Apocalypse
Nie moge dłużej ukrywać przed sobą kim jesteś. Ktoś mi musiał wskazać tekst z samego początku który mogła napisać tylko jedna osoba. Ten o bracie. Jedynie dwie osoby mogłyby to wiedzieć z grona...
rozwiń
Nie moge dłużej ukrywać przed sobą kim jesteś. Ktoś mi musiał wskazać tekst z samego początku który mogła napisać tylko jedna osoba. Ten o bracie. Jedynie dwie osoby mogłyby to wiedzieć z grona piszącyhc a jedna z nich raczej nie wysunęła by takiego wniosku.
Jestem emocjoanlnie zmęczony. Od czasu gdy już nie ma potrzeby bycia naprawdę najlepszym, gdy już nie potrzebuję tej chwały by przejść na karty histori, gdy już to ode mnie odeszło wiele motywacji upadło. Teraz jedną z podstawowych motywacji dla mnie do działań na szerszą skalę jest akceptacja społeczna. To znaczy obietnice które im złożyłem oraz nadzieje które związali z tym co robię. Motyw panowania ograniczył się do walki o rzetelność pracy naukowej (będę potrzebował literatury na temat metody naukowej) czy samodoskonalenia (nie takie silne). Od ciebie (i od tej drugiej osoby co mogła by wiedzieć) OTRZYMUJĘ od lat (około 2-3) przede wszystkim emocjonalne wyrzuty, niekonstruktywną krytykę (poza ustrukturalizowanymi przypadkami) i prośby czy nawet wymaganie pomocy. Ludzie mają problemy, pomagam. Teraz ja mam problem, motywację do dalszej aktywności. Dużo tracę a niewiele zyskuję. Każde działanie ma na celu dążenie do szczęścia. Te działania dużo mnie kosztują a niewiele dają. Nie potrzebuje takiego poklasku jaki uzyskują szefowie wielkich organizacji, nie mam takiej potrzeby, starczy mi dobrze bawiąca się kilkunastoosobowa grupa, nie potrzebuję tysięcy wyznawców jak co poniektórzy. Jeśli mam coś robić to musi znaleźć się odpowiednia motywacja której nie zrujnują kompromisy na rzecz wizji (lub przerośniętych potrzeb) innych. Jeśli będzie inaczej zrezygnuję. Jeśli nie wyjdzie w tym miejscu, to nie wiem czy mi starczy sił na następne. Wątpie. Od lat cierpliwy
zobacz wątek