Odpowiadasz na:

Autorka artykułu pisze w sprawie kolegi, którego zna, lubi czy ceni, ale dla Stowarzyszenia jest to jeden z wielu klientów, a klienci są różni, i bardzo dobrze, że jest możliwość śledzenia dalszych... rozwiń

Autorka artykułu pisze w sprawie kolegi, którego zna, lubi czy ceni, ale dla Stowarzyszenia jest to jeden z wielu klientów, a klienci są różni, i bardzo dobrze, że jest możliwość śledzenia dalszych losów zwierzęcia. Jakoś te bardzo liczne bezpańskie zwierzęta nie biorą się z lasu, tylko kiedyś miały domy. Pani Marzena i pan Łukasz powinni obiektywnie docenić, że los zwierząt jest pilotowany.

Co do dwóch zwierząt w domu, też mam w domu walczące ze sobą dwa koty. Ludzie, którzy przekazali mi drugiego kota, przemilczeli wiele spraw i uważam, że po prostu chcieli się kota pozbyć bez wyjaśnienia, o co chodzi. Ale kota przyjęłam i nie mogłam go ZNOWU wystawiać za próg.

Trudno znaleźć odpowiedzialnych ludzi, o czym przekonał się p. Łukasz, który kotka oddał znajomym, a żonie kotek przeszkadzał i wymyśliła pretekst w postaci trudności z wypełnieniem papierka. (Chyba p. Marzenia nie jest tak naiwna i nie uważa, że troskliwy opiekun odda swojego psa lub kota tylko dlatego, bo ma podpisać papierek, że będzie o niego dbał i nie odda go byle gdzie?) Lepiej teraz niż później, bo kotek przynajmniej trafił z powrotem do Stowarzyszenia. Lepsze to, niż po roku "zgubienie" kota lub szukanie mu jakiegokolwiek domu.

Reasumując: p. Łukasz uznał, że dwóch kotów mieć nie może (może słusznie, nie wiem), kotek trafił do niechętnej mu współopiekunki, a na zakończenie z powrotem do Stowarzyszenia. Całe szczęście, że Stowarzyszenie go przyjęło. Więc o co te pretensje?

zobacz wątek
12 lat temu
~

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry