Re: Bunt dwulatka a wizyta policji
Dobra, siostry ;P
Wątek się rozbujał, a my chcielibyśmy podziękować za rady. Czeka nas sporo pracy ;P
Podsumowując wszelkie moje żale, dla porządku...
...
rozwiń
Dobra, siostry ;P
Wątek się rozbujał, a my chcielibyśmy podziękować za rady. Czeka nas sporo pracy ;P
Podsumowując wszelkie moje żale, dla porządku...
Nie uznajemy i nie praktykujemy bezstresowego wychowania, ale jednocześnie bicie dziecka nie wchodzi w grę. Co innego skarcenie w sytuacjach np zagrażających zdrowiu (córcia dostała klapsa np kiedy po raz któryś tam - w dziesiątkach licząc - odciągana była od gniazdka w łazience - zabezpieczonego, z klapką, itp, ale zasada jest w domu, że dotykać nie wolno), co innego wyżywanie swoich frustracji na dziecku. To nie tutaj. Więc nie jest to reakcja na naszą agresję czy przemoc.
Nie ignorujemy dziecka, nie zostawiamy jej samej sobie, nie jest niedopieszczona czy zaniedbana. Więc raczej nie jest to kwestia chęci zwrócenia na siebie uwagi.
Nie jest to kwestia żłobka czy sporadycznych wizyt u babci, bo i żłobek i babcię córcia bardzo lubi, chętnie chodzi, dopytuje się o babcię, rano leci po buty i życzy sobie iść do auta.
Ubieranie się, zmiana pieluchy, kąpiele i inne czynności serwisowe zawsze opakowane były w jakieś formy zabawy (skarpetkowe pożeracze dzidziowych nóżek!), zawsze były okazją do psoty i śmiechu.
Z dzieckiem dużo rozmawiamy (mamo Tosi, wiesz, jak jest ;P), córcia nasza jest komunikatywna, choć dopiero uczy się bardziej rozbudowanego mówienia - potrafi nieźle określić co chce i czego oczekuje. Do momentu, kiedy zaczyna się napad histerii...
OK, jeszcze raz dzięki za rady, zabieramy się w takim razie za konsekwentne wdrażanie ignorowania dziecięcej histerii. Przetestujemy przedrzeźnianie i miny.
...sąsiadów czekają ciężkie tygodnie...
zobacz wątek