Odpowiadasz na:

Re: Czy kocha się prawdziwie tylko raz?

Po przeczytaniu wszystkiego mimowolnie się uśmiechnęłam- tak od ucha do ucha :)

Zacznę od tego, że za KAŻDE słowo na ten temat szczerze dziękuję. Fajnie jest poznać odczucia innych w... rozwiń

Po przeczytaniu wszystkiego mimowolnie się uśmiechnęłam- tak od ucha do ucha :)

Zacznę od tego, że za KAŻDE słowo na ten temat szczerze dziękuję. Fajnie jest poznać odczucia innych w tej kwestii- na tym zresztą mi zależy. Jednak jedna kwestia została niepoprawnie odebrana, a mianowicie nie szukam odpowiedzi na te pytania, bo widzę, że coś się w związku psuje, albo mam wątpliwości czy partner szczerze darzy mnie uczuciem. Rozumiem, że w sytuacjach, gdy partnerka z jakichś powodów staje się niepewna zaczyna szukać przyczyn m.in w przeszłości itp. W moim przypadku tak nie jest- już napisałam wcześniej, że w żaden sposób partner nie dał mi odczuć, że dawna kobieta ma jakiś wpływ na jego teraźniejszą sytuację. Sama swoim kobiecym zmysłem też tego nigdy nie odczułam, zatem TEN TEMAT nie ma realnego przełożenia na nasz związek. Nie jestem typem osoby toksycznej, która przeszukuje, przepytuje, a wręcz zadręcza swoimi urojonymi wizjami partnera. 3 lata byliśmy w związku na odległość, zatem dzięki temu nie wzbudza we mnie ani lęku, ani obawy, ani zazdrości nieobecność Lubego przez dłużej- nie siedzę wtedy w domu i nie snuję w głowie urojonych wizji, gdzie i z kim mógłby mnie zdradzić- po prostu ufam, że wszystko gra :) Od roku jednak mieszkam w tej samej miejscowości co mój Luby i może stąd też nasza mnie właśnie taka refleksja.. Takie luźne babskie rozmyślanie w stylu: pewnie nieraz chodził przez ten park z nią- ciekawe czy zdarza mu się to przypominać, gdy tędy idzie ;) Nie mniej jednak jest to jedynie ROZMYŚLANIE- nie katuję siebie tymi myślami, ani tym bardziej nie sieję zamętu w głowie Lubego :) Zaczęło mnie to po prostu zastanawiać jak to po prostu jest, gdy dzielisz z kimś życie przez spory okres czasu, potem jedno wielkie boom i zaczynasz dzielić to życie z kimś innym. Tak jak wspominałam- nie znam tego z autopsji, stąd może dlatego wydaje mi się to zagadkowe. Do tego dochodzą do człowieka mimowolnie różne informacje- radio, tv, internet- gdzie człowiek spotyka się z poglądem, że pierwsza miłość jest nie do zapomnienia, nie do przebicia... I wtedy siłą rzeczy prędzej czy później w człowieku budzi się myśl- cholender, przecież jestem tą drugą! Tzn., że mimo iż nam się świetnie układa oraz mimo iż nie mam "namacalnych" dowodów, że ex istnieje jeszcze w jego teraźniejszości to i tak ona będzie gdzieś tam zawsze w jego podświadomości? Więc albo to zabobon, albo zadziwiająca funkcja naszego umysłu :) Oczywiście, że szkoda, że jestem tą drugą, ale z drugiej strony nie dajmy się zwariować przeszłości :) Mnie interesuje tak naprawdę co nam w głowach siedzi w takich sytuacjach i jak to wszystko czysto teoretycznie działa- to wszystko :)

Nie mniej jednak dzięki za rady, abym się nie pogrążała w takich myślach- zdaję sobie sprawę z tego, że od niewinnych rozmyślać można się nieźle samemu nakręcić i potem już tylko krzyżyk na drogę. Wiem- mam wokół siebie kilka toksycznych związków i mniej więcej zdążyłam przekonać się w czym tak na dobrą sprawę tkwi problem. Jestem jednak przekonana, że mi to nie grozi :)

zobacz wątek
12 lat temu
~P.

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry