Odpowiadasz na:

Oj zwierzu, zwierzu

Aż szkoda patrzeć co zrobiło z ciebie ostatnie parę lat. Szkoda że zmieniłeś się tak strasznie na gorsze. Kiedyś przyjaźń traktowałeś jak przyjaźń a nie jak związek dający satysfakcję i zadowolenie... rozwiń

Aż szkoda patrzeć co zrobiło z ciebie ostatnie parę lat. Szkoda że zmieniłeś się tak strasznie na gorsze. Kiedyś przyjaźń traktowałeś jak przyjaźń a nie jak związek dający satysfakcję i zadowolenie z podziwu społecznego – jak czynisz to teraz. I pamięć już nie ta – oj nie ta. Kiedy po raz pierwszy przeczytałem twój wpis na palce nacisnęła mi się niezwykle zjadliwa odpowiedź. Ale już mi przeszło. Szkoda marnować sił na coś co odchodzi w mroki zapomnienia. Nie obrażałem cię nigdy na tym forum – szkoda iż nie umiesz uszanować działań innych. Cóż – potraktuj ten wpis jako epitafium dla pewnego okresu w naszej znajomości. Przestałem być twoim przyjacielem chyba wtedy kiedy udowodniłem tobie i innym iż słowo honor i zobowiązania są dla ciebie tylko wygodnymi sztandarami którymi wymachujesz kiedy potrzebujesz poklasku i podziwu od innych. Kiedy zaś przygniatają cię do ziemi zobowiązania za nimi płynące odwieszasz je nad „kominek” bo to dla ciebie za trudne, meczące, bolesne itd., itp. I wiesz co? Masz rację! Dobrze iż ukazałeś prawdziwą naturę swojego „honoru” teraz – trochę szkoda iż tak późno ale i tak dobrze że to się wydało. Bo wiesz co? Kiedyś w przyszłości mogło by to zniweczyć znacznie potężniejsze plany niż te które usiłowaliśmy w trójkę zrealizować. Ja o nich nie zapomniałem i jako jedyny je prowadzę do przodu. I być może kiedyś kiedy za parenaście lat usiądziesz w pustym cichym domu – zrozumiesz iż kiedyś miałeś szansę być częścią czegoś wielkiego a tak to w ostatecznym rozrachunku to ja poprowadzę innych ku oświeceniu a ty przytłoczony przez „prozę życia”, z którą nawiasem mówiąc nie radzisz sobie kompletnie i już sam zrozumiałeś iż nauka tej sztuki może cię zniszczyć, zrozumiesz iż to ja prowadzę cię przez otoczenie, państwo, twoich bliskich, a ty nie będziesz mógł nic na to poradzić. Tak masz rację – to przerażająca wizja. Nie mniej jednak ja tworzę swoją rzeczywistość, ty pozwalasz się jej ponieść. Jeszcze jedno choć i tak się tu już zbyt rozwlekle rozpisuję. Ja sięgnąłem po władzę o której ty marzyłeś i nauczyłem się jednego :” z wielką władzą przychodzi wielka odpowiedzialność ”. Nigdy nie poprowadziłeś swoich ludzi w piekło i z niego z nimi wyszedłeś. Po prostu nie podąża za tobą już nikt. Czy czułeś dumę ze swoich podwładnych kiedy bez wahania rzucali się za tobą w ogień? Spójrz w swoje życie i odpowiedz sobie uczciwie – kiedy ostatni raz zrobiłeś coś na drodze do oświecenia?

Rękawica rzucona –podejmiesz? Nie sądzę - wszak nigdy nie kończysz tego co zacząłeś a ostatnio nawet nie zaczynasz sam nowych rzeczy tylko podążasz z biegiem rzeki – do urwiska.

zobacz wątek
21 lat temu
~Malyach

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry