Odpowiadasz na:

Re: Mamusie październikowo-listopadowe 2012 cz.16

Hej dziewczyny,
Witam po dłuższej nieobecności, a więc i ja już jako jedna z ostatnich urodziłam córeczkę Oleńkę....:)niestety nie wspominam tego dobrze,trochę się pokomplikowało wszystko,na... rozwiń

Hej dziewczyny,
Witam po dłuższej nieobecności, a więc i ja już jako jedna z ostatnich urodziłam córeczkę Oleńkę....:)niestety nie wspominam tego dobrze,trochę się pokomplikowało wszystko,na szczęście wszystko się dobrze skończyło...termin miałam na 11.11.12 (ten termin tu podany był zły tzn.14.11.12),do szpitala zgłosiłam się 8 dni po terminie (19.11.12 Szpital Kliniczna) bez żadnych oznak porodu...tam musiałam zostać już na patologii i spytali mnie czy chcę rodzić naturalnie. Oczywiście chciałam i powiedziałam, że tak jeśli nie ma żadnych przeciwskazań. Na drugi dzień zrobili mi usg,wszystko było dobrze, więc podłączyli mnie pod oksy,pojawiły się skurcze i nic więcej. Drugi dzień założyli mi cewnik, żeby zrobiło się rozwarcie, zrobiło się na dwa palce. Trzeci dzień przenieśli mnie już na porodówkę i tam była druga próba oksy.No i tu się zaczęło...po ok. półtorej godziny poczułam, że mokro...myślałam, że to wody, więc czekałam jak ktoś podejdzie to wtedy powiem...całe szczęście, że minutę po tym przyszła położna,zobaczyła,zwołała lekarzy i tu automatycznie w minutę byłam na stole operacyjnym.nie zdarzyłam nawet zadzwonić do męża(miał przyjechać jak się tylko lekko coś rozkręci). Okazało się,że rozeszła się poprzednia blizna po cc i pękła macica i jednocześnie odkleiło się łożysko. W trakcie operacji też musieli mi wszystko w środku naprawiać po ostatnim cc na Zaspie (ponoć była masakra w środku-zrosty i coś tam jeszcze). Obudziłam się na sali pooperacyjnej,męża nie było bo nikt go nie powiadomił, dziecka nie było koło mnie, inni akurat mieli,bałam się zapytać lekarzy co z dzieckiem, tak się bałam, a jak już się odważyłam i spytałam położnej to ona,że nic nie wie...ja totalny szok, że musiało się coś stać, skoro nie chce nic powiedzieć, na szczęście za chwilkę przywieźli dziecko całe i zdrowe (56cm,3700). Ja musiałam mieć przetaczaną krew na drugi dzień, bo tyle jej straciłam i nie byłam w stanie funkcjonować.Na szczęście wszystko skończyło się dobrze...nawet teraz nie czytam czym to mogło grozić i czy mogą być jakieś konsekwencje na przyszłość, bo się boję. Od poniedziałku jestem już w domku i czuję się dobrze, mimo tego wszystkiego, doszłam do siebie szybciej niż po ostatnim cc na Zaspie.Mała cały czas je i śpi,jest mega grzeczna,w nocy kładę ją ok.23,a dziś np.wstała dopiero o 4:30,potem po 6,potem po 9,więc jestem wyspana:)

zobacz wątek
12 lat temu
~karolaa

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry