Widok
Czy ktos poklocil sie z mezem w miesiac po slubie?
Dziewczyny mialam pierwsza poslubna klotnie z moim mezem. Jestesmy tylko od miesiaca malzenstwem i jest mi tak przykro, ze sie poklocilismy. Myslalam, ze bedziemy radzili sobie duzo lepeij jak sie pobierzemy, ale sielanka trwala tylko miesiac. Nie klocimy sie non stop, ale myslalam ze chociaz z 6 miesiecy bedzie super, bo ja nadal zyje wspomnieniami tego dnia. Czy komus tez sie to przytrafilo?
Sam ślub jeszcze niczego nie zmienia i nie gwarantuje sielanki.
Głupio się zdarzyło, no owszem, ale nie jesteś jedyna. Na pewno mniejsze czy większe kłótnie lub dyskusje przeżywa większość dziewczyn. Ja się z moim mężem już też zdążyłam pokłócić, mimo że go ciągle nie ma w domu (wyjazdowa praca).
Ale małżeństwo jest dla mnie za każdym razem powodem do zastanowienia się, czy warto się kłócić. Przed ślubem mi to trochę bardziej "zwisało" - e tam, pokłócimy się, to się pokłócimy. Teraz mam raczej podejście - z nim chcę spędzić życie, więc go sobie nie utrudniajmy. Oczywiście, w chwili kłótni nie myślę tak racjonalnie, ale jak tylko ochłonę, to jest to powód do jak najszybszego pogodzenia się.
Więc może też się aż tak nie przejmuj, tylko pracuj nad tym, żeby się więcej nie kłócić, albo jak najszybciej godzić. Zobaczysz, jak nie będziesz za bardzo rozpamiętywać, to szybko o tej kłótni zapomnisz i będziesz raczej wspominać, jaki piękny był wasz ślub!
Najlepiej dla uspokojenia obejrzyj zdjęcia ze ślubu, jak już jakieś masz. Mi to zawsze na doła pomaga ;-)
Nie łam się, dziewczyno!
Głupio się zdarzyło, no owszem, ale nie jesteś jedyna. Na pewno mniejsze czy większe kłótnie lub dyskusje przeżywa większość dziewczyn. Ja się z moim mężem już też zdążyłam pokłócić, mimo że go ciągle nie ma w domu (wyjazdowa praca).
Ale małżeństwo jest dla mnie za każdym razem powodem do zastanowienia się, czy warto się kłócić. Przed ślubem mi to trochę bardziej "zwisało" - e tam, pokłócimy się, to się pokłócimy. Teraz mam raczej podejście - z nim chcę spędzić życie, więc go sobie nie utrudniajmy. Oczywiście, w chwili kłótni nie myślę tak racjonalnie, ale jak tylko ochłonę, to jest to powód do jak najszybszego pogodzenia się.
Więc może też się aż tak nie przejmuj, tylko pracuj nad tym, żeby się więcej nie kłócić, albo jak najszybciej godzić. Zobaczysz, jak nie będziesz za bardzo rozpamiętywać, to szybko o tej kłótni zapomnisz i będziesz raczej wspominać, jaki piękny był wasz ślub!
Najlepiej dla uspokojenia obejrzyj zdjęcia ze ślubu, jak już jakieś masz. Mi to zawsze na doła pomaga ;-)
Nie łam się, dziewczyno!
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html
Jak to często słyszę od znajomych - najlepsze w kłótniach jest "godzenie się" ;P
Zależy od podejścia do kłótni - ta para znajomych "uwielbia" się kłócić :P
My... no cóż ja jestem nerwowa i często podnoszę głos, ale mój Mąż jest spokojny więc o kłótni nie ma mowy, bo On poczeka aż swoje "wyśpiewam" i ewentualnie później coś powie ;P
A jeśli u Was wynika to bardziej z charakterów niż z prawdziwych jakiś powodów do kłótni, to zmień nastawienie i podejdź do tego jak wspomniani przeze mnie znajomi - wtedy łatwiej będzie żyć i kochać się dalej :)
Zależy od podejścia do kłótni - ta para znajomych "uwielbia" się kłócić :P
My... no cóż ja jestem nerwowa i często podnoszę głos, ale mój Mąż jest spokojny więc o kłótni nie ma mowy, bo On poczeka aż swoje "wyśpiewam" i ewentualnie później coś powie ;P
A jeśli u Was wynika to bardziej z charakterów niż z prawdziwych jakiś powodów do kłótni, to zmień nastawienie i podejdź do tego jak wspomniani przeze mnie znajomi - wtedy łatwiej będzie żyć i kochać się dalej :)
Ojej... nie wiem co znaczy kłótnia w Twoim przypadku,ze jest to dla Ciebie takie przeżycie. Rozstaliście się? Wyprowadziłaś się?
My po ślubie jak i przed kłócimy się dość często. Mamy swoje zdanie i często się spieramy. Ja nie uważam to za coś złego. A jakbym miała żyć "spokojnie" przez cały czas to było by nudno... Spieramy się i dogadujemy na co dzień, i tak się kochamy i tak. Jesteśmy 3 miesiące po ślubie, który nic nie zmienił bo jesteśmy razem 9 lat.
Zależy też czego dotyczyła wasza kłótnia. Kłótnie same w sobie nie są złe. Gorzej jak nie potraficie się dogadać. Będzie dobrze :)
My po ślubie jak i przed kłócimy się dość często. Mamy swoje zdanie i często się spieramy. Ja nie uważam to za coś złego. A jakbym miała żyć "spokojnie" przez cały czas to było by nudno... Spieramy się i dogadujemy na co dzień, i tak się kochamy i tak. Jesteśmy 3 miesiące po ślubie, który nic nie zmienił bo jesteśmy razem 9 lat.
Zależy też czego dotyczyła wasza kłótnia. Kłótnie same w sobie nie są złe. Gorzej jak nie potraficie się dogadać. Będzie dobrze :)
Ślub nie zmienia życia o 180 stopni:)
Po pierwsze: czy mówiąc "kłótnia" określasz burzliwą dyskusję na temat różnicy zdań, czy wyzwiska, trzaśnięcie drzwiami i ucieczkę do mieszkania rodziców?
Jeżeli dyskusję, to popieram, jeżeli ucieczkę do mamy, to raczej ciężko w ten sposób wypracować szczęście małżeńskie...
Nie wierzę, że są ludzie, którzy się wcale nie kłócą. Każdy ma inny charakter i raz na jakiś czas wynikają z tego różnice zdań. My też się kłócimy z mężem, ale nie mamy z tego powodu wyrzutów sumienia ani gorszego samopoczucia. Po co mamy udawać, że ZAWSZE WSZYSTKO jest ok? To jest wg mnie po prostu nierealne.
Wychodząc za mąż wiedziałam o wadach i zaletach swoich i narzeczonego, oraz o dobrych i złych stronach naszego związku. Na to się godziłam i wiedząc o tym przysięgałam miłość, wierność i uczciwość. Uczciwość - tzn. jak nam się coś nie podoba to szczerze o tym mówimy. Czasem ciężko uzyskać kompromis, ale chyba właśnie tak trzeba. Nie wyobrażam sobie, że za wszelką cenę miałabym unikać kłótni. Trzeba spotkać się gdzieś po środku, nieprawdaż?:)
Po pierwsze: czy mówiąc "kłótnia" określasz burzliwą dyskusję na temat różnicy zdań, czy wyzwiska, trzaśnięcie drzwiami i ucieczkę do mieszkania rodziców?
Jeżeli dyskusję, to popieram, jeżeli ucieczkę do mamy, to raczej ciężko w ten sposób wypracować szczęście małżeńskie...
Nie wierzę, że są ludzie, którzy się wcale nie kłócą. Każdy ma inny charakter i raz na jakiś czas wynikają z tego różnice zdań. My też się kłócimy z mężem, ale nie mamy z tego powodu wyrzutów sumienia ani gorszego samopoczucia. Po co mamy udawać, że ZAWSZE WSZYSTKO jest ok? To jest wg mnie po prostu nierealne.
Wychodząc za mąż wiedziałam o wadach i zaletach swoich i narzeczonego, oraz o dobrych i złych stronach naszego związku. Na to się godziłam i wiedząc o tym przysięgałam miłość, wierność i uczciwość. Uczciwość - tzn. jak nam się coś nie podoba to szczerze o tym mówimy. Czasem ciężko uzyskać kompromis, ale chyba właśnie tak trzeba. Nie wyobrażam sobie, że za wszelką cenę miałabym unikać kłótni. Trzeba spotkać się gdzieś po środku, nieprawdaż?:)
Ja wszystko bardzo przezywam i kazda klotnia to dla mnie porazka bez wzgledu czy jaki jest jej powod i waga. Wiem, ze sa sytuacje kiedy roznica opini nie pozwala znalesc kompromisu, ale sa rzeczy o ktore warto sie klocic i takie ktore warto sobie darowac. Powod afery - wyjscie na mecz, ktory zaczynal sie o 15tej, juz o 13tej bo kumple czekaja i powrot po kilku piwach 1.5h za pozno, kiedy jego rodzice przyszli do nas na obiad i wszyscy na niego czekalismy. Wazne? nie wazne? Temat przewija sie ten sam, za kazdym razem gdy w gre wchodza koledzy wyjscia jestem zapomniana. Nie zdarza sie to czesto, ale temat klotni jest ten sam.
Dziekuje za wasze wypowiedzi.
PS Myslalam, ze moze po slubie on do tego inaczej podejdzie, byc moze pomysli o mnie za nim podejmie decyzje, ktora nas porozni, ale chyba nie. Bedzie pamietal przez kilka tygodni a potem pewnie posapi ponownie.
Dziekuje za wasze wypowiedzi.
PS Myslalam, ze moze po slubie on do tego inaczej podejdzie, byc moze pomysli o mnie za nim podejmie decyzje, ktora nas porozni, ale chyba nie. Bedzie pamietal przez kilka tygodni a potem pewnie posapi ponownie.
wyjście na mecz, kumple, spóźnienie i zapomnienie o wszystkim innym dookoła -> niestety sporo jest takich facetów (w tym i mój mąż)
ja też miałam problem, żeby to zrozumieć - robiłam awantury, chciałam zmienić wtedy jeszcze mojego narzeczonego.
Teraz jesteśmy niecały miesiąc po ślubie i się tylko modle, żeby poszedł na mecz...bo zrozumiałam, że to jego życie...i mam tylko nadzieje, że moje wcześniejsze awantury mu nie odebrały radości z chodzenia na te mecze itp. Co pomogło mi to zrozumieć? Może to i śmieszne ale dostaliśmy zamiast kwiatów od znajomych książkę pt.: Zasady miłości. Jak mądrze kochać i być kochanym. Autorstwa Richarda Templara
Z początku wyśmiałam ten tytuł i pomyślałam sobie, że to totalna bzdura...a jednak pokusiło mnie i ją przeczytałam. Jest to taki ala przewodnik - wiadomo na wszystko nie znajdziemy tam odpowiedzi bo miłość to zbyt obszerny temat, ale książka fajnie przedstawia to, co jest niby oczywiste - ale trochę o tym zapominamy itp.
Więc polecam ją jako lekturę ;)
ja też miałam problem, żeby to zrozumieć - robiłam awantury, chciałam zmienić wtedy jeszcze mojego narzeczonego.
Teraz jesteśmy niecały miesiąc po ślubie i się tylko modle, żeby poszedł na mecz...bo zrozumiałam, że to jego życie...i mam tylko nadzieje, że moje wcześniejsze awantury mu nie odebrały radości z chodzenia na te mecze itp. Co pomogło mi to zrozumieć? Może to i śmieszne ale dostaliśmy zamiast kwiatów od znajomych książkę pt.: Zasady miłości. Jak mądrze kochać i być kochanym. Autorstwa Richarda Templara
Z początku wyśmiałam ten tytuł i pomyślałam sobie, że to totalna bzdura...a jednak pokusiło mnie i ją przeczytałam. Jest to taki ala przewodnik - wiadomo na wszystko nie znajdziemy tam odpowiedzi bo miłość to zbyt obszerny temat, ale książka fajnie przedstawia to, co jest niby oczywiste - ale trochę o tym zapominamy itp.
Więc polecam ją jako lekturę ;)
bez przesady.. od takich żon mężczyźni uciekaja najpierw do kumpli i na mecz potem do kobiet ktore nie robia afery o spotkania z znajomymi ..
a ty nie spotykasz sie z znajomymi ??? nie zdarzy ci sie isc na piwo i spoznic godziny??
ludzie maja wieksze problemy, naprawde marny powod na zakladanie watka
a ty nie spotykasz sie z znajomymi ??? nie zdarzy ci sie isc na piwo i spoznic godziny??
ludzie maja wieksze problemy, naprawde marny powod na zakladanie watka
Może i ludzie maja większe problemy, ale jak dziewczyna ma potrzebę wygadania się i szuka pociechy, to czemu nie tu? Jak ci się nie podoba, to nie bierz udziału w dyskusji.
A ja uważam, że facet ma prawo wyjść, owszem, ale jeśli wie, że rodzina czeka na niego z obiadem, to powinien wrócić o umówionej porze.
Inna sprawa, że rzeczywiście, sam ślub jeszcze nikogo nie zmienil...
A ja uważam, że facet ma prawo wyjść, owszem, ale jeśli wie, że rodzina czeka na niego z obiadem, to powinien wrócić o umówionej porze.
Inna sprawa, że rzeczywiście, sam ślub jeszcze nikogo nie zmienil...
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html
Gabi1905 musisz poprostu wyluzować. Rozumiem,że Cie to wkurza, chcesz żeby było inaczej, wydaje Ci sie że koledzy są ważniejsi.. Ale uwierz na pewno nie są. Znacie się nie od wczoraj więc wiedziałaś, że lubi chodzić na mecze. Jak umówił się z kolegami to przeciez nie spotkają się przed wejściem, podadzą rękę i grzecznie pójdą obejrzeć widowisko po czym wrócą do czekającej żony :) Tacy faceci nie łażą na mecze :P
Nie zabraniaj mu tego, niech wypije te kilka piw, niech spędzi z kolegami pół dnia... co w tym złego. Ty też wyjdź z dziewczynami albo zajmij sie czyms co lubisz.
Jedyne na co ja bym była zła to że się spóźnił jeśli byliście umówieni z rodzicami na obiad w tym dniu. W sumie tez zależy czy to miał być obiad jak zawsze w niedziele czy z jakiejś okazji.
Ogólnie lepiej będzie jak sobie odpuścisz, wrzucisz na luz czy jak tam wolisz a będzie dobrze zobaczysz :)
Nie zabraniaj mu tego, niech wypije te kilka piw, niech spędzi z kolegami pół dnia... co w tym złego. Ty też wyjdź z dziewczynami albo zajmij sie czyms co lubisz.
Jedyne na co ja bym była zła to że się spóźnił jeśli byliście umówieni z rodzicami na obiad w tym dniu. W sumie tez zależy czy to miał być obiad jak zawsze w niedziele czy z jakiejś okazji.
Ogólnie lepiej będzie jak sobie odpuścisz, wrzucisz na luz czy jak tam wolisz a będzie dobrze zobaczysz :)
ślub to dar (łaska) którą się dostaje i to co się z nią zrobi zaeży już tylko od nas, sam w sobie jeśloi się w tą łaskę nie wierzy nic nie daje, ale jak się człowiek stara być dobrym dla drugiej osoby to w pewnym momencie druga strona się odwzdzięcza i jest miło z każdej strony,
kłótnie są nieodłączną częścią małżeństwa- sposób w jaqki się kłócicie jest istotny- dobrze by było gdyby to było konstruktywne, bez wyzywania siebie i wypominania a raczej przedstawiania swojego pubnktu widzenia- ja się tak staramp choć jestem dość enocjonalna więc muszę się pilnować żeby nie powiedzieć czegoś za dużo i nie zranić mojego męża,
czasem się spieramy, ale myślę, że chroni nas przed poważnymi kłótniami to że mamy bardzo podobny system wartości i podobne priorytety, choć ha5raktery zupełnie inne... spróbujcie przegadać co jest dla was ważne, może nawet spiście sobie to, 3 mam kciuki za wszytystie młode pary,
równiez 1 miesięczna mężatka:)
kłótnie są nieodłączną częścią małżeństwa- sposób w jaqki się kłócicie jest istotny- dobrze by było gdyby to było konstruktywne, bez wyzywania siebie i wypominania a raczej przedstawiania swojego pubnktu widzenia- ja się tak staramp choć jestem dość enocjonalna więc muszę się pilnować żeby nie powiedzieć czegoś za dużo i nie zranić mojego męża,
czasem się spieramy, ale myślę, że chroni nas przed poważnymi kłótniami to że mamy bardzo podobny system wartości i podobne priorytety, choć ha5raktery zupełnie inne... spróbujcie przegadać co jest dla was ważne, może nawet spiście sobie to, 3 mam kciuki za wszytystie młode pary,
równiez 1 miesięczna mężatka:)
nie przejmuj sie tylko weź się na sposób i odwróć kota ogonem. troche nerwów to kosztuje ale uwierz mi warto...z mojego życia poślubnego taki przykladzik; jest sobota,godz 15, piękna pogoda, proponuję jakies wyjście na spacer...a tu słyszę; hmm..ja to bym coś zjadł...no to dpowadiadam ok to coś zrobię...i zrobiłam, mowię to co idziemy...a tu słyszę ...teraz???...ja planowałem iść na rower ( co oznacza trasę około 25 km - ja wymiękam po 5 km)...więc mówię no a co ja mam robić...słyszę; pójdziemy jak wrócę...no to ja na to że o tej porze to już słońca nie będzie, więc mały pozytek o tej porze ze spaceru....a tu słyszę że przesadzam.......poddałam się, pomyślałam, ubrałam buty i wyszłam... ,poszłam na spacer z koleżanką - wygadałam się i odstresowałam ,wróciłam około 21 bez tłumaczenia się gdzie poszłam....na drugi dzień rano usłyszałam: idziemy po kościele na spacer...??? - od tej pory planujemy dzień razem, choć nie ukrywam na początku było to sztuczne to teraz jest to dla nas obojga zwyczajna sprawa, jak to kto kupi chleb..........o kurczaki chyba pierwszy raz taki monolog napisałam
no oczywscie sobie zartuje troszke ;) ale jak w kazdym zwiazku trzeba miec zdrowe podejscie - raz nawalaja mezowie, a raz my;)
takze Gabi, nic sie nie martw na zapas, bo jeszcze nie jedna taka klotnia pewnie przed wami o taki lub mniej istotne rzeczy, najwazniejsze zebyscie potrafili sie jakos dogadac i pojsc na kompromis:) no i tak jak pisza dziewczyny wyzej - godzenie sie jest zawsze najprzyjemniejsza czescia klotni ;)
takze Gabi, nic sie nie martw na zapas, bo jeszcze nie jedna taka klotnia pewnie przed wami o taki lub mniej istotne rzeczy, najwazniejsze zebyscie potrafili sie jakos dogadac i pojsc na kompromis:) no i tak jak pisza dziewczyny wyzej - godzenie sie jest zawsze najprzyjemniejsza czescia klotni ;)
Roksana, łatwy sposób na ominięcie kłótni...nie słodzić herbaty ;)
swoją drogą niestety to ja jestem bardziej wybuchową stroną związku, mąż...wtedy jeszcze eee chłopak :P jak na mnie 1 w życiu krzyknął...to płakaliśmy oboje ze śmiechu :] kłótnie były, są i będą...
swoją drogą niestety to ja jestem bardziej wybuchową stroną związku, mąż...wtedy jeszcze eee chłopak :P jak na mnie 1 w życiu krzyknął...to płakaliśmy oboje ze śmiechu :] kłótnie były, są i będą...
no to ja się też przyznam...nie była to kłótnia..ale strzeliłam małego focha, że za mało ze mną tańczy :P co szliśmy na parkiet, to był odbijany grrr, na poprawinach mnie nie odstępował :P
Gabi - z tego co piszesz, to nie są to jeszcze jakieś tragiczne kłótnie
raczej "docieranie się" - a to jeszcze długo będzie normą - również po pojawieniu się dziecka czy np. zmianie pracy
uwaząm, ze w tym konkretnym przypadku, kiedy wiedział, że będziecie mieć gości (jego rodizców) na obiedzie, to zachował się nie fair; i to bardzo nie fair
czy się kłócimy? ja to nazywam wymianą zdań i uwarzam, że gdy tych kłótnie-wymian zdań nei bedzie, to bedize krucho z naszym zwiazkiem
bo jesteśmy dwojgiem różnych osób i osobowości; z różnymi nawykami, pomysłami na życie, postrzeganiem świata
i bez tych kłótni, nie dowiemy się o sobie nic nowego
tylko ważne by obie strony rozumiały to tak samo
mój mąż, gdy wprowadził się do mnie 3 lata temu, w ogóle nie zabierał głosu; ja mówiłam, on się nie odzywał, chociaż miał inne zdanie - kończyło się to na tym, ze ja o tym innym zdaniu dowiadywałam się "w akcji", a to rodizło już niemiłe sytuacje i pretensje do siebie nawzajem
teraz jak wybuchnę, to on wie, że go kocham i nie wściekam się na niego, tylko na sytuację i jak się wygadam, to poszukamy wspólnie rozwiazania, kompromisu; czasem się czepiam drobnych rzeczy - szczególnie przed okresem, czy jak mam problem w pracy albo z rodzicami - mówię mu o tym i on wie, że wtedy wystarczy przytulić i jest dobrze - w drugą stronę (bo też ma problemy poza domem) też to działa
żyć wspomnieniami ślubu i wesela jest bezsensu - WYCHODZIŁAŚ ZA MĄŻ - za tego oto mężczyznę, a nie organizowałaś imprezę, a on był tylko (niezbednym) dodatkiem do niej, a teraz smutnym wspomnieniem tamtego dnia
moja rada - zacznij żyć małżeństwem a nie weselem
po ognistych kłótniach, gdy zejdą emocje, usiaść i na spokojnie z nim przegadać problem - że wyjścia z kumplami, no ok, ty też tego potrzebujesz (nawet jeśli wydaje ci się na razie, że nie), ale są sytuacje, w których musi z nich zrezygnować (np. zaproszeni goście); a w przypadku meczu, to jak już nie może go opuścić, to ma od razu wrócić; powiedz mu, jak się czułaś, gdy na niego czekaliście z teściami (moze wymyśl historyjkę, w której ty byś nawaliła i go w niezręcznej sytuacji postawiła, by zrozumiał twój punkt widzenia)
i rozmawiajcie, rozmawiajcie, rozmawiajcie:) bedzie dobrze:)
raczej "docieranie się" - a to jeszcze długo będzie normą - również po pojawieniu się dziecka czy np. zmianie pracy
uwaząm, ze w tym konkretnym przypadku, kiedy wiedział, że będziecie mieć gości (jego rodizców) na obiedzie, to zachował się nie fair; i to bardzo nie fair
czy się kłócimy? ja to nazywam wymianą zdań i uwarzam, że gdy tych kłótnie-wymian zdań nei bedzie, to bedize krucho z naszym zwiazkiem
bo jesteśmy dwojgiem różnych osób i osobowości; z różnymi nawykami, pomysłami na życie, postrzeganiem świata
i bez tych kłótni, nie dowiemy się o sobie nic nowego
tylko ważne by obie strony rozumiały to tak samo
mój mąż, gdy wprowadził się do mnie 3 lata temu, w ogóle nie zabierał głosu; ja mówiłam, on się nie odzywał, chociaż miał inne zdanie - kończyło się to na tym, ze ja o tym innym zdaniu dowiadywałam się "w akcji", a to rodizło już niemiłe sytuacje i pretensje do siebie nawzajem
teraz jak wybuchnę, to on wie, że go kocham i nie wściekam się na niego, tylko na sytuację i jak się wygadam, to poszukamy wspólnie rozwiazania, kompromisu; czasem się czepiam drobnych rzeczy - szczególnie przed okresem, czy jak mam problem w pracy albo z rodzicami - mówię mu o tym i on wie, że wtedy wystarczy przytulić i jest dobrze - w drugą stronę (bo też ma problemy poza domem) też to działa
żyć wspomnieniami ślubu i wesela jest bezsensu - WYCHODZIŁAŚ ZA MĄŻ - za tego oto mężczyznę, a nie organizowałaś imprezę, a on był tylko (niezbednym) dodatkiem do niej, a teraz smutnym wspomnieniem tamtego dnia
moja rada - zacznij żyć małżeństwem a nie weselem
po ognistych kłótniach, gdy zejdą emocje, usiaść i na spokojnie z nim przegadać problem - że wyjścia z kumplami, no ok, ty też tego potrzebujesz (nawet jeśli wydaje ci się na razie, że nie), ale są sytuacje, w których musi z nich zrezygnować (np. zaproszeni goście); a w przypadku meczu, to jak już nie może go opuścić, to ma od razu wrócić; powiedz mu, jak się czułaś, gdy na niego czekaliście z teściami (moze wymyśl historyjkę, w której ty byś nawaliła i go w niezręcznej sytuacji postawiła, by zrozumiał twój punkt widzenia)
i rozmawiajcie, rozmawiajcie, rozmawiajcie:) bedzie dobrze:)

Wiem, nie jestesmy idealni, ani tacy sami, ja wiem ze czasem wymagam wiele, wszystko wynika z prefekcjonizmu, skoro ja we wszystko moge wlozyc dusze to on rowniez powinien. W ten sposob oczekuje "zaplaty" za moje starania, a milosc nie szuka poklasku, tak?
Dac sobie na luz i owszem, wiem ze musze.
Rozmowy, wspolne planowanie dnia, pozyteczna lektura - bardzo pozyteczne porady, skorzystam.
Dziekuje i pozdrawiam.
PS Tak w ogole to dopiero mi przeszlo wczoraj wieczorem (od niedzieli) musze skrocic czas obrazania :)
Dac sobie na luz i owszem, wiem ze musze.
Rozmowy, wspolne planowanie dnia, pozyteczna lektura - bardzo pozyteczne porady, skorzystam.
Dziekuje i pozdrawiam.
PS Tak w ogole to dopiero mi przeszlo wczoraj wieczorem (od niedzieli) musze skrocic czas obrazania :)