Widok
o to to to Kocio:)
od innych oczekujemy tego ,co nam nie dali za dziecka
jestes kochana
wspaniała
madra
piekna
ciesze sie ze jestes
ze wszystkim sobie swietnie radzisz itd itd
i przyciagamy podobnych "niedoboraków" jak my
a to wszystko uzupelnic trzeba samemu
dac sobie samemu
i wtedy moze pijawi sie ktos
tez uzupelniony
i w tedy nastapi najlepsza wymiana nadmiaru
i płynow i krwi...ech
i lac sie bedzie czerwone wino z niedopitych kieliszkow
syczec na rozgrzanej płycie
trzymaj lejce kobieto!!!
od innych oczekujemy tego ,co nam nie dali za dziecka
jestes kochana
wspaniała
madra
piekna
ciesze sie ze jestes
ze wszystkim sobie swietnie radzisz itd itd
i przyciagamy podobnych "niedoboraków" jak my
a to wszystko uzupelnic trzeba samemu
dac sobie samemu
i wtedy moze pijawi sie ktos
tez uzupelniony
i w tedy nastapi najlepsza wymiana nadmiaru
i płynow i krwi...ech
i lac sie bedzie czerwone wino z niedopitych kieliszkow
syczec na rozgrzanej płycie
trzymaj lejce kobieto!!!
To co piszesz to prawda, lecz podejrzewam, że ten wątek to próba zagłuszenia tego co bije ze środka, a mianowicie głebokiego 'czuje się samotna' czyli takie wyparcie.
Mogę się oczywiście mylić, ale obawiam się, że gdyby było autorce dobrze samej to ten wątek by nie powstał.
Człowiek ma taką naturę, że zaczyna dyskusję gdy ma wątpliwości.
Jeżeli komuś jest dobrze w danej sytuacji to takiej informacji przeważnie nie widzimy - tj. gdy dana osoba pozostaje niepytana.
Mechanizm podobny do tego gdy bliska nam osoba nas zostawi. Tęsknimy całym sobą ale próbujemy to wypierać myślami w stylu "on/ona był/a beznadziejna" mimo że tak nie uważamy.
Lub też gdy nie trafiamy na osoby, z którymi byśmy chcieli być i następuje argumentacja w stylu: jestem sam/sama bo wszyscy z płci przeciwnej są beznadziejni.
Mogę się oczywiście mylić, ale obawiam się, że gdyby było autorce dobrze samej to ten wątek by nie powstał.
Człowiek ma taką naturę, że zaczyna dyskusję gdy ma wątpliwości.
Jeżeli komuś jest dobrze w danej sytuacji to takiej informacji przeważnie nie widzimy - tj. gdy dana osoba pozostaje niepytana.
Mechanizm podobny do tego gdy bliska nam osoba nas zostawi. Tęsknimy całym sobą ale próbujemy to wypierać myślami w stylu "on/ona był/a beznadziejna" mimo że tak nie uważamy.
Lub też gdy nie trafiamy na osoby, z którymi byśmy chcieli być i następuje argumentacja w stylu: jestem sam/sama bo wszyscy z płci przeciwnej są beznadziejni.
Brawo za przyznanie się, bez ironii ;)
Przerabiałem (przerabiam?) temat u siebie, i zauważyłem że zdarzało mi się mówić (w myślach), że jest mi całkiem dobrze samemu, szczególnie w chwilach, gdy kogoś bliskiego mi brakowało - ot, taki paradoks. Taki sprytny mechanizm zaprzeczania rzeczywistości, czy też wypierania słabości.
Choć druga sprawa, że człowiekowi często trudno docenić to co ma i patrzy to czego nie ma. Vide 'związkowiec' patrzący z zazdrością na singli i vice versa.
Powiązaną, i według mnie kluczową, sprawą jest to czy posiada się duże grono znajomych czy prowadzi się samotniczy tryb życia.
Inaczej, i to zasadniczo, jest 'zostać' singlem u osoby towarzyskiej z dużą ilością znajomych, a inaczej u osoby, która tych znajomych ma jak na lekarstwo.
Przerabiałem (przerabiam?) temat u siebie, i zauważyłem że zdarzało mi się mówić (w myślach), że jest mi całkiem dobrze samemu, szczególnie w chwilach, gdy kogoś bliskiego mi brakowało - ot, taki paradoks. Taki sprytny mechanizm zaprzeczania rzeczywistości, czy też wypierania słabości.
Choć druga sprawa, że człowiekowi często trudno docenić to co ma i patrzy to czego nie ma. Vide 'związkowiec' patrzący z zazdrością na singli i vice versa.
Powiązaną, i według mnie kluczową, sprawą jest to czy posiada się duże grono znajomych czy prowadzi się samotniczy tryb życia.
Inaczej, i to zasadniczo, jest 'zostać' singlem u osoby towarzyskiej z dużą ilością znajomych, a inaczej u osoby, która tych znajomych ma jak na lekarstwo.