Odpowiadasz na:

Re: Co się dzieje z rodzicami?

Czytam ten wątek i omijając już wzajemne ataki to
Nie chce mi się wierzyć, że rodzice karzą iść swoim dzieciom do szkoły, aby mieć święty spokój. To tak jak by czekali całe święta na ich... rozwiń

Czytam ten wątek i omijając już wzajemne ataki to
Nie chce mi się wierzyć, że rodzice karzą iść swoim dzieciom do szkoły, aby mieć święty spokój. To tak jak by czekali całe święta na ich koniec co by wypchnąć dzieciaki z domu.
Wiem są różni rodzice, ale nawet jeśli trafi się taki który faktycznie nie pracuje, ma jedynaka którego nie lubi to może 1 na 100 i chyba nie jest to jakiś problem nagminny.
Sama bardzo się cieszę, że są te dyżury bo grudzień i czas do połowy stycznia jest w moim zawodzie najtrudniejszym okresem kiedy to zamykam rok zamykam półrocze, zamykam kwartał zmykam bilanse i otwieram nowe. Koleżankom z reguły trafiają się l4 a i pracowników brak. Organizowanie opieki na ten czas to porostu dramat. Bo albo podmianki z mężem koleżankami, ciociami którzy też pracują. Stres nie dość, że w pracy i to i w domu.
Tę nerwówkę i brak czasu dla dzieci (swego czasu mieliśmy z mężem wyrzuty sumienia, że nie dajemy rady być idealni) odbijamy sobie później wycieczkami wyjściami, czasem dla rodziny.
W tym roku stało się tak, że mam czas nie chodzę do pracy w tym okresie gorącym. Jednak pomagam mężowi w prowadzeniu firmy co wiąże się z 3-5 godzinami siedzenia przed komputerem i w okresie między świątecznym córka pójdzie do zerówki może nie na pełną ilość godzin, ale właśnie na 5 godzin. Przez które pobawi się z dziećmi czy wyjdzie z nimi na plac zabaw. A ja kiedy ją odbiorę będę mogła skupić się tylko na niej, iść z nią na spacer na plac zabaw czy później spędzić czas z nią, a nie obok niej. Dodatkowo myślę, że takie długie przerwy od codziennej rutyny wybijają ją z rytmu i ciężko byłoby jej nagle wrócić o wstawania o 7mej i kładzenia się spać o 20tej kiedy np. mając wolne hasałaby do 22giej b jest wolne i wstawała o 9-10.

Jednak kiedy którakolwiek nauczycielka powiedziałaby mi, że moje dziecko będzie z tego powodu na cenzurowanym bo ona musiała przyjść na dyżur autentycznie doniosłabym na nią do kuratorium i powiadomiła media.
Tak jak Ponury uważam, że nauczyciele obrośli w piórka i są chyba najbardziej roszczeniową grupą zawodową. Przez lata byli nietykalni podczas gdy inne grupy zawodowe miały zabierane wiele przywilejów dochodząc już w skrajnych wypadkach do tego, że nawet umów o pracę nie mają tylko jakieś kontrakty, samozatrudnienia czy zwyczajne śmieciówki.
Nie uważam też, że powinni bite 8 godzin pracować. (a znam takich którzy pracują np. w szkole państwowej o wieczorami czy w weekendy w zaocznych)Jednak oburzanie się na te dyżury jest karygodne
I żeby nie było szanuję ich pracę i wysiłek, ale tych pracujących, bo chcących tak jak szanuję DOBREGO lekarza, DOBRĄ pielęgniarkę , DOBRĄ kasjerkę czy DOBRĄ szefową. Niestety nawet w swoim otoczeniu spotykam znajomych nauczycieli którzy poszli uczyć bo im nie poszło szukanie pracy po studiach i coś trzeba robić, a w szkole to chociaż wolne jest. Tylko o czym myślał historyk który przeszalał całe studia w akademiku? Albo matematyk który nie tyle tę matematykę lubił co potrafił jakoś przebrnąć przez studia. Ale na rynku pracy nic nie znaczył. Poszedł do pracy w szkole i sam chwali się że kasa co miesiąc na koncie jest godzin mało, wakacje są i jemu nic więcej nie trzeba. Czy to jest ambitny nauczyciel? Chcący pracować?

zobacz wątek
9 lat temu
megiii

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry