Widok
Bramkarze-gangsterzy
Po wejściu przywitał nas widok niczym z gangsterskich filmów - lokal, w którym kręci się więcej ochroniarzy niż klientów, przy barze trzeba było się przepychać między ich cielskami. Jeden z nich nawet zażądał haraczu za wejście do restauracji (20zł za osobę!), co w ogóle nie mieściło nam się w głowach! Kelnerka - bardzo miła zresztą - starała się nadrobić tak fatalne potraktowanie klienta, niestety przy stoliku było tak zimno, że czym prędzej się stamtąd zmyliśmy nie zamawiając kompletnie nic. Po wyjściu z lokalu poczuliśmy ulgę, że ochroniarze-gangsterzy nas nie zastrzelili ;) Dobra rada: nie straszcie klientów! Zwłaszcza takich, co chcą zostawić po 300-400zł ;)
Moja ocena
Kapitan Cook
kategoria: Restauracje
obsługa: 2
menu: -
jakość potraw: -
klimat i wystrój: 6
przystępność cen: -
ocena ogólna: 3
3.7
* maksymalna ocena 6
Drogi Panie kierowniku, przychylam się do pierwszego komentarza. Jeśli jest tak jak Pan pisze oznacza to, iż reszta "dużych" panów to koledzy ochraniarzy (to fakt który rzuca się w oczy) robiący złą robotę dla klubu strasząc gości swym wyglądem. Wraz z mężem i zaprzyjaźnioną parą wybraliśmy się po raz pierwszy jednej z ostatnich sobót do klubu. Ja z koleżanką weszłyśmy bez problemu, nasi mężowie mieli pojawić się za krótką chwilę. Mimo, iż wizualnie (ubiór, itp.) jak i jeśli chodzi o kulturę osobistą sprawiają wrażenie ponad przeciętną - nie zostali wpuszczeni do środka. Wyszłyśmy nie dopiwszy drinków - absolutnie nie oto nam chodziło. Baaardzo negatywne wrażenie - bardzo!