nie było wydeptanej. Po prostu pieszy, ani rowerzysta w kierunku Bojana przejść nie mogli i i już. Ale znak stał i obowiązywał, co najmniej 2 miesiące. Levus lex sed lex.
4. Odwołania znaku B-9 możesz szukać i szukać. Nie znajdziesz nigdzie i nigdy. Trzymając się logiki, znak ten powinien być powtórzony po każdym skrzyżowaniu z droga publiczną, bo z tej drogi mógłby wyjechać rowerzysta. Znak nie jest umieszczony ani pod nazwa miejscowości, ani pod znakiem "obszar zabudowany", kiedy to należy domniemywać, że obowiązuje na terenie całej miejscowości. Zatem, skoro nie ma odwołania to:
a) nie wolno jechać rowerem po ulicy aż do Wejherowa
b) wolno jechac rowerem po pierwszym skrzyżowaniu, czyli za każdym razem mniej więcej po 50 metrach.
Oznakowanie jest za każdym razem ustawione bez sensu. Levus lex sed lex?
Założycielka wątku ma podobne wątpliwości i więcej skrupułów ode mnie (choć ja, wbrew Twoim niewybrednym i nieeleganckim sugestiom, też je mam) , dlatego pyta, co zrobić z taką sytuacją.
5. W moim przypadku, naprawdę jeżdżę tak, aby nie utrudniać kierowcom jazdy, podobnie jak jadąc samochodem, staram się szanować rowerzystów. Problem ścieżek budowanych bez sensu po wsiach leży mi na sercu. Jestem zwolennikiem pasów rowerowych. Londyn wydaje mi się godny naśladowania.

Pozdrawiam bojownika o poszanowanie prawa, sugerując jednocześnie mniejszy fundamentalizm i nieco ogłady w dyskusji. Spróbuj wypisać sobie określenia, którymi nie chciałbyś być obrzucany. To, że nazywasz kogoś matołem w szkole, nie znaczy, że jest to już obowiązujące w rozmowie między dorosłymi ludźmi.

zobacz wątek
10 lat temu
~Rysiek 50+

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry