Widok
pod wrażeniem
bardzo dobry film wojenny, bardzo dobrze się oglądało sceny batalistyczne! nocny szturm zrobił na mnie szczególne wrażenie, Shermany klasa, w roli Gen. Andersa: Michał Żurawski kapitalne podobieństwo, wszyscy aktorzy świetnie dobrani do swoich ról! tylko Niedźwiedź Wojtek odczuwa się że komputerowo stworzony...nie przeszkadzał mi rozbudowany wątek miłosny głównych bohaterów, świetnie splecione ich losy ze szturmem na Monte Cassino..
gorąco polecam!
gorąco polecam!
Dobre kino
Początek filmu jak poprawne kino historyczne potem akcja gęstnieje, emocje narastają i film emocjami ostatecznie wgniata w fotel a raczej w ziemię. Świetna produkcja! Jednak można! Brawa dla Twórców. Zrobiliście świetne kino historyczne. Ciężko dojść do siebie po tym filmie w przeciwieństwie do filmu Kos, który przy tym dziele wygląda jak pokraka. Prawda o brutalności naszego świata, okropieństwo wojny, beznadziejnym położeniu naszego Narodu i naszych rodaków w tamtym czasie i w końcu o ofiarności żołnierzy. Dylemat czy walczyć ze złem czy unikać starcia każdy sam musi sobie odpowiedzieć czy to ma sens czy może nie ma niczego za co warto poświęcić nasze jedyne życie. Niezależnie jaką masz w sercu odpowiedź to chyba się zgodzimy że chłopcy o których mówi film to bohaterowie nie lękający się postawić najcenniejszego co mieli przeciwko mordercom ich rodaków i niszczycielom przedwojennego życia które im skradli. Dobry film który stawia mi pytanie w aktualnym czasie wojny na Ukrainie, na które nie ma dobrej odpowiedzi.
Nie jest tak źle jak piszą.
Irytujące salutowanie, niepotrzebny Wojtek w takiej ilości, fatalne niektóre ujęcia kaskaderskie, sztywna gra niektórych aktorów i patetyzm. Ale sceny batalistyczne całkiem, całkiem, genialne sny Jędrka, celne ukazanie trudów zwycięstwa oraz ofiar, dobry pomysł z nawróceniem.
Monte cassino
Byłam na filmie z moim dorosłym synem. To dla nas ważny film, bo mój tata a jego dziadek walczył w armii Andersa jako komandos, młody chłopak. Przeżył to piekło i nigdy nie chciał opowiadać o tym. Chciał po latach zawieźć nas do Włoch i pokazać to miejsce kryjące wiele polskiej krwi. Nie zdążył jednak ,bo odszedł. Pozostał po nim mundur polskiego komandosa, największą pamiątka. A film jak na polskie możliwości oceniliśmy dobrze. Brakowało nam piosenki czerwone maki zaśpiewanej w całości może na koniec. Ale nie możemy porównywać się do kina amerykańskiego gdzie pełno komputerowych ,strasznych scen. Nie zawsze o to chodzi. To przecież historia polskiej armii Andersa, młodych żołnierzy którzy w dużej mierze nie przeżyli.
Kto jest kim, czyli jak rozpoznać generałów...
Film taki sobie, a najbardziej brakuje komentarza który generał jest który... Andersa spokojnie identyfikujemy, ale innych?... niekoniecznie...A redaktor? Czy to nie był Wańkowicz?... Ile osób go zidentyfikuje?... no może i nie miał to być właśnie on...ale powinien, bo tam był i napisał o teĵ bitwie obszerny reportaż...
Film trzeba koniecznie zobaczyć, najlepiej z dziećmi lub wnukami.
Byliśmy z naszą wnuczką na Monte Cassino i widzieliśmy klasztor oraz cmentarz. Naturalną koleją rzeczy było zobaczenie tej pierwszej w Polsce produkcji filmowej o tej batalii. Na początku filmu był mały zgrzyt w postaci nazwania Niemców Nazistami. Czy to autocenzura reżyserska i poprawność polityczna nakazująca nie nazywać rzeczy po imieniu?
Film dobrze zrobiony, nieprzerysowany efektami scen batalistycznych, bo czyż ta prawdziwa walka była taka efektowna, czy też była mordęgą ponad siły ludzkie, tak jak to zostało pokazane w filmie.
Do tych malkontentów, którzy mówią , że Polacy byli mięsem armatnim zacytuję fragment żołnierskiej pieśni: "rzucić nasz los na stos". Inną sprawą jest jak Polacy zostali "uhonorowani" po wojnie np. podczas defilady zwycięzców w
Wielkiej Brytanii - ale to już zupełnie inna historia.
Film dobrze zrobiony, nieprzerysowany efektami scen batalistycznych, bo czyż ta prawdziwa walka była taka efektowna, czy też była mordęgą ponad siły ludzkie, tak jak to zostało pokazane w filmie.
Do tych malkontentów, którzy mówią , że Polacy byli mięsem armatnim zacytuję fragment żołnierskiej pieśni: "rzucić nasz los na stos". Inną sprawą jest jak Polacy zostali "uhonorowani" po wojnie np. podczas defilady zwycięzców w
Wielkiej Brytanii - ale to już zupełnie inna historia.