Cichcem, pychcem i genderem
Czytając we "W sieci" tekst poświęcony aferze genderowej w przedszkolu w Rybniku natrafiłem na tytuły książeczek, jakie miały być stosowane w programie - "Gdybym był dziewczynką" i "Gdybym była...
rozwiń
Czytając we "W sieci" tekst poświęcony aferze genderowej w przedszkolu w Rybniku natrafiłem na tytuły książeczek, jakie miały być stosowane w programie - "Gdybym był dziewczynką" i "Gdybym była chłopcem". Co mi się od razu rzuciło w oczy to nazwiska autorów - Grzegorz Kasdepke i Anna Onimichowska.
Kto ufa ludziom o takich nazwiskach ? Nomen omen, proszę Państwa. Wyglądają na kryptonimy, pośpiesznie przyjęte przez obcych z kosmosu. I nikomu nie zapaliły się czerwone lampki ?
Aferze poświęcono sporo uwagi w mediach, ale okazuje się, że afera ulega wyciszeniu, bo zarówno rodzice jak i placówki edukacyjne zainteresowane są wyciszeniem. A ja mam zdanie odwrotne, nie należy odpuszczać, należy sprawę pociągnąć i przeanalizować od A do Zet. Chociażby to, skąd się wzięli wspomniani autorzy, skąd się wziął sam pomysł i jaka była ścieżka rozwijania tego pomysłu. A następnie wypalić ogniem i przeorać teren by tego typu chwasty nie pojawiły się ponownie.
Gender jest w gruncie rzeczy pasożytem, choć bardzo zjadliwym. To jest marksistowski, bo marksizm to doktryna społecznych podziałów tłumaczonych dominacją jednych grup nad innymi i propozycja rewolucyjnego zniesienia tej dominacji, marksistowski pasożyt na ciele amerykańskiej antropologii kulturowej, odpowiednio uproszczonej i zinterpretowanej w duchu lewicowego egalitaryzmu i feminizmu. Z tej antropologii wyjęli banalną tezę, że ludzie, czyli mężczyźni i kobiety powielają rozmaite,najczęściej odmienne wzorce kulturowe i wymieszali je ze swoimi tezami egalitarystyczno-feministycznymi. Ale genderystów poniosła pycha zrodzona z ignorancji, która ich zgubiła. Oderwali swoje tezy, choć to era genetyki, od biologii i pofrunęli w krainę urojeń. Straciwszy doktrynę walki klas i rząd dusz nad proletariatem, marksiści musieli w pośpiechu znależć tezy zastępcze i tak oto urodził się im poroniony płód genderyzmu.
Wniosek jest prosty - trzeba odebrać edukację ministerstwu, obsadzonemu przez lewackich edukatorów i ideologów usiłujących narzucić społeczeństwu swoje koncepcje. Ustalmy zasadę - państwo edukację organizuje ale program i cele wyznaczają i kontrolują rodzice. Zostaje powołana rada rodziców d/s edukacji, która decyduje i monitoruje. Ministerstwo pełni rolę wyłącznie wykonawczą. Właściwy model roli rodziców w systemie edukacji zademonstrowali państwo Elbanowscy organizując akcję "Ratuj maluchy". Filie tej organizacji powinny powstać w każdej gminie i na ich bazie można będzie w przyszłości powołać ogólnopolską radę rodziców d/s edukacji.
Jak Państwo widzą, sytuacja w każdej dziedzinie życia publicznego wygląda podobnie, skutkiem tego, że władza dostała się w niepowołane ręce.
zobacz wątek