Re: Chętnie poznam mamy,które też nie szczepiły swoich pociech ;-)
Ja pozwoliłam zaszczepić córkę w szpitalu i potem raz jak miała 8 tygodni. Później nie podobało mi się, że córka ma drżenia i powiedziałam o tym pediatrze (której też nie podobała reakcja córki...
rozwiń
Ja pozwoliłam zaszczepić córkę w szpitalu i potem raz jak miała 8 tygodni. Później nie podobało mi się, że córka ma drżenia i powiedziałam o tym pediatrze (której też nie podobała reakcja córki przy badaniu - prężyła się, drżała, itp.).Pediatra miała wątpliwości i prosiła o konsultację z neurologiem. Powiedziały, że nie mogą wykluczyć, że córka w wieku 4 miesięcy nie ma zaburzeń neurologicznych i dlatego nie chcą szczepić, bo jeżeli okazałoby się, że coś jest nie tak, to szczepionka mogłaby zaszkodzić. Szczepienie zostało odroczone, później okazało się, że jest wszytko ok., ale ja długo byłam bardzo wyczulona jeśli chodzi o rozwój córki. Bardzo długo nie gaworzyła (właściwie milczała), długo nie mówiła-miała robione różne badania (laryngolog, logopeda, badania słuchu)- to wszytko było dla mnie przesłankami, które mnie przekonywały, żeby się wstrzymywać ze szczepieniem. Pediatra nie nalegała, czekałyśmy.Córka ma teraz prawie 3,5 lata i bardzo dobrze się rozwija, pęknie mówi, ma bardzo dobrą pamięć. Dodatkowo jest bardzo odporna i właściwie nie choruje, na razie jej na nic nie szczepię. Chociaż teraz pewnie te szczepionki nie są już dla niej tak groźne ja mogłyby być wcześniej.
Kiedy byłam w ciąży i krótko po urodzeniu bardzo się zastanawiałam czy szczepić czy nie, ale nie miałam odwagi jej nie zaszczepić, więc zgodziłam się na dawkę w szpitalu. Chociaż jak teraz myślę, reakcja córki była bardzo dziwna, bo po podaniu szczepionki cały dzień spała, że nie można było jej dobudzić, nawet lekarz był wzywany, bo wyglądała jak w śpiączce. A była to druga doba po porodzie, gdzie teoretycznie powinna być już nieco wypoczęta po porodzie, a w pierwszej dobie zachowywała się inaczej. Myślę, że niestety ta niemożność dobudzenia była spowodowana szczepionką. Myślę, że pewnie bym ja dalej szczepiła, gdyby nie reakcja pediatry, że się nie zgadza i chce obserwować córkę. To mnie przekonało i odraczam decyzję.
Te wszystkie głosy o głupocie tych co nie szczepią świadczą tylko o tym, że ludzie łatwo oceniają czyjeś postępowanie, a nad swoim się nie zastanawiają. Ja wcale nie mam 100% pewności, że robię dobrze i decyzje wcale nie są łatwe. Wiem, że do tej pory udało mi się wytworzyć w miarę dobrą odporność u córki i uważam, że to jest najważniejsze. Szczepienie i jednoczesne karmienie chemią dosłowną (leki) i w jedzeniu, kosmetykach (konserwanty) wcale nie przyniesie nic dobrego drodzy rodzice. A jak obserwuję to jak się żywi i leczy (antybiotyki) dzieci to jestem przerażona. Moje dziecko dostało pierwszy raz w życiu antybiotyk 2 miesiące temu, bo przyplątało się zapalenie ucha z wysoką gorączkę i laryngolog 3 razy się pytał, kiedy miała ostatni raz antybiotyk, bo nie chciał uwierzyć, że nigdy wcześniej. Do tej pory miewała jedynie katarek i nic więcej, no i miała raz rota wirusa, ale też jako tako go przeszła. A od czasu jak skończyła 1,5 roku chodziła do żłobka, a teraz już do przedszkola.
Jestem bardzo ciekawa, jak Wasze dzieci "nieszczepione" przechodzą różne choroby
zobacz wątek