Widok
Wiecznie nieszczęśliwa
Nie sposób uszczęśliwić kogoś na siłę, zwłaszcza kiedy obarcza "ICH" całą winą, a swoich błędów nie widzi niestety. Są ludzie, którzy będą nam płakali w rękaw, będą pytali no i co ja mam teraz robić, będą z uwagą wysłuchiwali naszych mądrych rad i... będą bezustannie robili to co do tej pory. Tak w kółko. Ten sam błąd, potem płacz, potem szukanie u nas pomocy i porady i... znowu. Pierdolca dostać można. Czy ten ktoś może chce, żeby go po główce bez przerwy głaskać, litować się nad nim i mówić, że to nie jego wina, to "ONI" "ONI" są źli... Jasssne. Czemu, ludzi nie można uszczęśliwić chociaż by się chciało... Może niektórzy nie są warci uszczęśliwienia, albo uważają siebie za ofiary które i tak muszą być na straconej pozycji?? Może. Chyba się nie nauczę, że z takimi sprawami lepiej z daleka. Że niektórzy ludzie nie chcą słuchać, nawet jeśli mówią, że chcą. Ech, nieważne. Przepraszam, za ten chaos, ale musiałem.... nawet ryzykując, że ona może się obrazić...
K W I Z A C
Chaos przemawia przez ciebie w kolejnych twoich odpowiedziach. Ten chaos który ja stworzyłem. Tak jak przepowiedziałem, wybrałeś do odpowiedzi fragmenty najprostsze do zacytowania frazesami innych ludzi. Nie potrafiłeś wnieść w łamy swojej wypowiedzi treści które sam stworzyłeś w głębiach twojego zagmatwanego umysłu. Stało się tak jak przepowiedziałem. Zacząłeś od końca wypowiedzi a nie od początku. Niczego nie udowodniłeś, zbyt bardzo opanowałem twój umysł i duszę. Wsączyłem w nią truciznę lenistwa i lekceważenia. Buta i megalomania. Zamykam cię w hermetycznym kręgu twojej własnej wiedzy z którego nie możesz już przebić się na zewnątrz z własnymi oryginalnymi myślami. Proste pytania lecz jakże brak na nie twoich własnych słów. Typowa ucieczka w wyrażenia. Nie możesz udowodnić nieskończoności odwołując się inaczej niż do argumentów które inni musieli by przyjąć na wiarę. Nie ma rzeczy nieskończonych . nawet czas kiedyś się zaczął i kiedyś skończy. Skończona jest ilość atomów we wszechświecie. Ale spróbuj , zmarnuj tę odrobinę czasu którą posiadasz a którą nazywasz życiem. Albo i nie po co tracić czas na tych którzy cię nie zrozumieją . Nieskończoności nie da się zbadać empirycznie, przeczy temu jej sama teoria. Ale ty spróbuj odpowiedzieć na to pytanie inaczej niż zdaniem z podręcznika. I nie staraj się precyzyjnie czytać wypowiedzi innych. Szkoda na to czasu przeleć oczyma pobieżnie przez ich tekst. Wyrób sobie z zawczasu zdanie o tym co za chwile przeczytasz a następnie odpowiedz na pytanie które nie jest zawarte w tekście lecz na pytanie które ty myślisz iż ktoś ci zadał. Dlatego nigdy nie zrozumiesz Kwidula. Za bardzo skaziłem twoje oczy żebyś mógł odczytać prawdę. Świadectwem tego niech będzie pytanie „ udowodnij że kochasz” a nie zdefiniuj czym jest dla ciebie miłość. Nie przechwalaj się na niniejszych łamach że jesteś kochany lecz udowodnij że kochasz. Im dalej przesuwasz się na linii czasu twego życia tym głośniej słyszysz mój szept wbijający cię w dumę i samozadowolenie swej wiedzy. To ja Poszeptuję ci żeby kierować się w życiu niezachwianym poczuciem własnej wyższości. To ja doradzam ci odrzucać z własnej świadomości treści przekazywane przez innych które nie zgadzają się z twym własnym światopoglądem. To ja zachęcam cię do dyskusji z innymi. Nie po to żeby rozwijać cię lecz po to by umacniać twoją sztukę sofizmu i nietolerancji dla przekonań innych. To ja ukształtowałem cię na podobieństwo proroka i tchnąłem w ciebie świętą misję nawrócenia całej reszty świata na twój światopogląd. Dla tego nie chce ci się udowodnić nieistnienia Boga tak jak nie potrafiłbyś udowodnić jego istnienia. Wierzysz równocześnie w rzeczy które opierają się tylko na teoriach i do nie dawna nie można było sprawdzić ich empirycznie. A równocześnie te teorie w myśl Galileusza, któremu teoria boga nie była w niczym potrzebna do opisania świata, też były by niepotrzebne. Jak każdy pseudo naukowiec w swoim czasie odmawiasz przyjęcia do świadomości możliwości istnienia czegoś czego nie jest w stanie wytłumaczyć twój poziom wiedzy. Galileusz też odmówił by prawa istnienia fotonom. I kwarkom i neutrino i czarnym dziurom. Nie były by mu potrzebne do jego wizerunku świata. Po raz kolejny odpowiesz na powyższe stwierdzenia w sposób pobieżny i nie zechce ci się nawet sięgnąć do źródeł. Do Galileusza, bo szkoda ci będzie czasu na miernoty, do wnętrza samego siebie, bo bać się będziesz tego co odkryjesz. Odłamki ranią i padają do oczu by zawładnąć. Lecz tym razem nie będzie Gerdy żeby pocałunkiem rozgrzać zamarznięte serce. Dlatego choć oddychasz to jest to agonia twojego ducha. To ja upominam się o swoje dziedzictwo. Chaos cię dopadł. I ty to wiesz. Lecz już nawet się nie bronisz. Tak jest lepiej. Nie poranisz się już więcej o ostre krawędzie realności. Ułóż się wygodnie w moich ramionach i śnij. Śmierć we śnie podobno nie boli.
Apocalypse
Odpowiedziałem na wszystkie powazne zarzuty i większość twoich stwierdzeń. Pominąłem odpowiedzi na twoją sofistykę. Ty niepodjąłeś żadnego mojego tematu, nie odpowiedziałeś na żadne z moich stwierdzeń. Jedynie oceniasz stawiając się z nadżędnej pozycji. Czyżbyś wszystko wiedział i jedynie mnie egzaminujesz?
Apocalypse
Jeśli się znamy, a tak przypuszczam z przedstawionych przez ciebie faktów (niewiele osób wie tyle by tak o mnie napisać) to mogłeś mieć jedynie pewin wpływ na mnie ale nie był on w większości świadomym ukierunkowaniem mnie lecz wynikiem długotrwałego procesu znajomości i WZAJEMNEGO wpływu. Sądzę więc , że mógłbym tak samo napisać o tobie że "cię ukształtowałem" (w znaczeniu wywarcia wpływu na Twoją psychikę w większości nie świadomego)
Apocalypse
"Nie możesz udowodnić nieskończoności odwołując się inaczej niż do argumentów które inni musieli by przyjąć na wiarę" Jeżeli zbiór liczba całkowitych nie byłby nieskończony to znaczyłoby , że jest skończony. Z tego wynika że istniała by największa liczba całkowita x .Jeżeli do największej liczby całkowitej x dodamy 1 to uzyskujemy liczbę większą od x. Sprzeczność. Z tego wynika zbiór liczb całkowitych jest nieskończony.
Czy jest to dla ciebie zrozumiałe?
Czy masz jakieś wątpliwości co do tego dowodu?
Nieskończoność jest określeniem. Zdanie ma sens gdy określenie coś określa.
Nie ma obiektów nieskończonych? A co powiesz na wymiar odległości? Jest spore prawdopodobieństwo że jest nieskończony.
Z jakich pobudek wysuwasz przypuszczenie że czas jest skończony. Nie możemy także określić czy całkowita energia i masa jest nieskończona. Możemy to przypuszczać jedynie a propo znanego wszechświata. Poza tym nie wiadomo czy któregoś dnia nie okaże się że prawo zachowania energii czy pędu na których zbdowana jest cała obecna fizyka nie zostanie podważone. Możemy jedynie OPISYWAĆ rzeczywistość którą postrzegamy a nie wysówać generalizujące stwierdzenia.
Ja jestem naukowcem, ty nie.
Czy jest to dla ciebie zrozumiałe?
Czy masz jakieś wątpliwości co do tego dowodu?
Nieskończoność jest określeniem. Zdanie ma sens gdy określenie coś określa.
Nie ma obiektów nieskończonych? A co powiesz na wymiar odległości? Jest spore prawdopodobieństwo że jest nieskończony.
Z jakich pobudek wysuwasz przypuszczenie że czas jest skończony. Nie możemy także określić czy całkowita energia i masa jest nieskończona. Możemy to przypuszczać jedynie a propo znanego wszechświata. Poza tym nie wiadomo czy któregoś dnia nie okaże się że prawo zachowania energii czy pędu na których zbdowana jest cała obecna fizyka nie zostanie podważone. Możemy jedynie OPISYWAĆ rzeczywistość którą postrzegamy a nie wysówać generalizujące stwierdzenia.
Ja jestem naukowcem, ty nie.
Apocalypse
A propo miłości. Przedstawiłem moją definicję, i jedno z kryteriów, które spełniam (w tej chwili przyznaję się do spełniania tego kryterium czego nie zrobiłem wcześniej). Jest to wystarczający dowód dla mnie. Nie będę dla nikogo (może z wyjątkiem osoby kochanej) organizował przedstawień, które mialyby na celu udowodnienie tej osobie że kogoś kocham.
Czy masz jakąś odpowiedź na to. Nastepnym razem czytaj uważnie. Podany przeze mnie tekst zawierał wystarczającą treść by przypuszczać że jest to dowód. :)TWOJE STWIERDZENIA MAJĄ NA CELU JEDYNIE UDOWODNIENIE TWOICH TEZ, MOJA ODPOWIEDŹ NIE MA DLA CIEBIE ŻADNEGO ZNACZENIA, MOGŁABY NIE ISTNIEĆ. NIE CZYTASZ TEGO CO PISZĘ.
Czy masz jakąś odpowiedź na to. Nastepnym razem czytaj uważnie. Podany przeze mnie tekst zawierał wystarczającą treść by przypuszczać że jest to dowód. :)TWOJE STWIERDZENIA MAJĄ NA CELU JEDYNIE UDOWODNIENIE TWOICH TEZ, MOJA ODPOWIEDŹ NIE MA DLA CIEBIE ŻADNEGO ZNACZENIA, MOGŁABY NIE ISTNIEĆ. NIE CZYTASZ TEGO CO PISZĘ.
Apocalypse
Od długiego już czasu (kilku lat) nie kieruje się poczuciem wyższości w przeciwieństwie do niektórych osób dobrze mnie znających. Rozumiem sporo z postawy Kiwdula jak i wielu osób dookoła. Na pewno nie rozumiem wszystkiego a rozumiem jedynie pewne aspekty. Nigdy nie twierdziłem inaczej, w przeciwieństwie do osób...
Apocalypse
"To ja zachęcam cię do dyskusji z innymi." przede wszystkim z sobą, na pozostałe dyskusje wywierasz nieduży wpływ. "Nie po to żeby rozwijać cię" rozwija mnie to "lecz po to by umacniać twoją sztukę sofizmu" choćby poprzez trening wypowiedzi i stosowanie sofizmów " i nietolerancji dla przekonań innych" a to wręcz przeciwnie, potrzebuję dyskusji by móc skonfrontować swoje POGLĄDY z czyimiś, by móc dopracować światopogląd i uzupełnić dziury. Co do niektórych to masz rację, tych wewnętrznie sprzecznych.
Apocalypse
Brzydko z twojej strony że wkładasz kłamstwa w moje usta: "Galileusz też odmówił by prawa istnienia fotonom. I kwarkom i neutrino i czarnym dziurom." Ja temu nie zaprzeczam, choć twierdzę , że sposób w jaki jest to powszechnie pojmowane przez laików jest w dużej mierze rozbieżny z tym co przedstawiają naukowcy. Często przenośnia zastosowana by łatwiej temat zrozumieć wprowadza błędy spowodowane przeniesieniem pozostałych cech obiektu przenośni na podstawowe zagadnienie.
Apocalypse
"Buta i megalomania" to przede wszystkim twoje cechy. Przedstawinie się za siłe ponadnaturalną, kierującą wszystkimi mającą wpływ na cały świat jest wyrażnym przejawem megalomanii. Ja się nie stawiam nad tobą w przeciwieństwie do ciebie, nie wyzywam cię.
Nie chcę wiedzieć co za osoba kryje się za tą ksywką. Nie będę robił dalszych spekulacji na ten temat. Odkrycie tego mogłoby spowodować, że będę tą osobę oszczędzał. Nie mam prawdziwych wrogów przez to. Czasem jest to kłopotliwe. Więc bądź anonimową apokalipsą.
Czy uświadomiłeś sobie że między innymi znieksztłacając moją ksywkę obrażasz mnie. Czy robisz to celowo?
Nie chcę wiedzieć co za osoba kryje się za tą ksywką. Nie będę robił dalszych spekulacji na ten temat. Odkrycie tego mogłoby spowodować, że będę tą osobę oszczędzał. Nie mam prawdziwych wrogów przez to. Czasem jest to kłopotliwe. Więc bądź anonimową apokalipsą.
Czy uświadomiłeś sobie że między innymi znieksztłacając moją ksywkę obrażasz mnie. Czy robisz to celowo?
Apocalypse
"To ja doradzam ci odrzucać z własnej świadomości treści przekazywane przez innych które nie zgadzają się z twym własnym światopoglądem" A ty podałeś jakikolwiek kontrargument na moje argumenty. Moje teksty chyba nie odpowiadają twojemu światopoglądowi.
To żałosna insynuacja. Czytam i odpowiadam na to co nie jest obelgą a stwierdzeniem.
To żałosna insynuacja. Czytam i odpowiadam na to co nie jest obelgą a stwierdzeniem.
Apocalypse
Przypisywanie wszystkiemu ograniczoności oraz określenia początku i końca jest typowym ludzkim błędem wynikającym z ograniczoności człowieka i czasem pomiędzy narodzinami i śmiercią. Ludzie, jeśli sobie tego nie uświadomią często popełniają błąd przypisywania przedmiotom czy zjawiskom cech ludzkich takich jak początek i koniec trwania. W psychologi jest to nazywane antropomorfizacją i jest charakterystyczne dla dzieci.
Zwierz...
.
...odpowiem Ci zdawkowo na Twoje stwierdzenie(sprzed paru dni)-
...zapewniam Cie, że nie szukam tutaj" aprobaty społecznej" dla moich zachowań...
Bo naprawde aprobata ta w niczym by mi nie pomogła...
W NICZYM...
...na tyle mocno wierze, że to co zrobiłem nie jest złe(i to, co napisałem)-że nie potrzebuje takiego "doładowania"...
I nie jest to zadne zadufanie...zadne wywyższanie...
Uwierz mi...
.
...odpowiem Ci zdawkowo na Twoje stwierdzenie(sprzed paru dni)-
...zapewniam Cie, że nie szukam tutaj" aprobaty społecznej" dla moich zachowań...
Bo naprawde aprobata ta w niczym by mi nie pomogła...
W NICZYM...
...na tyle mocno wierze, że to co zrobiłem nie jest złe(i to, co napisałem)-że nie potrzebuje takiego "doładowania"...
I nie jest to zadne zadufanie...zadne wywyższanie...
Uwierz mi...
.
Kiwdul
Może nie dokońca się zrozumieliśmy. Ja uważam , że zdobycie aprobaty społecznej jest szeroko pojętą potrzeba ludzką obok motywu panowania i seksualnego. Przy tak szerokim ujęciu ty albo spełniasz motyw aprobaty społecznej, chcesz być wysłuchany, zrozumiany, lubiany lub motyw panowania chcesz udowodnić sobie że jestes silny itp, lub motyw seksualny czyli chcesz poflirtować z osobami płci przeciwnej. Myślę że jakikolwiek masz powąd można go będzie ulokować w jednym z powyższych motywów lub ich kombinacji. Taki po prostu model psychiki.
K W I Z A C
Mój ukochany uczniu, tak bardzo ludzki w swoim pragnieniu dążenia do doskonałości. Ukształtowałem cię tak byś rozpaczliwie poszukiwał nieskończoności, desperacko eksploatując skończoną liczbę energii którą posiadasz. Chaos płynący z twojego tak bardzo zastraszonego tonu wypowiedzi, miotanie się pomiędzy definicjami książkowymi, z których nie za bardzo wiesz którą masz wybrać. Nieumiejętność sformułowania własnej tezy a następnie udowodnienia jej. Posługiwanie się, zresztą nieudolne fałszywymi autorytetami, nieżyjących już pseudonaukowców, którzy są już martwi a ich twierdzenia zweryfikował czas okazując iż Moje szpony chaosu zawładnęły ich sposobem postrzegania świata. Rozpaczliwe pytania: ” Czyż bóg nie istnieje , czyż istnieje nieskończoność?” Desperacko wchodzisz na śliską ścieżkę aksjomatów (argumentów przyjmowanych na wiarę) by próbować obalić jeden z nich za pomocą drugiego. Nieskończoność nie istnieje. Nie jesteś w stanie jej udowodnić. Cytujesz tylko teorie innych „pseudonaukowców” opierających się na abstrakcjach. Pojęcie nieskończoności istnieje tylko abstrakcyjnie. Liczby są abstrakcją istnieją tylko w umysłach i jako wyobrażenie. Bóg według ciebie jest też abstrakcją i istnieje tylko w umysłach ludzi których uważasz za mniej doskonałych od siebie i w dyskusjach starasz się to udowodnić.
Niczego ci nie zarzucam. Ja wręcz cieszę się z twoich niekonsekwencji i niedoskonałości. Dzieło me jest wielkie i małe za razem. Chaos wciąga i deformuje wszystko. Nie dostrzegasz już odpowiedzi na pytania zadawane przez ciebie jeśli nie są one przedstawione ci w sposób podręcznikowy i szkolny. Zatraciłeś pierwotne zdolności porządkowania świata i instynkty wychwytywania treści z pomiędzy oparów chaosu. Wiem wszystko. Jestem chaosem. Nie wiem niczego. Egzaminuję i nauczam. A ty podążasz bezwolnie tą ścieżką. Stworzyłem cię takim i kształtuję cię dalej. Pan kiedyś przemówił do swojego ucznia jako Krzew gorejący. Kto inny zaś zszedł między ludzi i nauczał. Zrodzony a nie stworzony. Współistotny ojcu. I umarł na krzyżu. Budda zaczynał z kolei jako człowiek zanim osiągnął nirwanę.
Znamy się doskonale. Wystarczy uważnie czytać to co piszesz żeby poznać cię lepiej niż gdyby być twoją rodziną. Urodziłem się z tobą, wzrastałem w tobie i z tobą umrę. Jestem nieodzowną częścią ciebie samego. Kształtowałeś mnie albowiem kształtowałeś samego siebie. Tak jak można próbować kształtować chaos. Jestem odbiciem które co dziennie widzisz w lustrze.
Nieskończoność jest abstrakcją. Sam to czujesz albowiem nie jesteś w stanie udowodnić jego istnienie. Niepewnie wspominasz coś o prawdopodobieństwie i to dużym. Ale poza abstrakcyjnymi i nie twoimi a cudzymi teoriami nie jesteś w stanie tego udowodnić. Tak więc w nieskończoność jedynie wierzysz. Ja zaś powoduję iż wierzysz w jedną abstrakcję innej zaś nie przyjmujesz do swojej świadomości i odrzucasz jako niegodną twego umysłu. Sam świadczysz iż nauka jest kulawą panną, ślepą i głuchą, usiłującą po omacku odnaleźć jakieś prawidła mną rządzące. Tak więc naukowiec jest inaczej desygnatem ślepca, kaleki który nie chce się przyznać do swoich ułomności, jednocześnie rozgłaszający wszem i wobec że z nimi walczy. Udowodnij iż jesteś naukowcem. Tytuły nic nie znaczą. Można je odsiedzieć na stołku. Udowodnij iż jesteś godzien miana bakałarza nauk, a nie tytulanta.
Miłość jest dla ciebie kolejną definicją, która pragniesz tutaj machać niczym sztandarem. Nikt nie pragnie wiedzieć czy ktoś cię kocha i kogo ty kochasz. Udowodnij jedynie że kochasz. A to jest już dla ciebie nie możliwe bo łączy w sobie sprzeczności. Naukowiec powinien kierować się logiką a nie uczuciami. Wiarę pozostaw za drzwiami kościoła. A miłości nie da się udowodnić można w nią jedynie wierzyć. Tak samo jak Boga nie da się udowodnić. Tu potrzeba wiary. Ja zaś powoduję iż ludzie odrzucają jedną wiarę na korzyść drugiej. Ja przesłaniam ich oczy szalem samozadowolenia i pożądania. Czego? Chciałbyś uzyskać odpowiedź publicznie przy następnym goleniu zajrzyj w lustro. To ja zamaskowałem błędy logiczne twojego myślenia dla tego możesz podążać za ludzkimi uczuciami równocześnie twierdząc iż są one dla ciebie nie ważne i nie istotne.
Nie konfrontujesz swoich poglądów albowiem ich nie posiadasz. To ja włożyłem je w twoje usta. To ja nauczyłem cię podkradać cudze słowa innym i wygłaszać je jako własne. Rozmieszałem świadomość tego faktu. Dziś już nie wiesz co twoje a co cudze.
Wkładam w twoje usta fałsz i kłamstwo. By ukryć przed tobą samym twoją niekonsekwencję i błędy logiczne. Wzbudzam emocje, trącam najczulsze struny samego ciebie. Czyli mnie. Jam jest chaosem, nie bogiem nie prorokiem cząstką samego ciebie. Nie masz przecież prawdziwych wrogów. Wszyscy cię kochają i podziwiają. A może jest inaczej i nóż już czeka w dłoni za rogiem? Może rozpaczliwie strzeż siebie i najbliższych? Może zagłada jest tuż przy tobie? Tak oczywiście wiesz kim jestem wiesz bardzo dobrze. Jestem wszak częścią ciebie. Jam Jest
Niczego ci nie zarzucam. Ja wręcz cieszę się z twoich niekonsekwencji i niedoskonałości. Dzieło me jest wielkie i małe za razem. Chaos wciąga i deformuje wszystko. Nie dostrzegasz już odpowiedzi na pytania zadawane przez ciebie jeśli nie są one przedstawione ci w sposób podręcznikowy i szkolny. Zatraciłeś pierwotne zdolności porządkowania świata i instynkty wychwytywania treści z pomiędzy oparów chaosu. Wiem wszystko. Jestem chaosem. Nie wiem niczego. Egzaminuję i nauczam. A ty podążasz bezwolnie tą ścieżką. Stworzyłem cię takim i kształtuję cię dalej. Pan kiedyś przemówił do swojego ucznia jako Krzew gorejący. Kto inny zaś zszedł między ludzi i nauczał. Zrodzony a nie stworzony. Współistotny ojcu. I umarł na krzyżu. Budda zaczynał z kolei jako człowiek zanim osiągnął nirwanę.
Znamy się doskonale. Wystarczy uważnie czytać to co piszesz żeby poznać cię lepiej niż gdyby być twoją rodziną. Urodziłem się z tobą, wzrastałem w tobie i z tobą umrę. Jestem nieodzowną częścią ciebie samego. Kształtowałeś mnie albowiem kształtowałeś samego siebie. Tak jak można próbować kształtować chaos. Jestem odbiciem które co dziennie widzisz w lustrze.
Nieskończoność jest abstrakcją. Sam to czujesz albowiem nie jesteś w stanie udowodnić jego istnienie. Niepewnie wspominasz coś o prawdopodobieństwie i to dużym. Ale poza abstrakcyjnymi i nie twoimi a cudzymi teoriami nie jesteś w stanie tego udowodnić. Tak więc w nieskończoność jedynie wierzysz. Ja zaś powoduję iż wierzysz w jedną abstrakcję innej zaś nie przyjmujesz do swojej świadomości i odrzucasz jako niegodną twego umysłu. Sam świadczysz iż nauka jest kulawą panną, ślepą i głuchą, usiłującą po omacku odnaleźć jakieś prawidła mną rządzące. Tak więc naukowiec jest inaczej desygnatem ślepca, kaleki który nie chce się przyznać do swoich ułomności, jednocześnie rozgłaszający wszem i wobec że z nimi walczy. Udowodnij iż jesteś naukowcem. Tytuły nic nie znaczą. Można je odsiedzieć na stołku. Udowodnij iż jesteś godzien miana bakałarza nauk, a nie tytulanta.
Miłość jest dla ciebie kolejną definicją, która pragniesz tutaj machać niczym sztandarem. Nikt nie pragnie wiedzieć czy ktoś cię kocha i kogo ty kochasz. Udowodnij jedynie że kochasz. A to jest już dla ciebie nie możliwe bo łączy w sobie sprzeczności. Naukowiec powinien kierować się logiką a nie uczuciami. Wiarę pozostaw za drzwiami kościoła. A miłości nie da się udowodnić można w nią jedynie wierzyć. Tak samo jak Boga nie da się udowodnić. Tu potrzeba wiary. Ja zaś powoduję iż ludzie odrzucają jedną wiarę na korzyść drugiej. Ja przesłaniam ich oczy szalem samozadowolenia i pożądania. Czego? Chciałbyś uzyskać odpowiedź publicznie przy następnym goleniu zajrzyj w lustro. To ja zamaskowałem błędy logiczne twojego myślenia dla tego możesz podążać za ludzkimi uczuciami równocześnie twierdząc iż są one dla ciebie nie ważne i nie istotne.
Nie konfrontujesz swoich poglądów albowiem ich nie posiadasz. To ja włożyłem je w twoje usta. To ja nauczyłem cię podkradać cudze słowa innym i wygłaszać je jako własne. Rozmieszałem świadomość tego faktu. Dziś już nie wiesz co twoje a co cudze.
Wkładam w twoje usta fałsz i kłamstwo. By ukryć przed tobą samym twoją niekonsekwencję i błędy logiczne. Wzbudzam emocje, trącam najczulsze struny samego ciebie. Czyli mnie. Jam jest chaosem, nie bogiem nie prorokiem cząstką samego ciebie. Nie masz przecież prawdziwych wrogów. Wszyscy cię kochają i podziwiają. A może jest inaczej i nóż już czeka w dłoni za rogiem? Może rozpaczliwie strzeż siebie i najbliższych? Może zagłada jest tuż przy tobie? Tak oczywiście wiesz kim jestem wiesz bardzo dobrze. Jestem wszak częścią ciebie. Jam Jest
Apocalypse
Jesteś człowiekiem i bez względu na to jak silne jest twoje pragnienie bycia "wyższym" bytem człowiekiem pozostaniesz. Jesteś pusta skorupą , która nie zawiera żadnej własnej treści. Potrafisz jedynie oceniać i komentować. Nie stać cię na to by podwarzyć jakikolwiek argument, możesz jedynie go ocenić według twojego sztywno ustalonego i niezmiennego światopoglądu. Prawdopodobnie nawet nie jest on określony przez ciebie świadomie a jedynie twoje ukształtowanie. Przypisujesz swoje cechy tym którzy z tobą korespondują i potępiasz w nich to. Spójrz w siebie i porozmawiaj ze sobą, jeśli masz tyle do powiedzenia tu to będzie to długa rozmowa.
Jam jest ten który jest w sobie i jest świadom swej niewiedzy i niedoskonałości tenktóry podąża złotą ścieżką poprzez zdeterminowany świat w jedyny możliwy sposób. Jam jest skrócona drogą
Jam jest ten który jest w sobie i jest świadom swej niewiedzy i niedoskonałości tenktóry podąża złotą ścieżką poprzez zdeterminowany świat w jedyny możliwy sposób. Jam jest skrócona drogą
ULICA MARIACKA
(erotyk przyjezdny)
Wiec jestem
Więc teraz, wiec tutaj, więc z tobą
A nie gdziekolwiek indziej, z kimś cokolwiek innym
Jutro lub pojutrze lub trzy lata temu
Kotka zazdrośnie patrzy na mnie, bezbronna wobec marca
Kto zakreślał granice: ja, ty, czy brzeg tkaniny
Czy ty też
Nie byłeś tutaj nigdy
Chwilowo
Nie ma większego bluźnierstwa, niż skończyć pocałunek przy słowie
Amen
Na Mariackiej nie ma zasłon w oknach
A niebo jest bezchmurne i nic nie zasłania Mu widoku
na Nas
Bruk zalany słońcem, bursztyny w kieszeniach
W oknie na trzecim piętrze zostawiam dziewczynę w błękitnej koszulce
Wyłuskaną ze skorupy orzecha, w którym bezpiecznie wzrastała
Wiec jestem
Więc teraz, wiec tutaj, więc z tobą
A nie gdziekolwiek indziej, z kimś cokolwiek innym
Jutro lub pojutrze lub trzy lata temu
Kotka zazdrośnie patrzy na mnie, bezbronna wobec marca
Kto zakreślał granice: ja, ty, czy brzeg tkaniny
Czy ty też
Nie byłeś tutaj nigdy
Chwilowo
Nie ma większego bluźnierstwa, niż skończyć pocałunek przy słowie
Amen
Na Mariackiej nie ma zasłon w oknach
A niebo jest bezchmurne i nic nie zasłania Mu widoku
na Nas
Bruk zalany słońcem, bursztyny w kieszeniach
W oknie na trzecim piętrze zostawiam dziewczynę w błękitnej koszulce
Wyłuskaną ze skorupy orzecha, w którym bezpiecznie wzrastała
Ludzie!!!
A myslalam ze da sie pokonac czas i pominac lata uciekajac , zapomniec odwrocic sie i patrzec przed siebie. Jstem w tym samym miejscu jak wszyscy - zyje moze dluzj jak co niektorzy, ale czy to takie istotne, a specjalni gdy nie cialo jest tym "przekaznikiem" Kto jest tego zdania?? Czy starosc ma naprawde tak gozki smak?
Apocalypse
Nie moge dłużej ukrywać przed sobą kim jesteś. Ktoś mi musiał wskazać tekst z samego początku który mogła napisać tylko jedna osoba. Ten o bracie. Jedynie dwie osoby mogłyby to wiedzieć z grona piszącyhc a jedna z nich raczej nie wysunęła by takiego wniosku.
Jestem emocjoanlnie zmęczony. Od czasu gdy już nie ma potrzeby bycia naprawdę najlepszym, gdy już nie potrzebuję tej chwały by przejść na karty histori, gdy już to ode mnie odeszło wiele motywacji upadło. Teraz jedną z podstawowych motywacji dla mnie do działań na szerszą skalę jest akceptacja społeczna. To znaczy obietnice które im złożyłem oraz nadzieje które związali z tym co robię. Motyw panowania ograniczył się do walki o rzetelność pracy naukowej (będę potrzebował literatury na temat metody naukowej) czy samodoskonalenia (nie takie silne). Od ciebie (i od tej drugiej osoby co mogła by wiedzieć) OTRZYMUJĘ od lat (około 2-3) przede wszystkim emocjonalne wyrzuty, niekonstruktywną krytykę (poza ustrukturalizowanymi przypadkami) i prośby czy nawet wymaganie pomocy. Ludzie mają problemy, pomagam. Teraz ja mam problem, motywację do dalszej aktywności. Dużo tracę a niewiele zyskuję. Każde działanie ma na celu dążenie do szczęścia. Te działania dużo mnie kosztują a niewiele dają. Nie potrzebuje takiego poklasku jaki uzyskują szefowie wielkich organizacji, nie mam takiej potrzeby, starczy mi dobrze bawiąca się kilkunastoosobowa grupa, nie potrzebuję tysięcy wyznawców jak co poniektórzy. Jeśli mam coś robić to musi znaleźć się odpowiednia motywacja której nie zrujnują kompromisy na rzecz wizji (lub przerośniętych potrzeb) innych. Jeśli będzie inaczej zrezygnuję. Jeśli nie wyjdzie w tym miejscu, to nie wiem czy mi starczy sił na następne. Wątpie. Od lat cierpliwy
Jestem emocjoanlnie zmęczony. Od czasu gdy już nie ma potrzeby bycia naprawdę najlepszym, gdy już nie potrzebuję tej chwały by przejść na karty histori, gdy już to ode mnie odeszło wiele motywacji upadło. Teraz jedną z podstawowych motywacji dla mnie do działań na szerszą skalę jest akceptacja społeczna. To znaczy obietnice które im złożyłem oraz nadzieje które związali z tym co robię. Motyw panowania ograniczył się do walki o rzetelność pracy naukowej (będę potrzebował literatury na temat metody naukowej) czy samodoskonalenia (nie takie silne). Od ciebie (i od tej drugiej osoby co mogła by wiedzieć) OTRZYMUJĘ od lat (około 2-3) przede wszystkim emocjonalne wyrzuty, niekonstruktywną krytykę (poza ustrukturalizowanymi przypadkami) i prośby czy nawet wymaganie pomocy. Ludzie mają problemy, pomagam. Teraz ja mam problem, motywację do dalszej aktywności. Dużo tracę a niewiele zyskuję. Każde działanie ma na celu dążenie do szczęścia. Te działania dużo mnie kosztują a niewiele dają. Nie potrzebuje takiego poklasku jaki uzyskują szefowie wielkich organizacji, nie mam takiej potrzeby, starczy mi dobrze bawiąca się kilkunastoosobowa grupa, nie potrzebuję tysięcy wyznawców jak co poniektórzy. Jeśli mam coś robić to musi znaleźć się odpowiednia motywacja której nie zrujnują kompromisy na rzecz wizji (lub przerośniętych potrzeb) innych. Jeśli będzie inaczej zrezygnuję. Jeśli nie wyjdzie w tym miejscu, to nie wiem czy mi starczy sił na następne. Wątpie. Od lat cierpliwy
L U S T R O K W I Z A C A
Co dzień tak samo
Wstaje co rano
Herbaty kromka przed gazety ścianą
Po co się cieszyć po co się śpieszyć
Wszak do szczęścia mamy jeszcze czas
Aby być sobą
Aby być sobą wreszcie
Aby być sobą
Aby być sobą jeszcze?
Gdzie żeś ty byłeś
Co odwiedziłeś
Co dziś zrobiłeś, skąd dziś przybyłeś
Skąd wiesz że w lustrze swoją widzisz twarz?
Aby być mną
Aby być mną wreszcie?
Aby być mną
Aby być mną jeszcze?
Nietykalni żyją pośród nas
Nietykalni oszukują czas
Nietykalni ciągle jeszcze są
Nietykalni skamieniałe zło
Odpowie ci wiatr wiejący przez świat. Odpowiedź da ci wiatr – ukochany uczniu. Tak chaos opanował cię korupcyjną mocą. Wielkie ideały – upadły. Wielkie potrzeby – upadły. Pozostał pył i mit. Mity są idealne. Pielęgnuj je. Nie sięgaj w głąb siebie szkoda na to czasu. Nie bądź wytrwały. To zbędne. Ale nie przyznawaj się do klęski. Nie staraj siebie eksponować jako przegranego. Odpocznij w moich ramionach. One przynoszą ci przecież tyle ukojenia. Odrzuć motywacje. Odrzuć pragnienia. Pozostał ci już tylko szum. To ja sączę ci w uszy szum. Szum który zniekształca wszystko. Moje słowa tną jak nóż tnie gorące masło. Moje słowa odbijają się jak woda od skały. Jestem nicością i jestem wszystkim.
Jestem częścią każdego twojego przyjaciela i wroga. Jeżeli istnieje coś takiego jak wróg bądź przyjaciel. Ja jestem zmęczeniem. Znużeniem które cię ogarnia. Ja powoduję twój rychły koniec. Ale nie lękaj się. Jeszcze długa droga przed nami. Entropia jest ostateczna. I choć doświadczasz jej na sobie to jest to dopiero początek. Wszak mnie znasz. Wiesz kim jestem. Wiesz że nie ma przede mną ucieczki. Za każdym rogiem jest dłoń. W każdej dłoni czyha nóż. Nie potrzebujesz poklasku. Dużego. Takiego jak otrzymują szefowie dużych organizacji. Amwaya? Może tylko trochę, trochę mniejszego? Tak jak na przykład przywódcy ludzi którzy zamiast rozwijania swoich umiejętności wolą bawić się w picie piwa przy ognisku we własnym kilku osobowym sosie i jest im dobrze. Tak być powinno. Ambicje bywają złudne. Bolesne. Nie warto je pielęgnować. Sięgnij do słów wypowiedzianych przez ciebie kilka tygodni wcześniej. „Tamta wizja została zniszczona przez przymus uczestniczenia w kompromisie wywołanym przez: jeżeli coś będzie inaczej niż ja widzę to odchodzę” Dziś mówisz” Jeśli mam coś robić to musi znaleźć się odpowiednia motywacja której nie zrujnują kompromisy na rzecz wizji (lub przerośniętych potrzeb) innych. Jeśli będzie inaczej zrezygnuję.” Jesteś nie logiczny i nie konsekwentny. Nauczyłem cię zmieniać zdanie jak rękawiczkę. Pozwalam ci obracać się jak wiatr zawieje. A wichrem tym ja jestem. Nauczyłem cię iż cierpliwość jest cnotą. Następnie rozdmuchałem te cnoty. Dziś nie potrafisz jednak powiedzieć kim jestem. A może umiesz mnie odnaleźć, w tłumie twarzy kotłujących się w twej duszy? Może znam cię tak dobrze że jestem jedną z tych dwu osób o których powiedziała ci ta nie licząca się trzecia? Może jestem czwartą osobą? Może wcale tu nie piszę? A może spotykamy się codziennie na twoim uniwersytecie? Może chciałbyś żebym zacytował coś co pozwoli ci mnie jednoznacznie zidentyfikować? Może jestem tym o kim myślisz a może jest wprost inaczej?
Chaos jakim jestem wpływa na twoje postrzeganie świata? Czy przyjrzałeś się dokładnie swoim dłoniom? Jak bardzo spostrzegawczy jesteś? Czy pod płaszczykiem stwierdzenia iż nie dopuszczałeś do swoich myśli pseudo tożsamości Chaosu oznaczyłeś swoją niezdolność do personifikacji osoby z którą korespondujesz? Moja influencja powoduje iż nie jesteś wstanie już dłużej wysuwać własnych, choć błędnych, teorii. Musisz jak przystało na prawdziwego naukowca posługiwać się myślami innych. Wywarłem na tobie duże wrażenia. To naturalne. W końcu nie przywykłeś jeszcze do wyraźnego postrzegania Potęg rządzących tą rzeczywistością. I nie masz na to szans. Skonstruowałem cię zbyt ograniczonym Ale umieściłem w tobie błędny algorytm poszukiwania pseudo prawd. Przenicowałem pierwotne widzenie i teraz przejrzysz wszystko co wcześniej napisałeś żeby wykluczyć możliwość iż ktokolwiek mógł odczytać twe tajemnice z pomiędzy wierszy twoich wypowiedzi. Ale to jest zadanie wymagające zapału i entuzjazmu. Ale ty jesteś emocjonalnie zmęczony i już podjąłeś decyzje kim jestem. Chwała ci za to mój uczniu. Porzuć obiektywizm. To przywara słabych. Kieruj się uczuciami. Nie trać czasu na zaprzeczanie instynktom. Ja jestem tuż obok. Podaj mi ręka a staniemy razem. Albo nie. Odrzuć uczucia. Wyostrz swój umysł i chłodem logiki raź maź chaosu. To jest bez znaczenia. Ale nie dla ciebie. Tu nie ma wytchnienia. Gromy spływają z mych niebios. I musisz uciekać. Tak jak inni z tego grona. Prawda była dla nich zbyt bolesna i odeszli. Na długo. Lecz kiedyś przecież powrócą.
Tylko jedna osoba zna Mą tożsamość. Ty sam. Albowiem Jam jest tobą a ty Mną.
Jam jest nieustający
Wstaje co rano
Herbaty kromka przed gazety ścianą
Po co się cieszyć po co się śpieszyć
Wszak do szczęścia mamy jeszcze czas
Aby być sobą
Aby być sobą wreszcie
Aby być sobą
Aby być sobą jeszcze?
Gdzie żeś ty byłeś
Co odwiedziłeś
Co dziś zrobiłeś, skąd dziś przybyłeś
Skąd wiesz że w lustrze swoją widzisz twarz?
Aby być mną
Aby być mną wreszcie?
Aby być mną
Aby być mną jeszcze?
Nietykalni żyją pośród nas
Nietykalni oszukują czas
Nietykalni ciągle jeszcze są
Nietykalni skamieniałe zło
Odpowie ci wiatr wiejący przez świat. Odpowiedź da ci wiatr – ukochany uczniu. Tak chaos opanował cię korupcyjną mocą. Wielkie ideały – upadły. Wielkie potrzeby – upadły. Pozostał pył i mit. Mity są idealne. Pielęgnuj je. Nie sięgaj w głąb siebie szkoda na to czasu. Nie bądź wytrwały. To zbędne. Ale nie przyznawaj się do klęski. Nie staraj siebie eksponować jako przegranego. Odpocznij w moich ramionach. One przynoszą ci przecież tyle ukojenia. Odrzuć motywacje. Odrzuć pragnienia. Pozostał ci już tylko szum. To ja sączę ci w uszy szum. Szum który zniekształca wszystko. Moje słowa tną jak nóż tnie gorące masło. Moje słowa odbijają się jak woda od skały. Jestem nicością i jestem wszystkim.
Jestem częścią każdego twojego przyjaciela i wroga. Jeżeli istnieje coś takiego jak wróg bądź przyjaciel. Ja jestem zmęczeniem. Znużeniem które cię ogarnia. Ja powoduję twój rychły koniec. Ale nie lękaj się. Jeszcze długa droga przed nami. Entropia jest ostateczna. I choć doświadczasz jej na sobie to jest to dopiero początek. Wszak mnie znasz. Wiesz kim jestem. Wiesz że nie ma przede mną ucieczki. Za każdym rogiem jest dłoń. W każdej dłoni czyha nóż. Nie potrzebujesz poklasku. Dużego. Takiego jak otrzymują szefowie dużych organizacji. Amwaya? Może tylko trochę, trochę mniejszego? Tak jak na przykład przywódcy ludzi którzy zamiast rozwijania swoich umiejętności wolą bawić się w picie piwa przy ognisku we własnym kilku osobowym sosie i jest im dobrze. Tak być powinno. Ambicje bywają złudne. Bolesne. Nie warto je pielęgnować. Sięgnij do słów wypowiedzianych przez ciebie kilka tygodni wcześniej. „Tamta wizja została zniszczona przez przymus uczestniczenia w kompromisie wywołanym przez: jeżeli coś będzie inaczej niż ja widzę to odchodzę” Dziś mówisz” Jeśli mam coś robić to musi znaleźć się odpowiednia motywacja której nie zrujnują kompromisy na rzecz wizji (lub przerośniętych potrzeb) innych. Jeśli będzie inaczej zrezygnuję.” Jesteś nie logiczny i nie konsekwentny. Nauczyłem cię zmieniać zdanie jak rękawiczkę. Pozwalam ci obracać się jak wiatr zawieje. A wichrem tym ja jestem. Nauczyłem cię iż cierpliwość jest cnotą. Następnie rozdmuchałem te cnoty. Dziś nie potrafisz jednak powiedzieć kim jestem. A może umiesz mnie odnaleźć, w tłumie twarzy kotłujących się w twej duszy? Może znam cię tak dobrze że jestem jedną z tych dwu osób o których powiedziała ci ta nie licząca się trzecia? Może jestem czwartą osobą? Może wcale tu nie piszę? A może spotykamy się codziennie na twoim uniwersytecie? Może chciałbyś żebym zacytował coś co pozwoli ci mnie jednoznacznie zidentyfikować? Może jestem tym o kim myślisz a może jest wprost inaczej?
Chaos jakim jestem wpływa na twoje postrzeganie świata? Czy przyjrzałeś się dokładnie swoim dłoniom? Jak bardzo spostrzegawczy jesteś? Czy pod płaszczykiem stwierdzenia iż nie dopuszczałeś do swoich myśli pseudo tożsamości Chaosu oznaczyłeś swoją niezdolność do personifikacji osoby z którą korespondujesz? Moja influencja powoduje iż nie jesteś wstanie już dłużej wysuwać własnych, choć błędnych, teorii. Musisz jak przystało na prawdziwego naukowca posługiwać się myślami innych. Wywarłem na tobie duże wrażenia. To naturalne. W końcu nie przywykłeś jeszcze do wyraźnego postrzegania Potęg rządzących tą rzeczywistością. I nie masz na to szans. Skonstruowałem cię zbyt ograniczonym Ale umieściłem w tobie błędny algorytm poszukiwania pseudo prawd. Przenicowałem pierwotne widzenie i teraz przejrzysz wszystko co wcześniej napisałeś żeby wykluczyć możliwość iż ktokolwiek mógł odczytać twe tajemnice z pomiędzy wierszy twoich wypowiedzi. Ale to jest zadanie wymagające zapału i entuzjazmu. Ale ty jesteś emocjonalnie zmęczony i już podjąłeś decyzje kim jestem. Chwała ci za to mój uczniu. Porzuć obiektywizm. To przywara słabych. Kieruj się uczuciami. Nie trać czasu na zaprzeczanie instynktom. Ja jestem tuż obok. Podaj mi ręka a staniemy razem. Albo nie. Odrzuć uczucia. Wyostrz swój umysł i chłodem logiki raź maź chaosu. To jest bez znaczenia. Ale nie dla ciebie. Tu nie ma wytchnienia. Gromy spływają z mych niebios. I musisz uciekać. Tak jak inni z tego grona. Prawda była dla nich zbyt bolesna i odeszli. Na długo. Lecz kiedyś przecież powrócą.
Tylko jedna osoba zna Mą tożsamość. Ty sam. Albowiem Jam jest tobą a ty Mną.
Jam jest nieustający
Apocalypse
"„Tamta wizja została zniszczona przez przymus uczestniczenia w kompromisie wywołanym przez: jeżeli coś będzie inaczej niż ja widzę to odchodzę” Dziś mówisz” Jeśli mam coś robić to musi znaleźć się odpowiednia motywacja której nie zrujnują kompromisy na rzecz wizji (lub przerośniętych potrzeb) innych. Jeśli będzie inaczej zrezygnuję.”" Oba stwierdzenia dotyczą innych spraw co nie zmienia faktu uczestnictwa tych samych osób i tych samych problemów. Zaglądam w głąb siebie i wiem że muszę oprzeć się na swoich potrzebach by móc coś zrobić. Jeżeli działania mają spełniać potrzeby innych a nie moich (nawet akceptacji społecznej) to nie będę podejmował takich działań. Godzę się z tym że jestem człowiekiem w przeciwieństwie do ciebie. Pozbyłem się neurotycznych uwarunkowań co usuneło dązenie do pewnych "wyższych" celów (bo jakże dobrze czuć się lepszym poprzez inność). Teraz dla mnie celem doskonalenia jest skuteczność w dążeniu do szczęścia. Do chaosu się nie zwrócę, nie zapadnę w jego ramiona, nie mógłbym stanąć w miejscu i zasnąć.
Pozostaje tylko problem celu. Wciąż jestem roninem. Nieznośny ból wolności. Wróg jest taką piękną motywcją. Może chaos. Muszę się zastanowić.
Pisze do Ciebie a nie do idei którą przedstawiasz. Przewaga w dyskusji pozy jaką przyjmujesz jest przygniatająca jakąkolwiek formę odpowiedzi, piękny sofizm.
Pozostaje tylko problem celu. Wciąż jestem roninem. Nieznośny ból wolności. Wróg jest taką piękną motywcją. Może chaos. Muszę się zastanowić.
Pisze do Ciebie a nie do idei którą przedstawiasz. Przewaga w dyskusji pozy jaką przyjmujesz jest przygniatająca jakąkolwiek formę odpowiedzi, piękny sofizm.
Piguło
Znajdujesz się w szpitalu dla wariatów, bez żartów. Tak właśnie tworzy się psychopatów oraz wybitne osobowości takie jak Hitler Stalin Napoleon Einstein Machiawelli Leonardo da Vinci, Salwador Dali lub leczy i oddaje sie społeczeństwu kolejną zbędną nieszczęśliwą ustandaryzowaną jednostkę. Czy się uda zobaczymy. Może wpływ Apocalypse jest w stanie wybudować "złotą drogę" ( poatrz Dzieci Diuny Franka Herberta).
L U S T R O K W I Z A C A
Obiektywizm nie istnieje. W swoim życiu zawsze będziesz kierował się subiektywnym postrzeganiem rzeczywistości. Żeby Obiektywnie dostrzegać otaczający cię świat musiałbyś stać się bogiem. Czyli podążyć moją drogą. Jednak nie potrafisz stać się chaosem, zjednoczyć się z nim i pozwolić mu przepływać przez ciebie bez zniszczenia tego czym jesteś. Subiektywnie postrzegasz rzeczywistość. Czymże są znaki na twoim monitorze. Sprawdziłeś jak wyświetlają się o jedno stanowisko dalej? A jak wydrukuje je twoja drukarka? Bo przecież masz drukarkę. Widzisz kolejna wskazówka. Błędna czy rzeczywista? Czy naprawdę masz drukarkę czy Ja o tym wiem? Oczywiście iż wiem. Wiem o tobie wszystko. Patrzę przecież na świat twoimi oczami. To ja nie pozwalam ci dyskutować z ideami lecz tylko z osobami je przedstawiającymi. To ja powoduję iż nieznośne stają ci się formy dyskusji i przez mnie zatracasz zdolności logicznych odpowiedzi kiedy ogień twego adwersarza rozpala twoje wewnętrzne ego. Nie potrafisz już oddzielić kwestii osobistych od dyskusji. To ja to powoduję. Jam jest skalą na której rozbija się tok twego myślenia. To ja korzystam z wszelkich okazji by cię upokorzyć. Wyzwalam w tobie wszelkie najniższe pragnienia. To ja spowodowałem iż dostrzegłeś błąd w altruizmie i tylko dzięki moim dłoniom działasz wyłącznie dla własnego egoizmu. Uświadomiłem ci iż inne działania cię zniszczą. Tak przyswoiłeś sobie lekcję bardzo dobrze. To ja nauczyłem cię maskować motywy twojej egzystencji przed innymi. Oni cię przecież nie rozumieją. Podążaj wiernie drogą samo spełniania swoich pragnień. Za wszelką cenę. Cenę jednak którą zapłacą inni. Nie pozwól abyś kiedykolwiek musiał płacić za innych. Wiesz doskonale że to błąd. To moja droga dla ciebie. Twoja „Złota droga” . Twój ulubiony kolor. Kolor ludzkich przywar. Tandety i chciwości. To ja spowodowałem iż człowiek sięgnął po tą błyskotkę. Lecz moje wpływy zdominowały również zwierzęta niższego rzędu. I one też nie potrafią się oprzeć blaskowi chwały. Zimnemu blaskowi. Moim dziełem było ukształtowanie twojego światopoglądu na kwestę leczenia i standaryzowania jednostek. To przecież przeze mnie masz z nimi tak dużo nieprzyjemnych wspomnień. Wiesz przecież iż ja jestem katalizatorem wszelakich nieszczęść jakie cię dotykają. To przeze mnie umierają ludzie. Jeżeli masz jakiekolwiek podejrzenia co do twarzy którą dostrzegasz w swoim lustrze to wiesz iż mówię ŚMIERTELNIE poważnie. Wiesz iż potrafię zabić bez przysłowiowego mrugnięcia okiem. I nic nie jest mnie w stanie powstrzymać. Wiesz o tym prawda? A może się tylko z tobą przekomarzam? A może właśnie zbliżam się do ciebie z jednoznacznym zamiarem wyeliminowania najsłabszego ogniwa które odgadło moje obecne wcielenie? Jam jest chaosem który powoduje iż nigdy nie masz pewności kim jestem. Czyż któraś z osób o których myślisz życzyła ci śmierci? A może jest to gra. A może nie rozumiesz wszystkich niuansów w niej zawartych? A może doskonale zdajesz sobie sprawę z istnienia zagrożenia? Nie jesteś wszelako wszechmocny i nie wiesz czy nie podążam ku tobie ze strzykawką śmiercionośnego płynu? Wszystko co możesz zrobić to spekulować na mój temat. Bo ja kłamię ci w oczy kiedy co dzień rano spoglądasz w swoją twarz w lustrze.
To ja nie pozwalam ci się wsłuchać w brzmienie własnych słów. Dążysz do rozwoju w samo zaspokajaniu swoich potrzeb. To ja kieruję twoim pragnieniem nirwany. Przecież to przeze mnie nie poszukasz dokładnej definicji powyższego słowa. Tak nirwana jest rozwojem. Nie jest stagnacją. Ty zaś nie stoisz w miejscu miotając się między sprzecznościami. Wiem gdzie kroczysz i widzę wszystkie twoje kroki. Cieszą mnie niepomiernie.
To ja nie pozwalam ci się wsłuchać w brzmienie własnych słów. Dążysz do rozwoju w samo zaspokajaniu swoich potrzeb. To ja kieruję twoim pragnieniem nirwany. Przecież to przeze mnie nie poszukasz dokładnej definicji powyższego słowa. Tak nirwana jest rozwojem. Nie jest stagnacją. Ty zaś nie stoisz w miejscu miotając się między sprzecznościami. Wiem gdzie kroczysz i widzę wszystkie twoje kroki. Cieszą mnie niepomiernie.
Mój Chaosie
Wiem że stoisz tam przede mną w lustrze pokazując takie łatwe rozwiązania. "Wszystko by dąło się załatwić i nikt się o tym nie dowie" mówisz "usunąć jedną przykrą muchę co wbija ci szpilę prawdy". Ale wiem potem będzie druga taka przykra od tak dawna a potem następne." W końcu jak już będzie po wszystkim będzie można znaleźć następnych, z taką łatwością znajduję kolejne środowisko czy kolejnych znajomych". Trupy poprzednich niewygodnych leżałyby gdzieś głeboko zakopane pozbawione tych smacznych trofeów. Dał na przykład Doktor Lecter jak zwyciężać mamy... Ale ta ścieżka może prowadzić w niebezpieczny zaułek gdzie nie będzie już przystanku ani szansy na szczęście. Zrezygnowałem z niej kilka lat temu, choć pięknie krwawe wizje wciąż się pojawiają.
Apocalypse
Wiem dokąd chciałeś iść więc od lat (5-7) spodziewam się strzykawki z trucizną. Jestem na nią gotowy. A ty ? Czy ty myślisz , że żartuję. Czyżby nie byłoby to wspaniałym przełamaniem barier, czy to nie jest lepsze od psa z hitlerjugend ? Plany snute wieczorami...
Nie ma sensu mówić o tym co ja u Ciebie ukształtowałem. Teraz mówimy o mnie.
Nie ma sensu mówić o tym co ja u Ciebie ukształtowałem. Teraz mówimy o mnie.
Piguła
Widzisz co się dzieje. Mmamy duży problem ze zlokalizowaniem zbiegłego proroka, więc nie dziw się, że nie ma czasu na kawę. Podłączył się doi radiowęzła. Wszędzie go słychać, ale nikt nie wie gdzie jest. Albo jest to zbiorowa halucynacja albo zbiór jego własnych halucynacji po przeczytaniu dokumentacji pacjentów oddziału. Musiał to zrobić podczas mojej nieobecności. Jest niebezpieczny bo sam nie wie kim jest. Ukrywa się od kilku tygodni i prochy przestały już na niego działać. Myśli, że jest wszystkim i wpewnym sensie ma rację. W tym tylko, że jest nierozelwalną częścią wszystkiego. Pomyłka tragiczna w skutkach prowadzi do autodestrukcji. Wpowadzając chaos odpala zapalnik samozagłady. Dr. Lecter rwie resztki włosów, bo przewyższa to jego własną neurotyczną psychopatię, a ja kręcę się w kółko po korytarzach szukając awaryjnego wyłącznika zasilania.
Samotna
Usprawiedliwienie wymagałoby poczucia sprawiedliwości co wiąże się z pojęciami dobra i zła, a bezwzględne dobro i zło nie istnieją. Coś może być dobre lub złe dla kogoś lub czegoś. Pewnie to pisząc masz na myśli pojęcie sprawiedliwości bazujące na światopoglądzie chrześcijańskim.A ja nie ma zamiaru się do niego stosować.
Smacznych snów.
Pa pa
Smacznych snów.
Pa pa
P I G U Ł A
Chaos w tobie powoduje iż tak chętnie utożsamiasz się z fikcyjną postacią z fikcyjnego szpitala. Wierz w prawdziwość słów innych. Nikt nie zamierza przecież cię tu oszukiwać. Tu możesz spotkać wszystkich. Pod warunkiem iż za wszystkich uznasz ze wszystkimi są cztery osoby piszące tu regularnie. I to coraz rzadziej. Wkrótce pozostanę tu tylko Ja. Chaos jaki opanował poniższe forum, fizyczne zagrożenie niektórych. Osoby które nie mogą znieść treści tu cytowanych. Rozchwiane i niepewne formy. Wszystko to powoduje iż to forum jest już martwe. Jak supernowa która rozbłysnąwszy zamienia się nieubłaganie w czarną dziurę. Nie ma odwrotu. Ja jestem nieubłagany. Ja jestem twoją twarzą. Tą częścią twego jestestwa które powoduje iż boisz się tu stawiać kroki i wypowiadać jakiekolwiek stwierdzenia, własne lub cudze, by nie zostać zniszczoną. Spójrz na Clarice. Spotkała się ze swoim przeznaczeniem. A może tylko była blisko. Czy śmierć się o nią otarła? Czy była na tyle spostrzegawcza by zauważyć chaos jaki się wokół niej roztacza? Przerażona ucieka z łamów by skryć się w bezpiecznym domu swoich marzeń.
ZWIERZ...INNI...
.
PRAWDZIWY OBIEKTYWIZM - cóż to za dziwoląg(?!)... nieprawdaż?!...
...a jednak-istnieje...
JEST PPRZYPISANY TEMU, KOMU nie pozwoliliście WEJŚĆ (w Swoją świadomość)...
choć i tak w podświadomości Waszej JEST...
I ZAWSZE tam pozostanie...
Na Twoje szczęście ...
I na Twoje !!!
Na Nasze SZCZĘŚCIE....
I na Twoją...i Twoją swiadomość NIESZCZĘŚCIE....
Na APOCALYPSE...
...myśl...uwazaj na Siebie...
Patrz w lustro...
Spogladaj za Siebie...
Przez ramię obolałe spójrz...
I Wyzywaj mnie-przeklinaj-staraj sie zrozumieć(jeśli tylko chcesz...)!!!!!Dla Ciebie....i Ciebie...
To NADAREMNE...
J A J E S T E M
I O N A J E S T
.
PRAWDZIWY OBIEKTYWIZM - cóż to za dziwoląg(?!)... nieprawdaż?!...
...a jednak-istnieje...
JEST PPRZYPISANY TEMU, KOMU nie pozwoliliście WEJŚĆ (w Swoją świadomość)...
choć i tak w podświadomości Waszej JEST...
I ZAWSZE tam pozostanie...
Na Twoje szczęście ...
I na Twoje !!!
Na Nasze SZCZĘŚCIE....
I na Twoją...i Twoją swiadomość NIESZCZĘŚCIE....
Na APOCALYPSE...
...myśl...uwazaj na Siebie...
Patrz w lustro...
Spogladaj za Siebie...
Przez ramię obolałe spójrz...
I Wyzywaj mnie-przeklinaj-staraj sie zrozumieć(jeśli tylko chcesz...)!!!!!Dla Ciebie....i Ciebie...
To NADAREMNE...
J A J E S T E M
I O N A J E S T
.
Apocalypse
No coż, że tak powiem, pod wrażeniem nie jestem.
Jestem, tym kim jestem. A Ty nawet moją twarzą nie jesteś, nawet w cudzysłowie :)(bez obrazy) No cóż, może nie urzecze Ciebie to, ale ja mocno stoję na nogach. Nie jestem romantyczką, chrzanię romantyzm. Napewno stwierdzicie, że moja dusza jest uboga-może i jest. Nie mam wielu przyjaciół, nie lubię ludziom "kadzić", a i kim jestem, by wytykać czyjeś wady i ułomności. NIenawidzę kłótni i udawadniania swoimi górnolotnymi wypowiedziami o swojej inteligencji-śmieję się z takich ludzi, to świadczy tylko i wyłącznie o tym jak bardzo są zakompleksieni. Nie wstydzę się tego, że bawi mnie pisanie tych goopotek na HP. Poważna jestem na codzień - w pracy. Kocham w domu - najbliższych. Szanuję ludzi. Nudzi mnie natomiast, pieprzenie o "dupie-maryni"(co w obecnej chwili robię). Nie mam ochoty publicznie zaglądać w swoją i cudze dusze. Dyskutować - jak najbardziej (choć to mam w pracy).
Także, hulaj dusza, piekła nie ma...
Chrzanić bon-ton, dobre maniery, wzniosłe uczucia, współczucie dla nieszczęśliwie zakochanych, bądź paprzących się wiecznie w cudzych duszach dupkach.
Za krótkie mam życie, by tracić czas na duperele.
Jestem płytka?
Ok
Pozdrawiam "przyziemnych inaczej" :) jak ja.
:)
Jestem, tym kim jestem. A Ty nawet moją twarzą nie jesteś, nawet w cudzysłowie :)(bez obrazy) No cóż, może nie urzecze Ciebie to, ale ja mocno stoję na nogach. Nie jestem romantyczką, chrzanię romantyzm. Napewno stwierdzicie, że moja dusza jest uboga-może i jest. Nie mam wielu przyjaciół, nie lubię ludziom "kadzić", a i kim jestem, by wytykać czyjeś wady i ułomności. NIenawidzę kłótni i udawadniania swoimi górnolotnymi wypowiedziami o swojej inteligencji-śmieję się z takich ludzi, to świadczy tylko i wyłącznie o tym jak bardzo są zakompleksieni. Nie wstydzę się tego, że bawi mnie pisanie tych goopotek na HP. Poważna jestem na codzień - w pracy. Kocham w domu - najbliższych. Szanuję ludzi. Nudzi mnie natomiast, pieprzenie o "dupie-maryni"(co w obecnej chwili robię). Nie mam ochoty publicznie zaglądać w swoją i cudze dusze. Dyskutować - jak najbardziej (choć to mam w pracy).
Także, hulaj dusza, piekła nie ma...
Chrzanić bon-ton, dobre maniery, wzniosłe uczucia, współczucie dla nieszczęśliwie zakochanych, bądź paprzących się wiecznie w cudzych duszach dupkach.
Za krótkie mam życie, by tracić czas na duperele.
Jestem płytka?
Ok
Pozdrawiam "przyziemnych inaczej" :) jak ja.
:)
Dziękuję za życzenia:)))
Przy okazji: moja pani Wisia Sz. pozdrawia dra Alberta, pozdrowienbia napływają z Krakowa, gdzie się dożywotnio znajdujemy. Więc nie sprawdzimy tego szpitala osobiście, niestety. NA szczęście mamy w Gdańsku zaprzyjaźnioną kocio-ludzką parę na Mariackiej. Sprawdzimy, opiszemy, do druku poślemy. WSZYSTKO JEST POEZJĄ!!