Odpowiadasz na:

Re: CLOSTILBEGYT a ciąża cz. 12 :)

kurcze a myslalam ze tylko polska jest krajem cofnietym lekko do tylu i ze za takie ważne badanie tzreba płacic a tu sie okazuje ze nie wszedzie je w ogole robią....

dziewczyny tak jak... rozwiń

kurcze a myslalam ze tylko polska jest krajem cofnietym lekko do tylu i ze za takie ważne badanie tzreba płacic a tu sie okazuje ze nie wszedzie je w ogole robią....

dziewczyny tak jak wyzej napisane na sile nie da sie nie myslec o staraniach, ja tez bylam non stop nakrecona, monitoringi, inseminacje, wizyty kontrolne, leki i tak w kolko... dopiero przystopowalam jak przyszla diagnoza o hiperandrogenizmie i stwierdzilismy ze czas na laparoskopie bo wiecej nic nie zdzialamy... no i tak dalam sobie spokoj do stycznia... ubzduralo mi sie ze nie da sie bez zabiegu i zaczelam fiksowac na temat laparo.. czytalam o tym duzo bo sie jej balam... w miedzy czasie prace fajna dostalam.. nie mialam czasu na myslenie potem bo godziny mialam takie pracy ze rano ledwo cos zrobie musze wyjsc do pracy a wracalam przed 21.. i w tym pierwszym cyklu co odpuscilam udalo sie.. ale to musi samo przyjsc... taka rezygnacja.. bralam leki bo bralam.. dla picu zeby nie bylo ze stracilam cykle do laparo a tu szok.. 2 kreski na tescie.. chyba ana i aszi pamietaja jak mowilam ze mi sie okres spoznia ale to nic takiego.. i test robilam dopiero prawie tydzien po terminie bo nie wierzylam ze moglo sie udac...... i jeszcze robilam ten test ze zloscia ze @ nie ma i bede musiala laparo przesuwać....

zobacz wątek
11 lat temu
~Koraliczek

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry