Re: Alimenty i po alimentach.... Panowie wasze spostrzeżenia....
Są też ojcowie, którzy zrobią wszystko, żeby płacić symboliczną kwotę, a resztę mają w czterech literach. Mój ex płaci 800 zł na dwójkę nastoletnich dzieci. Zjawia się 3 razy w roku, nic im nie...
rozwiń
Są też ojcowie, którzy zrobią wszystko, żeby płacić symboliczną kwotę, a resztę mają w czterech literach. Mój ex płaci 800 zł na dwójkę nastoletnich dzieci. Zjawia się 3 razy w roku, nic im nie kupuje, w szkole nigdy go nie było, do lekarza tez nigdy nie poszedł. Czyli generalnie ogranicza sie do przelewu na konto. Ja pracuję na etacie i dodatkowo mam działalność gospodarczą. Czyli wlasciwe z przerwą na zrobienie obiadu i zawiezienie dzieci na zajecia dodatkowe czy wywiadowki lekarzy etc, pracuję w tygodniu od 8-23. W weekendy mogę "zaszaleć" i pracuje jedynie 8 h. Szczerze? Opadam już z sił. Syn choruje i co chwila jesteśmy w szpitalu. Po 7 latach złożyłam pozew o podwyższenie alimentów. Jego odpowiedź na pozew zwaliła mnie z nóg. Nagle twierdzi, ze ma stały kontakt z dziećmi, co dwa tygodnie się widują, zawsze im coś kupuje pomimo, ze biedny najpierw nie mógł znaleźć przez 3 lata pracy, a potem uznał, ze zostanie w domu z dzieckiem a partnerka bedzie pracować. Mało tego, gość oczekuje ode mnie, ze jak bierze dzieci np na 2 tygodnie to mam mu zwracac połowę alimentów, bo jak nie to ich nie będzie brał. I co? Takie te kobiety są złe?
zobacz wątek