Nie mam nic przeciwko zapachom wsi...
Lubię (w przeciwieństwie do żony) zajechać gdzieś i po wyjściu z auta zaciągnąć się i z uśmiechem skomentować...
Jest to zabawne, ale tak przez...
rozwiń
Nie mam nic przeciwko zapachom wsi...
Lubię (w przeciwieństwie do żony) zajechać gdzieś i po wyjściu z auta zaciągnąć się i z uśmiechem skomentować...
Jest to zabawne, ale tak przez pierwsze 15 minut.
Jak po paru godzinach szczypie w oczy i wwierca się w mózg, to już nie jest zabawne.
Mogę się jedynie pocieszać, że tutaj to mija, a na szadułkach ludzie pracują w outlecie i duszą się tak co dzień. I to co gorsza trującymi sztucznymi oparami, a ja mam nadzieję, że wącham po prostu zwykłe ekologiczne g*wno!
zobacz wątek