Widok

Czy istnieje miłość...

taka jak w filmach...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Niestety nie.Przykro mówić,ale taka jest prawda.Trzeba się z tym pogodzić i iść dalej.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie zgodzę się z tym. Istnieje taka miłość. Problem w tym, że w filmach nie pokazują kryzysów ;D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zgodzę się z Twoją opinią. Istnieje, ale to zależy od Ciebie i od partnera/ki
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To w takim razie czy warto trwać w związku/małżeństwie jeżeli się nie układa? Zostać dla dziecka? Ile potrafilibyście wybaczyć lub na ile przymknąć oko ...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeżeli coś się nie układa to zawsze jest to spowodowane jakimiś działaniami/ zachowaniem jednej ze stron. Ja bym próbował naprawić to co się da - jestem starej daty - wolę naprawić niż wyrzucić. Jeśli ja bym kochał to bym się sam nawet zmienił i nie byłoby to dla mnie problemem, chyba, że graniczyłoby to z możliwościami lub przyzwoitością. A co do wybaczania.....ze zdradą to ciężko raczej
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
> czy warto trwać w związku/małżeństwie jeżeli się nie układa? Zostać dla dziecka?

Miałem okazję rozmawiać z wieloma kobietami, później
Wszystkie, które się rozstały, uznawały to za najlepszą decyzję w życiu.
Wszystkie, które trwały w związku, uznawały to największy błąd.
To tylko statystyka i dotyczy innych osób - a nie konkretnej Twojej sytuacji.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"Wszystkie, które się rozstały, uznawały to za najlepszą decyzję w życiu."
Kobiety to zazwyczaj stworzenia, którym przyznanie się do popełnienia błędu w tak ważkiej sprawie nie przychodzi łatwo. Nawet, jeśli mają świadomość, że decyzja nie była z perspektywy czasu właściwa zaprzeczenie będą traktowały jako formę usprawiedliwienia przed samą sobą. Po co katować się myślą, że mogło być dobrze. Raz podjętej decyzji nie da się cofnąć, a nawet gdyby się chciało... jest druga strona :)

"Wszystkie, które trwały w związku, uznawały to największy błąd."
Zawsze to czego nie mamy jest lepsze od tego, co posiadamy. Jest takie fantastyczne stwierdzenie "a gdyby..." Można się karmić mrzonką, że związek z innym mężczyzną byłby lepszy. Tak ułuda, idealizowanie czegoś czego nie można zweryfikować.

Nie wierzę w statystyki.

popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Sisiolek:

> Nie wierzę w statystyki.

Ja też nie. Napisałem prawdę o tym, co znam z autopsji. Masz rację, że każdy człowiek (nie tylko kobieta) ma tendencję do utwierdzania się w swych (może nawet błędnych) decyzjach. Nikt nie chce przed sobą samym wyjść na idiotę :)
Dlatego.. tym bardziej przekonują mnie opinie osób, które tego nie zrobiły.. i żałują.
Są dla mnie bardziej miarodajne.
A.. jak pisałem.. dla autorki wątku w zasadzie wiedza ta na nic. Każda sytuacja jest inna
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Właśnie taka sytuacja jest dla mnie niedorzeczna. Kobieta trwa w związku, który ją unieszczęśliwia. Twierdzi, że pozostanie w nim było błędem zapominając o tym, że ten stan można zmienić. Przecież to jest pozbawione logiki :)
Można podjąć kolejną decyzję. Dopóki człowiek żyje nic nie jest ostateczne. To mnie utwierdza w przekonaniu, że jest to robienie z siebie cierpiętnicy. Naszła mnie taka myśl... te niezadowolone czekały na śmierć swojego mężczyzny. Umarł król, niech żyje król.

Żałują? Bardziej uprawiają emocjonalny wampiryzm.

Marto... za te paskudztwa, które tu napisałam obiecuję zrehabilitować się bardziej optymistycznym postem.

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To widać z daleka.. czyli w tym przypadku: po czasie.
Cholernie dużo jest prawdy, w tym co piszesz.
Ale.... ZAWSZE wygląda to inaczej. Gdybym chciał wyciągać naprzykłady, musiałbym eksponować wiedzę z priv.. na forum
A tego nie chcę i przenigdy nie zrobię
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może Cię zasmucę, ale już ujawniłeś źródło, nawet jeśli pośrednio.

Zawsze wygląda to inaczej- to już próba dorabiania ideologii.
Podejmując decyzję opieramy się na określonych danych- na wiedzy i oczekiwaniach dostępnych tu i teraz. Każdy dokonuje bilansu, co będzie najlepszym możliwym rozwiązaniem i wybiera to w jego mniemaniu najwłaściwsze, nieistotne są pobudki. Nikt przy zdrowych zmysłach sam ochoczo nie strzeli sobie w kolano lub nie uderzy się w głowę cegłą, żeby później mniej bolało.
Po pewnym czasie następuje ciąg wydarzeń, które są wypadkową podjętej decyzji. Mogą być one różne, nawet czasem może zdarzyć się coś, co nie miało zupełnie związku z tą naszą decyzją.

Podam taki przykład. Przełożony informuje Cię, że zostajesz zwolniony. Możesz rozwiązać umowę za porozumieniem stron, jeśli przyznasz się do jakiegoś wykroczenia lub zwolnią Cię dyscyplinarnie. Musisz podjąć decyzję. Postanawiasz, że będziesz w zgodzie z sumieniem nie wyrażając przyzwolenia na takie postępowanie. Uważasz, że najlepsze dla Ciebie w tym momencie jest nie zgodzenie się na takie potraktowanie. Mówisz o nie, idę do sądu.
Jeśli wygrasz sprawę- jesteś przekonany o słuszności swojej decyzji, jeśli sąd da wiarę byłemu pracodawcy- żałujesz, że nie podpisałeś porozumienia. Uważasz, że Twoja decyzja była błędna. Mogło być przecież inaczej. Mało tego pracodawca może zmienić zadnie i dojdzie do ugody.

I z tego powodu "zawsze" jest odczuciem subiektywnym. Najtrudniej jest obiektywnie spojrzeć na własne życie. Żałować można jedynie braku decyzji.

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Powyższa wypowiedź jeszcze nie jest tą obiecaną ;)

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Nie zgodzę się z tym. Istnieje taka miłość. Problem w tym, że w filmach nie pokazują kryzysów ;D

o przepraszam, ja widziałam raz jak Piotrek Zduński oskarżył żonę swą Kingę o to, że zdradziła go z sąsiadem, a to było jego dziecko z prawego małżeńskiego łoża. i co? takie nieporozumienie. kryzys, że ho ho.
niestety nie dałam rady dooglądać wątku do końca. za duże emocje. ktoś wie co u nich?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
A kto to jest Piotr Zduński? : )))
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Brat Pawła Zduńskiego ;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
SAMi ignoranci!

Piotr Zduński jeden z dwóch synów bliźniaków Marii Zduńskiej. Jego ojciec, Krzysztof, zmarł na zawał serca. Studiuje na drugim roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim, jednocześnie przyuczając się do fachu w jednej z renomowanych kancelarii. Wraz z żoną Kingą (Katarzyna Cichopek) i grupą przyjaciół, Madzią Marszałek (Anna Mucha) i Kubą Ziobrem (Przemysław Cypryański) do niedawna mieszkał w wynajmowanym mieszkaniu na Mokotowie. Piotrek jest wrażliwym chłopakiem, nieco za poważnym jak na swój wiek i trochę niezaradnym. Cechuje go ambicja i uparte dążenie do celu. Najważniejszą osobą w jego życiu jest Kinga, bez której pomimo wielu kryzysów nie wyobraża sobie życia. Wraz z Kingą mają córkę - Magdalenę. Jego rolę gra Marcin Mroczek.

(PS. ciekawe jak długo jest już na 2. roku)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Mo:

Może nie uwierzysz, ale istnieją na świecie ludzie, nie oglądający TV :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>istnieją na świecie ludzie, nie oglądający TV

ale w internetach jest WSZYSTKO!

przytoczę najbardziej poruszający fragment

Joanna Zduńska była żona Pawła Zduńskiego (Rafał Mroczek). Zdradziła go z byłym ukochanym Janem. Wyjechała z nim do USA, a gdy wróciła w mieszkaniu spotkała Magdę i ślad po niej zaginął. Później Paweł spotkał ją w sklepie i kupił jej aparat za swoje pieniądze.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Postacie_drugoplanowe_serialu_M_jak_mi%C5%82o%C5%9B%C4%87
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przepraszam bardzo, wiedziałam, że ma brata ;) Ale dalszych losów nie pamiętam ... ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jak miło wiedzieć, że nie tylko ja znam losy bliźniaków ;)))

Sadyl, bez tv nie da się żyć ! ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może wiadomość, że jest spokrewniony z Hanką Mostowiak ( tą która zginęła w kartonach) trafiłaby bardziej w sedno.

Mo_ o losie ... Ciebie wpuścić na Forum :)))

Ilona da się. Oj da :)

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
> Ilona da się. Oj da :)

Sissel, nie jesteś pierwsza, która mi o tym mówi więc chyba muszę nad sobą porządnie popracować ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli dobrze Ci z telewizją, to po co to zmieniać. Każdy potrzebuje czegoś innego. Ja jestem zżyta z laptopem, ale mogłabym żyć bez komórki.
Poza tym w takie zimowe wieczory TV bywa miłym urozmaiceniem.

Kiedyś ludzie funkcjonowali bez kanalizacji... też się da ;)

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bez kanalizy, sprawdziłam, da się
Bez laptopa, sprawdziłam, da się
Bez tv (po głębszej analizie), doznałam tego uczucia przez moment, da się

No ale bez telefonu...NO WAY ;)))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oj, ja bez laptopa nie mogłabym żyć ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To drogie Panie proponuję urlopik gdzieś gdzie telefony nie mają zasięgu, nie ma internetu, ale jest piękno przyrody np.

Doznacie całkiem nowych pozytywnych wrażeń i wspomnień:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
mówiąc wprost z laptopem się nie "pomiziasz"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
o "pomizianiu" to nikt nie wspominał
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja wspomniałem
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"To drogie Panie proponuję urlopik gdzieś gdzie telefony nie mają zasięgu, nie ma internetu, ale jest piękno przyrody np. ..."

Spędziłam Sylwestra w głuszy bez telefonu, telewizji, internetu. Był natomiast kominek, confetti z chińskich gazet i kanalizacja ;) Polecam :)

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Miłość pokazywana na szklanym ekranie może być odzwierciedleniem przeżyć lub wyłącznie pragnień scenarzysty. Takie uczucia zdarzają się, choć pewnie nie wszystkim. Zresztą ludzie mają odmienne oczekiwania względem emocji, jak i obiektów uczuć. Stąd taka ilość wszelkich filmów, powieści o miłości.
Nie sprecyzowałaś, o jaką miłość pytasz. Domyślam się o jakiej się marzy- wielkiej, romantycznej, dozgonnej. Dla kogoś taką będzie ta z Wichrowych wzgórz , ale mogą być też zwolennicy uczucia jakie było między bohaterami Urodzonych morderców :)
Najciekawsze scenariusze pisze życie i jeśli wierzyć w to, każdemu może się zdarzyć. Będzie nawet lepsza niż w niejednym filmie- bo nasza. Ta prawdziwa to nie tylko czułe słówka, trzymanie się za ręce, ale także wspólne pokonywanie kłopotów pojawiających się w normalnym życiu. Słabsze momenty są nieodłącznym elementem, nie da się ich uniknąć. Nawet jeśli partnerzy ich nie prowokują życie wystawia na próbę cierpliwość, zaangażowanie, wiele innych cech. Silne uczucie zbudowane na solidnym fundamencie jest w stanie wiele przetrwać. Czasem nawet należy pozwolić mu się wybronić. Z miłością jest podobnie jak ze wszystkim, co dla nas najważniejsze. Im więcej trudu w nią włożymy, tym wartościowsza.

popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Miłość taka jak na filmach istnieje... ale tylko w filmach ;p
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Inne tematy z forum Poznajmy się

Zanim zostanę zjedzona... (100 odpowiedzi)

Proszę nie zrozumieć mnie źle tylko spróbować postawić się w mojej sytuacji. Mam 35 lat, bardzo...

Osoba trans poszukująca bratniej duszy - trójmiasto i nie tylko (71 odpowiedzi)

Cześć! Szukam kontaktu do wszystkich osób, przy których mogłabym się zrelaksować, spędzić miło...

Poznam znajomych - Gdańsk i okolice :) (36 odpowiedzi)

Cześć! Poszukuję osób do wspólnego spędzania czasu na piwko, planszówkę, rower czy rolki, ale...

do góry