W lokalu brak klimatyzacji, a latem jest to spory problem. Goście muszą uciekać na dwór żeby się ochłodzić co sprawia, że cierpi na tym impreza.
Jednak największa kpina to serwowane dania, do obiadu rosół z paczki, podobnie pod koniec wesela potrawa dumnie nazwana 'barszcz szefa kuchni' nie miała nic wspólnego z własnoręcznie gotowaną zupą. Jak się organizuje taką uroczystość to wypada się postarać a nie robić sobie jaja z ludzi.

Podsumowując, w tenisowej byłem 2 razy - pierwszy i ostatni!