Re: Mamusie majowo-czerwcowe 2015 (6)
Ja sama mam zamiar karmić dziecko piersią, chociaż wcale mnie do tego cię ciągnie - jak dzisiaj sobie pomyślę, że ma mi się do cycka przyklejać kilkanaście razy dziennie jakiś ssak, to jakoś wręcz...
rozwiń
Ja sama mam zamiar karmić dziecko piersią, chociaż wcale mnie do tego cię ciągnie - jak dzisiaj sobie pomyślę, że ma mi się do cycka przyklejać kilkanaście razy dziennie jakiś ssak, to jakoś wręcz niedobrze mi się robi. Ale mam nadzieję, że po porodzie to minie i dołączę do grona matek piejących z zachwytu ;)
Jednak takie artykuły i terror laktacyjny strasznie mnie wkurzają. Sama znam osobiście 3 przypadki matek, które stały na głowie, próbując karmić piersią. Kończyło się to nieprzespanymi nocami całych rodzin (matka w depresji, ojciec prawie zasypiający w pracy), dziesiątkami wizyt u lekarzy, modyfikacjami diet (a może matka niech odstawi to, a może tamto), grubą kasą zostawioną w aptekach (a może dziecku pomoże ten lek, a może matka niech weźmie taki lek) i wiecznym zdenerwowaniem i dziecka i rodziców. W tych wszystkich 3 przypadkach rodzice w końcu wymiękli i zaczęli podawać mleko modyfikowane - jedni już po 3 tygodniach, inni po 3 miesiącach, ostatnia, "najtwardsza" matka dopiero po pół roku. Efekt - zupełnie inne dziecko! Śpiące nocami, śmiejące się w dzień, nie płaczące przez 3/4 doby. Wielka ulga u rodziców i u sąsiadów!
Dlatego nie nastawiam się na to, że za wszelką cenę będę karmić piersią, ani też nie mam zamiaru dać się terroryzować, jeśli z dzieckiem będą jakieś problemy. Prawda jest taka, że mleko matki spełniało w 100% swą rolę jeszcze 100 lat temu, ale dzisiaj już niekoniecznie. Żyjemy w zanieczyszczonym środowisku, jemy przetworzone żarcie i kończy się to tym, że wiele dzieci ma alergię na mleko własnych matek. Wydaje mi się, że zadowoleni i nieznerwicowani rodzice są dla dziecka bardziej cenni niż KP za wszelką cenę.
zobacz wątek