Znawco Łukaszu, jaki zasięg mają nasze bezzałogowce?
Obecnie mogą one jedynie wspomagać działania artylerii i nic więcej. Mówisz, że atakując cele stacjonarne nie trzeba rozpoznania...
rozwiń
Znawco Łukaszu, jaki zasięg mają nasze bezzałogowce?
Obecnie mogą one jedynie wspomagać działania artylerii i nic więcej. Mówisz, że atakując cele stacjonarne nie trzeba rozpoznania satelitarnego? Bzdura, może elektrowni nie weźmie się na plecy, ale można zabezpieczyć ją przed atakiem rakietowym. Twój Tomahawk zostanie zestrzelony jak kaczka. Własnymi systemami satelitarnymi dysponują już państwa mające mniejszy budżet niż Polska. Jestem za zakupem nowoczesnych okrętów podwodnych ale najpierw trzeba wszystko dobrze zaplanować. My zaczynamy wszystko od końca. Nie mamy rakiet manewrujących a kupujemy okręt który ma je przenosić. Pytanie, a co będzie jeśli nasi "sojusznicy" nie sprzedadzą nam pocisków manewrujących? Co będzie jeśli otrzymamy taką broń ale będzie problem z integracją uzbrojenia na wybranym wcześniej okręcie? Jaki stworzyliśmy procedury użycia rakiet (dotyczy armii i polityków)?
Co ma uzyskać dzięki kontraktowi nasz przemysł? Jakie plany są odnośnie szkolenia załóg - bo okrętu podwodnego uzbrojonego w pociski manewrujące nie można traktować jak nosiciela torped? Nie zrobiono nic w tym temacie, czyli typowe zachowanie Polaków. Znowu machamy szabelką, potem ktoś podejmie jedną błędną decyzję i zginie następne 6 milionów Polaków.
zobacz wątek