Odpowiadasz na:

>Nie znam ich wielu, ale wydają się podobni; nie chcą naszego wzrostu ani dobra, jedynie posłuszeństwa.

OSHO (tzw. "przywódca duchowy") sprowadza ich wszystkich do jednej postaci,... rozwiń

>Nie znam ich wielu, ale wydają się podobni; nie chcą naszego wzrostu ani dobra, jedynie posłuszeństwa.

OSHO (tzw. "przywódca duchowy") sprowadza ich wszystkich do jednej postaci, odczytując jakby od tyłu twierdzenie, że "Bóg jest Miłością". Twierdzi innymi słowy, że jedynym Bogiem tak naprawdę jest miłość i nie trzeba doszukiwać się żadnych innych bytów widzialnych, czy też niewidzialnych. Dość proste i oczywiste. Wydaje się też słuszne, bo przecież do Raju nie doprowadzą nas ani wojny, ani pomieszane języki, czy żadne nieporozumienia, a właśnie miłość i zgoda, dążenie do wzajemnego zrozumienia itd. Z drugiej strony kto chciałby się trzymać takich "zasad", kiedy łatwiej wybiórczo stosować te ze świętych pism...? Łatwiej jest nie kraść, czy nie zabijać, niż "kochać bliźniego jak siebie samego", szczególnie w trudnych chwilach. Chyba dlatego wyznajemy różne religie, zapominając o podstawach, w końcu łatwiej jest się czemuś podporządkować, odrzucając to, co nam nie pasuje, a jednocześnie mając czyste sumienie (zgodnie z zakładem Pascala: "Jeżeli Bóg istnieje, to my: wierząc w Niego, zyskujemy wieczność, nie wierząc w Niego, tracimy wszystko...").

zobacz wątek
5 lat temu
~lenka

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry