Re: A ja szukam pracowników i nic :-(
A kto płaci ZUS w przypadku zatrudnienia na prowizję? Pracownik i pracodawca? (Tak jak w przypadku zatrudnienia na etat), czy pracownik?A może tylko pracodawca? Jeśli to ostatnie to generujesz...
rozwiń
A kto płaci ZUS w przypadku zatrudnienia na prowizję? Pracownik i pracodawca? (Tak jak w przypadku zatrudnienia na etat), czy pracownik?A może tylko pracodawca? Jeśli to ostatnie to generujesz straty dla pracodawcy a tego prawdopodobnie nie będzie akceptował. Czyli prawdopodobnie sam płacisz ZUS. Chyba że się pracuje na zlecenie - ale i tak zdrowotny trzeba odprowadzić. A emerytalne, społeczne - gdzie? Druga sprawa: czy taki pracodawca zapewnia podstawowy sprzęt do komunikacji? tj. komputer, telefon itp? (ktoś już o tym wspominał w poprzednich postach) Jeśli tak to znów koszt dla Niego - myślisz Mikulko że się na to zgodzi? A jeśli nie daje to kto to ma kupić św. Mikołaj? (czyli dalej strata we własnej kieszeni - /niektórzy nazwaliby to inwestycją, ale autorka powyższego napisała że to strata/)
Mam swoją firmę, nie zajmuję się finansami i mimo mojej frustracji przy odbieraniu telefonu z propozycją finansową, ze spokojem odmawiam produktów finansowych. Wiem że jest to uciążliwe - ale nie o tym mowa w tym artykule.
Rozumiem że Finansowy nie może znaleźć pracowników, bo nikt nie chce pracować za prowizję - brak gwarancji na to że znajdzie się klient który zechce coś kupić. Z przykrością jednak rozumiem brak możliwości doboru odpowiedniej kadry. Być może zawody takie jak finansowy czy geodeta (w moim przypadku) mają to do siebie że nikt nie chce pracować w tej branży (na warunkach jakie określamy). Z obserwacji natomiast wynika że na rynku pojawiła się spora ilość osób wykształconych w dziedzinie geodezji, więc o ilość nie trzeba się martwić. Problemem jest to na jakim stanowisku potrzeba zatrudnić danego kandydata. Z gazet i czasopism które wypisują farmazony, wyczytać można że geodeta zarabia grubo powyżej 5000 złotych na miesiąc. Owszem, taki który nie ma rodziny, bo pracuje 12-16 godzin na wyjeździe, wraz z sobotami i odpowiada za grube inwestycje typu mosty i skomplikowane konstrukcje to może i tyle zarabia, ale takich inwestycji jest kilkanaście w tej chwili w kraju. Było może kilkadziesiąt przed Euro, a firm jest kilka tysięcy!!!! W tej chwili zarabia się na inwestycjach lokalnych typu budowy domów ewentualnie dróg lokalnych lub apartamentowców. I to nie jest fikcja. Przechodząc do konsensusu. Taki absolwent naszpikowany informacjami o kokosach w firmie geodezyjnej, w momencie proponowania kwoty 1200 złotych na rękę za pomocnika który wciska klawisze w instrumencie będąc w terenie, lub 1500 na rękę za osobę która oprócz pracy w terenie będzie składać dokumentację wykonywać część obliczeń, śmieje się w twarz i wychodzi. Fakt jest taki że większość moich znajomych - firm geodezyjnych, ma spore kłopoty ze znalezieniem zleceń. Budownictwo stoi, przez co geodezja też. Powstają nowe firmy geodezyjne jednoosobowe, prowadzone przez studentów, które by wejść na rynek zaniżają ceny do dumpingowych itd. W ten sposób nie można nawet zarobić na pensję dla pracownika, a co dopiero proponowanie wyższej kwoty zarobku. Kończąc jestem w stanie trochę zrozumieć Finansowego że nie może znaleźć osób do pracy. Powody opisałem powyżej. Może rzeczywiście należałoby zaoferować podstawę + prowizję? A może po prostu kryzys dopada również Polskę i ciężko jest namówić kogoś do inwestowania (bo nie ma z czego i nie ma gwarancji na sukces) lub kredytu (bo z czego spłacać jeśli straci się źródło dochodu?
Pozdrawiam wszystkich piszących i czytających. A teraz do pracy :)
zobacz wątek