Re: Mamusie wrzesień-październik 2011 *23*
~ Malinowa - mówisz masz :)
Przepis jest naprawdę prosty, a można go jeszcze uprościć, zależnie ile masz siły na stanie przy garach.
Robisz naleśniki, potrzeba ok 10-12 sztuk (to dla...
rozwiń
~ Malinowa - mówisz masz :)
Przepis jest naprawdę prosty, a można go jeszcze uprościć, zależnie ile masz siły na stanie przy garach.
Robisz naleśniki, potrzeba ok 10-12 sztuk (to dla mnie najtrudniejsza cześć, bo różnie mi wychodzą).
Potrzebujesz do nadzienia:
1 paczka posiekanego mrożonego szpinaku 450g, może być od razu ze śmietaną
śmietana (12 lub 18%)
zwykły serek topiony (śmietankowy, ziołowy, pieczarkowy, jaki wolisz)
300g pieczarek (czasem je w ogóle pomijam, jeśli chcę, żeby było szybciej)
podwójna pierś z kurczaka
pieprz, sól, papryka ostra, czosnek świeży lub granulowany (czasem pomijam czosnek, zależy dla kogo robię naleśniki)
tłusty ser żółty po posypania na wierzchu
Szpinak dusisz na patelni, doprawiasz solą, pieprzem i czosnkiem, dodajesz kilka łyżek śmietany i cały serek. Papka musi być gęsta, więc jeśli widzisz, że jest wodnista, to odparowujesz na malutkim ogniu.
Pokrojone pieczarki dusisz (bez tłuszczu) z odrobiną wody, doprawiasz solą i pieprzem. Ze względu na to, że to trwa minimum 30 minut, żeby były fajnie podduszone, czasem z nich rezygnuję w ogóle. Ale jeśli nie zrezygnujesz, to z podduszonych pieczarek też odparowujesz wodę, żeby zostały całkiem suche. Albo można wytworzony sosik sobie zostawić, jako bazę do sosu pieczarkowego.
Pokrojoną na drobniutko pierś kurczaka porządnie obsmażasz i doprawiasz tak, żeby była pikantna (papryka ostra, pieprz cayenne).
Szpinak, pieczarki i kuraka wrzucasz do jednego naczynia i przez kilka minut dusisz razem. Pakujesz wszystko w naleśniki, zawijasz, układasz na blaszce lub naczyniu żaroodpornym, posypujesz tarkowanym tłustym żółtym serem i zapiekasz. Czas zapiekania jest już tylko zależny od tego, kiedy ser z wierzchu zacznie się ciągnąć. Mniej więcej 20-30 minut.
Naleśniki podaję przeważnie z sosem czosnkowym, ale w ciąży jakoś mi czosnek nie smakuje, więc albo w ogóle bez sosu, albo jakiś pieczarkowy, albo serowy - zależy co mam w lodówce i czy chce mi się iść do sklepu.
Nie należy ściśle się trzymać przepisu, bo to raczej baza do własnych wariacji. Ja zawsze coś modyfikuję w trakcie.
Z. już się ucieszył, bo się sama nakręciłam na te naleśniki i też będę robić :).
zobacz wątek