Odpowiadasz na:

Re: CLOSTILBEGYT A CIAŻA część 2

Basieniak, ja Cię troche rozumiem, bo przechodziłam tamta ciąże w Norwegii i tam tez niestety nie jest tak jak w Polsce (jedyny plus to to, że za zadne badania nie musiałam płacic) - toksoplazmozę... rozwiń

Basieniak, ja Cię troche rozumiem, bo przechodziłam tamta ciąże w Norwegii i tam tez niestety nie jest tak jak w Polsce (jedyny plus to to, że za zadne badania nie musiałam płacic) - toksoplazmozę akurat tam robiłam u lekarza rodzinnego na własne zyczenie, tez mówił, że oni raczej tego nie robią, ale jesli sie upieram to ok:)
Także Kochana nic sie nie martw, tyle kobiet tam rodzi i jakos nic sie nie dzieje.
Mnie tylko troche martwi ten paciorkowiec, bo akurat na tym punkcie mam bzika! Mialam streptococcusa agalactie w ciązy i na prywatnej wizycie polski lekarz wpisał mi to w kartę, bo to podobno wazne, zeby przy porodzie dostac antybiotyk w kroplówce, zeby nie zarazic dziecka.
I jak do tej pory nieleczony paciorkowiec to prawdopodobny powód utraty mojego dziecka... wiec rozumiesz, że na sam dzwięk tego slowa mam dreszcze :(
A z ta grupą krwi ojca to masz racje- to nawet moja ginka teraz mówiła, że w to się nie wnika, bo to wcale nie musi byc ojciec... hehehe

zobacz wątek
14 lat temu
Lena85

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry