Widok
Tak, trudniej. Stare żydowskiej porzekadło mówi: "obyś cudze dzieci niańczył".
Niewielu jest mężczyzn, którzy faktycznie są w stanie podjąć się tego wyzwania. Wielu próbuje, niewielu daje radę. Ale oczywiście życzę Tobie, abyś znalazła takiego mężczyznę, który obdarzy i Ciebie Twoje dziecko miłością.
Niewielu jest mężczyzn, którzy faktycznie są w stanie podjąć się tego wyzwania. Wielu próbuje, niewielu daje radę. Ale oczywiście życzę Tobie, abyś znalazła takiego mężczyznę, który obdarzy i Ciebie Twoje dziecko miłością.
Hej, pytanie czy ktoś szuka ojca dla dziecka?
Czy trudniej? z jednego powodu na pewno jeśli mieszkasz sama z dzieckiem, nie będziesz miała po prostu zbyt dużo okazji do poznania kogoś, bo właściwie największe prawdopodobieństwo poznania się jest przy tym jak się wychodzi samemu.
Ale nie załamuj się kobiet z dziećmi jest na prawdę sporo i dają radę - bo jest dla kogo żyć :)
Czy trudniej? z jednego powodu na pewno jeśli mieszkasz sama z dzieckiem, nie będziesz miała po prostu zbyt dużo okazji do poznania kogoś, bo właściwie największe prawdopodobieństwo poznania się jest przy tym jak się wychodzi samemu.
Ale nie załamuj się kobiet z dziećmi jest na prawdę sporo i dają radę - bo jest dla kogo żyć :)
Zakładam, że to pytanie retoryczne.
W naszym kraju trzeba mieć nerwy ze stali, pomimo pomysłowości i dużego entuzjazmu człowiek codziennie jest wyprowadzany z równowagi poziomem głupoty i zwykłego chamstwa innych współplemieńców. Przychodząc do domu i prosząc, żeby dzieciak najzwyczajniej w świecie posprzątał nie chciałbym usłuszeć tekst typu: "nie posprzątam! i co mi zrobisz? Nie jesteś nawet moim ojcem" - oczywisty fakt! Ale powoduje, że często taka dzieciarnia czuje się przez to bardziej bezkarna i śmieje się prosto w oczy. A facet w imię miłości dla swojej wybranki będzie to znosić. Przez jakiś czas pewnie tak, ale w dłuzszym okresie to skazane jest na niepowodzenie. Każdemu w końcu puszcza nerwy. Chyba, że dzieciak jest noworodkiem i nie zdążył(a)by zarejestrować czy ktoś jest czy nie jej/jego ojcem.
W naszym kraju trzeba mieć nerwy ze stali, pomimo pomysłowości i dużego entuzjazmu człowiek codziennie jest wyprowadzany z równowagi poziomem głupoty i zwykłego chamstwa innych współplemieńców. Przychodząc do domu i prosząc, żeby dzieciak najzwyczajniej w świecie posprzątał nie chciałbym usłuszeć tekst typu: "nie posprzątam! i co mi zrobisz? Nie jesteś nawet moim ojcem" - oczywisty fakt! Ale powoduje, że często taka dzieciarnia czuje się przez to bardziej bezkarna i śmieje się prosto w oczy. A facet w imię miłości dla swojej wybranki będzie to znosić. Przez jakiś czas pewnie tak, ale w dłuzszym okresie to skazane jest na niepowodzenie. Każdemu w końcu puszcza nerwy. Chyba, że dzieciak jest noworodkiem i nie zdążył(a)by zarejestrować czy ktoś jest czy nie jej/jego ojcem.
i tutaj właśnie jest "pies pogrzebany"
Zwykle meżczyźnie zależy na relacji z kobieta, z dzieckiem nie koniecznie. Choć wszyscy doskonale wiedzą, że relacja pośrednia / pogmatwana poprzez relacje jeszcze z cudzym dzieckiem dodatkowo utrudniają relacje. Nie należy generalizować ale mam wrażenie, że większość ludzi ma podobne odczucia w tej kwestii (przynajmniej tych, których ja znam). Nie znam nikogo, kto poszedł na taki układ. Tutaj podejście jest podobne jak w sondzie ulicznej: na pytanie czy jest Pan/Pani za podniesieniem wieku emerytalnego? Większość odpowie nie - ale każdy chce mieć większą emeryturę.
Tutaj podobnie - każdy powie, że dziecko nie powinno być przeszkodą w związku (ale jakoś nikt się nie kwapi do tego).
Zwykle meżczyźnie zależy na relacji z kobieta, z dzieckiem nie koniecznie. Choć wszyscy doskonale wiedzą, że relacja pośrednia / pogmatwana poprzez relacje jeszcze z cudzym dzieckiem dodatkowo utrudniają relacje. Nie należy generalizować ale mam wrażenie, że większość ludzi ma podobne odczucia w tej kwestii (przynajmniej tych, których ja znam). Nie znam nikogo, kto poszedł na taki układ. Tutaj podejście jest podobne jak w sondzie ulicznej: na pytanie czy jest Pan/Pani za podniesieniem wieku emerytalnego? Większość odpowie nie - ale każdy chce mieć większą emeryturę.
Tutaj podobnie - każdy powie, że dziecko nie powinno być przeszkodą w związku (ale jakoś nikt się nie kwapi do tego).
Jak dobrze, że zawsze znajdzie się jakiś wyjątek w tym całym egoizmie. Dziecko nigdy nie powinno być przeszkodą. O podejściu do wychowania cudzego dziecka, świadczy nasza dojrzałość nie tylko emocjonalna.
Tym samym. Odpędź te zbędne pytania. I zacznij korzystać z życia we dwójkę, a być może nadchodząca wiosna sprawi, że wkrótce wasze grono się powiększy ;)
Tym samym. Odpędź te zbędne pytania. I zacznij korzystać z życia we dwójkę, a być może nadchodząca wiosna sprawi, że wkrótce wasze grono się powiększy ;)
Absolutnie się z powyższym nie zgadzam. Jak już pisałam, znam mężczyzn którzy wychowują nie swoje dzieci i nie mają powyższych problemów. I nie mówię tutaj o małych dzieciach tylko nastoletnich.
Opowiadanie o tym, że takie dzieci są niewdzięczne jest generalizowaniem.
Tyle samo nieznośnych dzieci mamy własnych, które twierdzą, że są dorosłe i mogą robić co chcą.
Tak jak napisała Magdallena, niedojrzałość emocjonalna mężczyzn w takich sytuacjach jest przeszkodą, a nie dzieci.
Opowiadanie o tym, że takie dzieci są niewdzięczne jest generalizowaniem.
Tyle samo nieznośnych dzieci mamy własnych, które twierdzą, że są dorosłe i mogą robić co chcą.
Tak jak napisała Magdallena, niedojrzałość emocjonalna mężczyzn w takich sytuacjach jest przeszkodą, a nie dzieci.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
TB, mężczyzna musi dojrzeć do ojcostwa, również wobec własnego dziecko. Miłość ojcowska pojawia się mniej więcej w 3 miesiącu życia dziecka i musi być pielęgnowana. Sam jestem ojcem (już dorosłej córki) i pamiętam, jak poznawałem zupełnie nowe uczucie - miłości do dziecka.
Jeśli mężczyzna ma dziecko, a wiąże się z kobietą z dzieckiem, to z jakiegoś powodu już nie jest ze swoją żoną - i tu pojawia się cała plejada frustracji, fobii i złych wspomnień, bo jak wiesz, często dziecko staje się kartą przetargową przy rozwodzie, narzędziem do walki i wymuszeń.
Taka trauma pozostaje w mężczyźnie na długie lata i nie jest kwestia dojrzałości emocjonalnej, a problemów z poradzeniem sobie z samym sobą i negatywnymi przeżyciami, które często są projektowane na nowy dom.
Z kolei mężczyźni bezdzietni, mający stać się ojcami nieswoich dzieci, muszę podjąć się tej nauki bycia ojcem, opiekunem, wychowawcą...TB, nie jesteś facetem, nie rozumiesz pewnych mechanizmów i nie zrozumiesz, bo jesteś kobietą.
Oczywiście że są wyjątki o których piszesz - ale to naprawdę są wyjątki.
Jeśli mężczyzna ma dziecko, a wiąże się z kobietą z dzieckiem, to z jakiegoś powodu już nie jest ze swoją żoną - i tu pojawia się cała plejada frustracji, fobii i złych wspomnień, bo jak wiesz, często dziecko staje się kartą przetargową przy rozwodzie, narzędziem do walki i wymuszeń.
Taka trauma pozostaje w mężczyźnie na długie lata i nie jest kwestia dojrzałości emocjonalnej, a problemów z poradzeniem sobie z samym sobą i negatywnymi przeżyciami, które często są projektowane na nowy dom.
Z kolei mężczyźni bezdzietni, mający stać się ojcami nieswoich dzieci, muszę podjąć się tej nauki bycia ojcem, opiekunem, wychowawcą...TB, nie jesteś facetem, nie rozumiesz pewnych mechanizmów i nie zrozumiesz, bo jesteś kobietą.
Oczywiście że są wyjątki o których piszesz - ale to naprawdę są wyjątki.
Doloros....ja nie biję swojego dziecka, i nikt go bić nie będzie. A jeśli jakaś dorosła osoba podniesie na nią rękę to może ją przypadkiem stracić.
Halewicz, ja wiem, że Twoje mechanizmy (mężczyzny) odbiegają od innych;) (mężczyzn). I dlatego zawsze Twoje zdanie neguje w większości wszystko. Nie przyjmujesz do wiadomości, że istnieją na tym świecie ludzie, którzy myślą w zupełnie inny sposób niż Ty.
Za każdym Twoim postem dochodzę do wniosku, że Twoja ex żona musiała Cię bardzo kiedyś skrzywdzić. Nie zauważasz, że ludzie rozstają się również w cywilizowany sposób. Że bo rozejściu ojcowie są dalej ojcami. Że mamusie, nie utrudniają widywań, kontaktów. Ja na kilkanaście samodzielnych mam, znam tylko JENDĄ, która ma problem ze swoim exem. Tylko jedną. Więc albo ja żyję w dziwnym świecie, albo cudownie sobie dobieram znajomych;)
Halewicz, ja wiem, że Twoje mechanizmy (mężczyzny) odbiegają od innych;) (mężczyzn). I dlatego zawsze Twoje zdanie neguje w większości wszystko. Nie przyjmujesz do wiadomości, że istnieją na tym świecie ludzie, którzy myślą w zupełnie inny sposób niż Ty.
Za każdym Twoim postem dochodzę do wniosku, że Twoja ex żona musiała Cię bardzo kiedyś skrzywdzić. Nie zauważasz, że ludzie rozstają się również w cywilizowany sposób. Że bo rozejściu ojcowie są dalej ojcami. Że mamusie, nie utrudniają widywań, kontaktów. Ja na kilkanaście samodzielnych mam, znam tylko JENDĄ, która ma problem ze swoim exem. Tylko jedną. Więc albo ja żyję w dziwnym świecie, albo cudownie sobie dobieram znajomych;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Hal pozwoliłem sobie wyciągnąć jedno zdanie z kontekstu Twojej wypowiedzi:
"Miłość ojcowska pojawia się mniej więcej w 3 miesiącu życia dziecka i musi być pielęgnowana."
Nie wiem skąd powziąłeś powyższe informacje ale ja moje dzieci kochałem jeszcze wtedy kiedy były wypukłym brzuszkiem mojej żony. I kocham je nadal. Tak po prostu za to że są. I wcale nie musiałem się tego uczucia uczyć i nie muszę go obecne pielęgnować. Ono po prostu jest.
"Miłość ojcowska pojawia się mniej więcej w 3 miesiącu życia dziecka i musi być pielęgnowana."
Nie wiem skąd powziąłeś powyższe informacje ale ja moje dzieci kochałem jeszcze wtedy kiedy były wypukłym brzuszkiem mojej żony. I kocham je nadal. Tak po prostu za to że są. I wcale nie musiałem się tego uczucia uczyć i nie muszę go obecne pielęgnować. Ono po prostu jest.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
No to dziwne masz podejście.
I faktycznie kogoś takiego do swoich dzieci sama bym nie dopuściła.
Ludzie opamiętajcie się.
Wychowanie dziecka samo w sobie jest trudem ale wartym bardzo wiele.
Generalizujecie albo Wasze wypowiedzi sprowadzanie do wychowania w rodzinach patologicznych choć i tam czasem zaświeci słońce, a tu go brak.
Naprawdę istnieją mężczyźni, którzy bez przeszkód wejdą w związek z kobietą z dzieckiem. I nie piszę tego bo tak mi się podoba. Wiem coś o tym.
Sama dzieci nie mam.
Pewnie jestem najmłodsza z wypowiadających się tu.
Ale nas poniekąd wychował obcy mężczyzna. Wspierał mamę i zawsze mimo trudu był obok.
A zapewniam Was, że do łatwych dzieci nie należałam.
Serce mężczyzny może i potrafi być równie wielkie co serce matki.
I faktycznie kogoś takiego do swoich dzieci sama bym nie dopuściła.
Ludzie opamiętajcie się.
Wychowanie dziecka samo w sobie jest trudem ale wartym bardzo wiele.
Generalizujecie albo Wasze wypowiedzi sprowadzanie do wychowania w rodzinach patologicznych choć i tam czasem zaświeci słońce, a tu go brak.
Naprawdę istnieją mężczyźni, którzy bez przeszkód wejdą w związek z kobietą z dzieckiem. I nie piszę tego bo tak mi się podoba. Wiem coś o tym.
Sama dzieci nie mam.
Pewnie jestem najmłodsza z wypowiadających się tu.
Ale nas poniekąd wychował obcy mężczyzna. Wspierał mamę i zawsze mimo trudu był obok.
A zapewniam Was, że do łatwych dzieci nie należałam.
Serce mężczyzny może i potrafi być równie wielkie co serce matki.
Nie... Czemu trudniej? Właśnie łatwiej - bo kobieta zawsze znajdzie faceta, który jest nieśmiały. Warto szukać po sieci - ja wiele fajnych osób poznałam przez http://sympatie.eu/, ale jako przyjaciół.
Drogi Halewiczu, Seneka powiedział: "Kto jest przyjacielem, ten nas lubi, ale nie każdy, kto nas lubi, jest naszym przyjacielem". Wypowiedź ta ostrzega nas, że nie wystarcza czyjaś sympatia do nas, by na miano przyjaciela zasłużyć.
Jeżeli przyjaciel widzi i czuje tak, jak my w przypadku, gdy postępujemy źle i błądzimy - błądzi razem z nami!
W prganieniu przyjaźni kryje się jednak naturalna tęsknota za kimś naprawdę bliskim, kimś, kto by pragnął tego samego i czuł to samo. Tęsknota do wyrwania się z samotności i poszerzenia swojego "Ja" o "Ja" innej osoby. Pragnienie to jest tak silne, że często dominuje w przyjaźni. Nie każda przyjaźń jest tak dojrzała i głęboka, tak mądra, by zawsze być "światłem w ciemnościach".
Uważam, że na tymświecie wszysko jest nożliwe, tylko trzeba chcieć.
Jeżeli przyjaciel widzi i czuje tak, jak my w przypadku, gdy postępujemy źle i błądzimy - błądzi razem z nami!
W prganieniu przyjaźni kryje się jednak naturalna tęsknota za kimś naprawdę bliskim, kimś, kto by pragnął tego samego i czuł to samo. Tęsknota do wyrwania się z samotności i poszerzenia swojego "Ja" o "Ja" innej osoby. Pragnienie to jest tak silne, że często dominuje w przyjaźni. Nie każda przyjaźń jest tak dojrzała i głęboka, tak mądra, by zawsze być "światłem w ciemnościach".
Uważam, że na tymświecie wszysko jest nożliwe, tylko trzeba chcieć.
A tym razem się z tobą nie zgodzę Halewicz.
Inaczej uważam. Wszystko jest możliwe. Wszystko zależy od "chcenia"
Mój PRZYJACIEL mieszka 400 km ode mnie, bywają miesiące, że się nie widzimy, bywają tygodnie, że się nie słyszymy ale wiemy, że się mamy i to jest budujące. Mówimy sobie: "dobrze, że Cię mam - nawet pomilczeć z Tobą jest tak jakoś raźniej." Jak się spotkamy to sen nie istnieje, czas za szybko ucieka, nie możemy się nagadać (tel., email to nie to samo). Czasem w "przelocie" jedno wpada do drugiego na szybką kawę (dzieli nas te 400 km ale czasem przejazdem jesteśmy w pobliżu i nie omieszkamy się zobaczyć choć na 30 min.). Martwimy się o siebie ale nie jesteśmy wscibscy. Czasem poprostu dzwonimy do siebie z pytaniem:" spałaś/eś dziś? Jadłaś/eś już coś dziś? Byliśmy na wspólnych wyprawach, jedno u drugiego gościło nie raz po kilka dni, zostawiało dom pod opieką . I jesteśmy tylko przyjaciółmi.TYLKO... i aż! Od 15 lat. Przez ten czas mieliśmy różne związki, kłopoty, wzloty, upadki, urodziły się dzieci a między nami nadal jest tak samo.
P.S: znam jeszcze kilka wypadków przyjaźni damsko-męskich "normalnych" :-)
Inaczej uważam. Wszystko jest możliwe. Wszystko zależy od "chcenia"
Mój PRZYJACIEL mieszka 400 km ode mnie, bywają miesiące, że się nie widzimy, bywają tygodnie, że się nie słyszymy ale wiemy, że się mamy i to jest budujące. Mówimy sobie: "dobrze, że Cię mam - nawet pomilczeć z Tobą jest tak jakoś raźniej." Jak się spotkamy to sen nie istnieje, czas za szybko ucieka, nie możemy się nagadać (tel., email to nie to samo). Czasem w "przelocie" jedno wpada do drugiego na szybką kawę (dzieli nas te 400 km ale czasem przejazdem jesteśmy w pobliżu i nie omieszkamy się zobaczyć choć na 30 min.). Martwimy się o siebie ale nie jesteśmy wscibscy. Czasem poprostu dzwonimy do siebie z pytaniem:" spałaś/eś dziś? Jadłaś/eś już coś dziś? Byliśmy na wspólnych wyprawach, jedno u drugiego gościło nie raz po kilka dni, zostawiało dom pod opieką . I jesteśmy tylko przyjaciółmi.TYLKO... i aż! Od 15 lat. Przez ten czas mieliśmy różne związki, kłopoty, wzloty, upadki, urodziły się dzieci a między nami nadal jest tak samo.
P.S: znam jeszcze kilka wypadków przyjaźni damsko-męskich "normalnych" :-)
Są tacy którzy nie wierzą że istnieje przyjaźń damsko-męska i ja do tego grona się zaliczam , zawsze są ku temu podteksty a potem schodzi w ogóle do jednego ...nie mniej jednak nie ja dałam palca w dół.
Eldeko .... byłam zarejestrowana na sympatia.pl,badoo.pl i nic fajnego , ani normalnego mnie tam nie spotkało,patrząc pod kątem genezy tematu stwierdzam że kobiecie z dzieckiem/dziećmi trudniej o miłość i żeby wyjaśnić na wstępie mnie nie przeszkadzałoby że partner również posiada dziecko,dla mnie to dodatkowy atut ponieważ już ma poukładane w głowie odnośnie wychowywania dzieci
Eldeko .... byłam zarejestrowana na sympatia.pl,badoo.pl i nic fajnego , ani normalnego mnie tam nie spotkało,patrząc pod kątem genezy tematu stwierdzam że kobiecie z dzieckiem/dziećmi trudniej o miłość i żeby wyjaśnić na wstępie mnie nie przeszkadzałoby że partner również posiada dziecko,dla mnie to dodatkowy atut ponieważ już ma poukładane w głowie odnośnie wychowywania dzieci