Ja już wiem. Wymyśliłem. Oni używają warzyw z mrożonej mieszanki. Tym sposobem mają a) w zestawie seler i b) warzywa w potrawie nie są chrupkie. Z mrożonki selera nie powybierają, więc walą go do...
rozwiń
Ja już wiem. Wymyśliłem. Oni używają warzyw z mrożonej mieszanki. Tym sposobem mają a) w zestawie seler i b) warzywa w potrawie nie są chrupkie. Z mrożonki selera nie powybierają, więc walą go do potrawy.
Kuchnia syczuańska jest pikantna, ale jej esencją jest subtelny balans pomiędzy pikantnością papryczek czili a mrowieniem ust i języka powodowanych dodatkiem pieprzu syczuańskiego. Tak naprawdę to wrażenie pikantności powinno wynikać właśnie z mrowienia spowodowanego pieprzem, a nie z ostrości użytych papryczek. No i warzywa musza być bezwzględnie chrupiące. No i polędwica musi być bezwzględnie bez błon. No i sezam do posypania potrawy powinien być uprażony na bieżąco, a nie pobrany z pudełeczka z uprażonym sezamem kiedyś tam.
Tyle wymyśliłem przez noc. Czniać świadome śnienie, podróże szamańskie to jest dopiero jazda. Gadałem dzisiaj ze Stephenem Kingiem. Nawet go podwoziłem, bo miał nogę w gipsie. Wcale nie jest taki czarnowłosy jak na zdjęciach, jest siwy. Pracowita miałem noc.
Ja do sosów papryki kiszę. Z czosnkiem i przyprawami. I dla mnie moje sosy nie mają tępej pikantności. Chociaż przy jedwabnych gardłach rodaków zapewne brzmią jak wrząca smoła.
zobacz wątek