Odpowiadasz na:

bieda z nędzą

była to nasza kolejna wizyta, wcześniejsze nas nie rozczarowywały, dlatego ostatniej niedzieli postanowiliśmy wpaść do del mar na niedzielny obiadek. Istotnym plusem z naszego punktu widzenia jest... rozwiń

była to nasza kolejna wizyta, wcześniejsze nas nie rozczarowywały, dlatego ostatniej niedzieli postanowiliśmy wpaść do del mar na niedzielny obiadek. Istotnym plusem z naszego punktu widzenia jest fakt, że w Del Mar nie ma schodów i jest dość przestrzeni między stolikami aby postawić wózki z dziećmi. Myśleliśmy także że jest kącik zabaw, ale to co zastaliśmy tylko udawało takowy - kilka połamanych kredek i brudne krzesełka. Brak kartek do rysowania. Gdy poprosiliśmy kelnera o kartki odpowiedział, że menadżera nie ma a on kartek nie i proponuje gazety (sic!) Nie rozumiem- po co w takim razie udawać, że jest jakiś kącik , nie lepiej go zlikwidować? Będzie więcej miejsca na stoliki, a klienci z dziećmi nie poczują się oszukani. nFoteliki do jedzenia dla dzieci, drewniane, były w opłakanym stanie. Z oparć pozdzierany plastik i wystaje brudna gąbka, całość rozklekotana i grozi zapadnięciem. Całe szczęście spośród 4 sztuk znaleźliśmy choć 1 który budził odrobinę zaufania. Pozostałe nie nadawały się nawet na opał.nA teraz jedzenie, czyli to po co defakto przyszliśmy:n- najtańszą pozycją był dorsz 29zł i halibut 36 zl. Reszta dań głównych tylko droższa. Ryby przesączone z olejem, niesmacz

zobacz wątek
9 lat temu
~Przemek

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry