Widok
Brać kredyt czy poczekać?
Hej, pomóżcie: mam 150 000 ciułanego przez kilkanaście lat wkładu własnego, mam 33 lata, chcę kupić mieszkanie (kawalerka albo maleńkie 2 pokoje w sensownej dzielnicy Gdańska/w blokach w Sopocie). Mieszkam w wynajmowanym pokoju, nigdy nic nie odziedziczę (taka sytuacja rodzinna). Myślicie, że warto teraz pakować się w kredyt (przy obecnych cenach na co najmniej drugie 150 000), czy lepiej poczekać i pokisić się jeszcze ze współlokatorką dwa-trzy lata, bo ceny w kryzysie spadają z opóźnieniem?
Decyzja należy do Ciebie. Jeśli zależy ci na sensownej dzielnicy, gdzie są szkoły, przedszkola, skm i lub dużo połączeń tramwajowych/autobusowych to nie masz co liczyć na spadki. Max myślę że minus 5-10% i to przy naprawdę ciężkim kryzysie w takich lokalizacjach. Raczej tendencja jest wzrostowa bo jest inflacja, no i pensje robotników na budowie idą do góry (=rynek pierwotny drożeje a za nim idzie rynek wtórny). Jak chcesz kupić taniej w dobrej dzielnicy to możesz się rozglądać za mieszkaniami do remontu. Tylko z kolei na takie mieszkania czyhają pośrednicy żeby je wyremontować i odsprzedać z zyskiem.
Tanieć będą mieszkania w małych miejscowościach tam gdzie pracy nie było i nie będzie.
Tanieć będą mieszkania w małych miejscowościach tam gdzie pracy nie było i nie będzie.
Zależy, jak u Ciebie z pracą-jesteś pewna, że bedziesz miala na ratę kredytu+czynsz przez najbliższe parę lat(podejrzewam, że skoro mieszkasz w pokoju, to placisz wciąż połowę kwoty,ktora placilabys za mieszkanie i dlatego udalo Ci się tyle odłożyć)? Pamiętaj, że biorac kredyt, zawsze oddasz więcej.Czyli to, co teoretycznie pozre inflacja/co stracisz przez ewentualne wzrosty cen-i tak doplacilabys bankowi, im więcej masz gotowki,tym mniej doplacasz.Więc jeżeli jestes w stanie mieszkac z kimś obcym i zarabiasz tyle, zeby odkladac-wstrzymaj się i obserwuj rynek. Przypomnij sobie sytuację z lat 2008-2015-ceny spadly o kilkadziesiat procent.Nigdy nie jest tak,ze zawsze rosną, to normalny cykl, tylko za krotko zyjemy, zeby na to obiektywnie spojrzeć.Nikt nie wie, jaka bedzie fala bankructw po koronie-wiec jesli Ci sie nie pali, to poczekaj.Ile ewentualnie stracisz w rok, jezeli korona nijak nie wplynie na rynek? Kilka %? Nawet jesli-to będzie do odrobienia.
Ja na spokojnie poszukałabym mieszkania, które w 100 proc mi odpowiada i dobrałabym kredyt. Fajnych mieszkan w dobrej lokalizacji jest bardzo mało. A miejsca na nowe budynki co raz mniej. Zawsze można sprzedac lub przeniesc kredyt na inna nieruchomosc w przyszłości. Ceny w trojmiescie na pewno nie pójdą w dół, bo brakuje juz miejsca na nowe. Te 150 tys za kilka lat moze byc niewiele warte, a nieruchomosc cały czas będzie rosła. Sama mam 2 mieszkania w trójmiescie i wiem, że ogłoszen niby sporo, ale jak juz się chce kupic to nic ciekawego nie ma.
Jak masz wkład własny, upatrzone mieszkanie/lokalizację i stać Cie na kredyt (czyt. mając kredyt nie będziesz oglądała każdej złotówki z dwóch stron i liczyła na to, że starczy do 10) to bierz, nie zastanawiaj się. Nie liczyłbym na jakieś widoczne spadki cen, polityka niskich stóp procentowych raczej temu nie sprzyja, kredyt hipoteczny to najtańszy pieniądz na rynku (byle nie na 30 lat, max 20).
Nie wiem co się dzieje, ale ceny są kosmiczne, a mieszkania schodzą jak ciepłe bułeczki. Obserwuje od października rynek mieszkaniowy w jednym z miast powiatowych. W grudniu wykopano dziurę w ziemi i rozpoczęto sprzedaż mieszkań. Przed końcem roku sprzedano 6 z 31 mieszkań, a połowa już jest zarezerwowana. Pytałem kolegę i u niego w mieście jest tak samo. Czy w trójmieście końcówka roku też była taka zwariowana?
Ja obserwuję rynek mieszkaniowy w trójmieście od ok. 2 lat. Kupiłam mieszkanie ok. 1,5 roku temu ale co jakiś czas dalej wchodzę na ogłoszenia żeby sobie pooglądać co się dzieje z cenami. Sytuacja jest taka że ceny cały czas rosną jeszcze 2 lata temu można było natrafić w ogłoszeniach na sensowne mieszkania w ciekawej okolicy w przyzwoitej cenie np. 4 pokojowe mieszkanie z dobrym układem na Przymorzu/Wrzeszczu w nowym budownictwie za ok. 700k.- teraz to bliżej 900k-1 mil. Oczywiście są też ogłoszenia które cały czas wiszą od kilku miesięcy lub nawet tych 2 lat ale to są mieszkania z poważnymi wadami np. lokal użytkowy przerobiony na mieszkanie. Przeróbka średnio udana- standard słaby a w dodatku jedyne okno jest przy drzwiach wejściowych które wychodzą bezpośrednio na plac...a cena jak za normalne mieszkanie.
Ceny wszystkiego idą do góry- materiałów, robocizny, jedzenia. Wielu chce uratować oszczędności przed inflacją i kupuje co się da
Skoro tak dużo ludzi kupuje to znaczy że ich na to stać.
Ceny wszystkiego idą do góry- materiałów, robocizny, jedzenia. Wielu chce uratować oszczędności przed inflacją i kupuje co się da
Skoro tak dużo ludzi kupuje to znaczy że ich na to stać.
Biorac kredyt pamietaj ze zadluzasz sie nie na kilka lat tylko na kilkanascie, jesli nie masz zapasowej sakiweki z kasa by go wczesniej splacic , poza tym zawsze najpierw spacasz zarobek banku jak juz spalcisz ich zarobek dopiero spacasz swoj kredyt wyglada to slabo jak np juz spacasz 3lata i nadal masz pokazna sumke do dalszej spłaty.
Jasne, wiem. Ale kiedy wynajmuję- płacę tyle samo, co za kredyt (w wersji "kawalerka", nie w tej tymczasowej wersji "pokój"- w tej chwili płacę połowę tego, co płaciłabym za kredyt i czynsz+opłaty z moim wkładem własnym), a mieszkać gdzieś muszę:) Więc tak czy owak kredyt wezmę. Pytanie tylko, czy to dobry czas: czy raczej będzie korekta (nawet za kilka lat, jak między 2008-2015), czy pracuję na zwiększanie wkładu bez sensu- bo to, co zarobię i odłożę, i tak zniknie, ponieważ ceny w ciągu roku wzrosną o te 10% (to moja sytuacja teraz: odłożyłam dodatkowe 30 000, a ceny właśnie o tyle wzrosły względem ubiegłego roku)...
Trzeba przeanalizować, czy rata będzie obciążeniem do zaakceptowania. Na duże spadki cen mieszkań w krótkim okresie nie ma co liczyć (w dłuższym tym bardziej). Jeżeli za rok okaże się, że mieszkanie zostało przepłacone o 10-15% (w co wątpię), to nie ma żadnego znaczenia. Ważne, żeby rata nie wzrosła do kwoty, która obciąży budżet do wartości nieakceptowalnych. Moje mieszkanie, które niedawno kupiłem za niemałe pieniądze jest przecież wyjątkowe, bo moje,.... a więc i cena może być wyjątkowa :) Gdyby za rok okazało się, że mieszkania potanieją, to i tak nie ma to dla mnie znaczenia, bo tego mieszkania przez najbliższe 10 lat nie zamierzam sprzedawać.
Dla mnie ma znaczenie,bo chcę jak najwiecej zaplacic gotówką, żeby mieć jak najmniej kredytu(taka osobowość:) Nie dodałam też,że miejsce, gdzie trzymam rzeczy, nie jest tym,w ktorym przebywam nieustannie-z racji pracy (koncerty) często jestem tydzień,dwa,nawet miesiąc poza "domem". Dlatego nie ma we mnie świrowania,że "moje jest wyjątkowe i zapłacę za to wyjątkową cenę".Nie. To po prostu bezpieczne miejsce,z którego nikt mnie nie wyrzuci i nie muszę się zajmować kolejną zmienną w życiu,tylko mieć spokój:)
Jeżeli nie musisz kupować mieszkania teraz, to zaczekaj. Zapowiada się, że ceny mieszkań będą w tym roku stabilne, więc przybędzie Ci własnych środków. Z drugiej strony, czym szybciej weźmiesz kredyt, tym szybciej go spłacisz. Wieź pod uwagę fakt, że obecnie kredyty na mieszkanie są stosunkowo tanie, więc warto spłacać raty właśnie teraz. Dodam jeszcze, że mieszkania są różne i trafienie na to wymarzone pod względem lokalizacji, usytuowania w budynku, rozkładu i ceny nie jest łatwe.