Re: Bezpieczenstwo w przedszkolu i wypadki
Ręka , rękę myje.
Obstawiają się , ile wlezie.
Szkoda, że tylko w kilku przedszkolach, czy żłobach są kamerki:9
My aż tylu poważnych przypadków nie mieliśmy, co Wy, ale...
rozwiń
Ręka , rękę myje.
Obstawiają się , ile wlezie.
Szkoda, że tylko w kilku przedszkolach, czy żłobach są kamerki:9
My aż tylu poważnych przypadków nie mieliśmy, co Wy, ale jakiś miesiąc temu Jan przyszedł do domu mega marudny, skryty, jakiś dziwny.
( ukrywa zawsze ze coś się stało, zaciska zęby, jak go coś boli), i nie wiedziałam co mu jest.
Wsadzam go do wanny, rozbieram bluzke a tam mega krwiak na brzuchu, z rozdartą skórą.Wielkośc kilku centymetrów!!Wielkie to było.
Pytam go co to jest, a on ,że jego "kolega"-tyran w grupie- uderzył go, bujając się huśtawką!I opowiedział cała sytuację, że pani na niego nakrzyczała, że temu koledze kazała stać w kącie, że dzieci widziały, jak płakał itd.
Najpierw zbadałam "teren", podzwoniłam po paru mamuskach i rzeczywiście, dzieci to widziały, opowiadały w domu, jak to Jan poległ po uderzeniu i wył jak wilk.
Dzwnoię rano- opowiadam pani sytuację- a ona co??-
No, niemozliwe, Janiu nic nam nie zgłaszał":)
Nic nie było takiego, stałyśmy i pilnowałyśmy dzieci, wszystkie ładnie się bawiły, trala, lala, stare śpiewki.
Kogo dzieci mam brać za świadków wtedy?
Szarpać się z babami?
Robić afery?
Jedną, drugą broni, twierdząc ,że to mogło się w domu stać.
Zero dowodów, nikt nie potwierdzi, cisza, i tyle.
I tak to pewnie u Was będzie, chociaż Kajka, trzymam za Was kciuki i powiem Ci,że za taką chamówę, niebo i ziemię bym poruszyła, a dostałyby po tyłkach.
Jedno- dzieci róznie moga ulec wypadkom, i to nawet, jak sto bab je pilnuje, druga sprawa- to przyznać się do tego, powiedzieć matce , w jakich okolicznościach to się stało, rozwiązać wspólnie problem.
Przecież każdy jest tylko człowiekiem, a takie postepowanie- bez komentarza.
ja swoim powiedziałam do słuchu trochę, ostrzegłam,że jeszcze jedna sytuacja taka, a spotkamy się w innych okolicznościach przyrody:)
zobacz wątek