Re: Ciekawie o porodówce w Redłowie
ja rodziam w redlowie
sama porodowka- to nie mam zastrzezen
ale wydostanie sie z patologii i brak fachowosci lekarzy to swoja droga... do szpitala pojechalam w z niedzieli na...
rozwiń
ja rodziam w redlowie
sama porodowka- to nie mam zastrzezen
ale wydostanie sie z patologii i brak fachowosci lekarzy to swoja droga... do szpitala pojechalam w z niedzieli na poniedzialek o polnocy
koles ktory mnie przyjmowal ze skurczami co 4 minuty stwierdzil ze wody plodowe odplywaja(bo ja nie bylam pewna) wiec dali mnie na porodowke ale poniewaz nic sie nie zaczelo dalej dziac to zamiast dac mi oksytocyne cofneli mnie na patologie...dopiero o 11 dowiedzialam sie ze wody jeszcze sa( dziecko moze byc chyba bez wod okolo 12 godzin...) dodam jeszcze ze jakby bylo prawda ZE TE WODY SIE SACZA...TO DZIECKO MOGLO BY SIE ZATRUC...
no i tak turlalam sie do wtorku wieczorem po patologii z 2palcowym rozwarciem
w koncu na noc dostalam zastrzyk z buskolizyny...i albo mialo nastapic cos wiecej albo turlalabym sie dalej..
tym zaszczytem przeplakalam cala noc boskurcze sie nasilily...ale moja szyjka odporna byla i sie nie rozszerzyla
okolo 6 rano poszlam po prozbie do poloznych by mi pomogly...to powiedzialy ze powinnam wiedziec ze bedzie bolalo...no i to chyba jeszcze nie ten bol bo sie usmiecham -ale to tylko jedna polozna byla taka wstretna
dopiero jak na obchodzie zobaczylam znajomego lekarza...to odrazu wyslali mnie na porodowke...i w ciagu 6 godzin Zuzia byla na swiecie
na porodowce(a mielismy porod rodzinny) nie bylo 5 minu by ktos sie nie zapytal czy wszystko ok...jak chcialam znieczulenie to dostalam..polozne odbierajace porod miodzio...
zobacz wątek