Widok
Dokładnie, ale niektórzy jak usłyszą że dostaną to ich duma roznosi a potem się budzą jak nie ma na spłatę. A to przecież minimum 30 lat regularnego płacenia rat, czy się ma czy nie.
A później lądujesz na 5 lat za kratami za wprowadzanie do obrotu fałszywek... Super pomysł.
Wiem jedno, jak mnie nie stać, to nie zaciągam kredytu. Działą to też w drugą stronę, gdy mnie stać to zaciągam, bo jednak bez kredytu trudno byłoby ogarnąć pewne sprawy zakupowe, remontowe czy budowlane.... Niestety wiele osób nie czyta umów, wierzy w zapewnienia doradców... A wystarczyłoby zapoznać się z kilkoma wskazówkami zawartymi chociażby na http://www.elblag.net/artykuly/kiedy-warto-pozyczac-pieniadze,26975.htm
Wiem jedno, jak mnie nie stać, to nie zaciągam kredytu. Działą to też w drugą stronę, gdy mnie stać to zaciągam, bo jednak bez kredytu trudno byłoby ogarnąć pewne sprawy zakupowe, remontowe czy budowlane.... Niestety wiele osób nie czyta umów, wierzy w zapewnienia doradców... A wystarczyłoby zapoznać się z kilkoma wskazówkami zawartymi chociażby na http://www.elblag.net/artykuly/kiedy-warto-pozyczac-pieniadze,26975.htm
Ja właśnie staram się o kredyt bo wynajmuję od dwóch lat. W trójmieście. Według moich obliczeń powinienem zaoszczędzić na tym ok. 400-500zł/mc. Chcę kupić mieszkanie z 50% wpłaty własnej. Na maksymalny okres lat gdzie rata wyniesie ok. 600zł. Kredyt będę mógł spłacić po 3 latach bez odsetek. (daj Bóg) :) Wiadomo że rynek pracy jest nie pewny ale te 500 czy 600 zł zawsze da się zarobić, nawet wożąc pizze w razie problemów z zatrudnieniem. Mój problem polega na tym że już niedługo uderzy 4 z przodu więc ryzyko jest dość duże. Mieszkanie też zawsze można komuś wynająć. Kredyt hipoteczny tylko wtedy kiedy ma się przynajmniej te 50% lub więcej własnego wkładu z przeciwnym razie przez 25-30 lat spłacimy bankowi dwa i pół mieszkania.
Mieszkań na rynku jest dużo, ale możliwość obrotu nimi jest utrudniona, szczególnie dla właścicieli mieszkań w podeszłym wieku. Zamiast programu mieszkanie + należałoby czym prędzej utworzyć Agencję Mieszkaniową, której zadaniem byłby obrót mieszkaniami tzn. wykup np. od samotnych osób starszych, a następnie sprzedaż lub wynajem innym potrzebującym.
Gdyby zajęła się tym państwowa agencja, gwarantująca że osoba starsza przy sprzedaży starego mieszkania (np. dużego na 4 piętrze bez windy) i kupnie innego (np. mniejszego na parterze), nie zostanie oszukana (jak ma to miejsce obecnie przez funkcjonujących na rynku różnej maści cwaniaków), gdyby ktoś zajął się stroną formalną takich zamian, gdyby agencja np. pokryła koszty notarialne, to chętnych byłoby wielu. Dzięki temu na rynku pojawiłoby się sporo mieszkań, które można byłoby wynająć potrzebującym rodzinom, samotnym matkom itp. na takich zasadach, które są planowane w programie mieszkanie +, czyli wynajem z możliwością dojścia do własności.
Jedyny mankament tego pomysłu to: mniej potencjalnych klientów dla developerów.
Gdyby zajęła się tym państwowa agencja, gwarantująca że osoba starsza przy sprzedaży starego mieszkania (np. dużego na 4 piętrze bez windy) i kupnie innego (np. mniejszego na parterze), nie zostanie oszukana (jak ma to miejsce obecnie przez funkcjonujących na rynku różnej maści cwaniaków), gdyby ktoś zajął się stroną formalną takich zamian, gdyby agencja np. pokryła koszty notarialne, to chętnych byłoby wielu. Dzięki temu na rynku pojawiłoby się sporo mieszkań, które można byłoby wynająć potrzebującym rodzinom, samotnym matkom itp. na takich zasadach, które są planowane w programie mieszkanie +, czyli wynajem z możliwością dojścia do własności.
Jedyny mankament tego pomysłu to: mniej potencjalnych klientów dla developerów.
Ciekawostka
Moja sytuacja była bardzo trudna. Wiedziałam, ze stracę pracę. Samotnie wychowuję syna- 3 latka. Mimo tego wzięłam kredyt (108 000 ) na mieszkanie. Nie miałam wyjścia. Wynajem u mnie w mieście to koszt 700-800 PLN, plus rachunki. Ratę będę miała w porywach wahań- 600- 700 PLN (chyba, że będzie kryzys, to wrośnie więcej, w tej chwili jest to 520 PLN). I coż... Bezrobotna byłam kilka dni. Teraz jestem w nowej pracy. Rewelacji nie ma, ale na życie wystarcza. A mojejmu synowi zostawię kiedyś mieszkanie w spadku, i nie będziemy się tułali po stancjach. Zresztą, kto by wynajął samej mamie z dzieckiem :-)
Przede wszystkim trzeba dobrze przemyśleć decyzję o zakupie, bo jeśli już chcę się zobowiązać kredytem na całe życie, to nie mogę żałować że np. mieszkanie jest źle zlokalizowane, nie podoba mi się itp. Warto wtedy skorzystać z usług pośrednika, który dobierze ofertę pod wymagania klienta. Ja zdecydowałam się na zakup mieszkania na Mazurach i skorzystałam z usług firmy vivapol. Dobrali dla mnie idealne mieszkanie i ani chwili nie żałowałam że je kupiłam
W Zakopanem inwestujemy. Po prostu uważam, że tylko kurorty całoroczne mają sens pod względem inwestycyjnym. Tam już stawki są wyśróbowane, a mimo to i tak nieruchomości zyskują corocznie na wartości. Jak spojrzysz na ap7.pl to masz tam nieruchomości, które można kupić z gwarantowanym zyskiem na poziomie 6 proc. A w tych czasach to rzadkość - na lokacie zarobisz max 2 proc. na rękę, a nawet o to ciężko.
Przymierzam się do zakupu mieszkania na kredyt.
Pierwsze, kupione za gotówkę. Na nie pożyczka hipoteczna, na 15 lat do włożenia w dom.
Po przeprowadzce do domu, wynajem pierwszego mieszkania i zamiast szybszej spłaty pożyczki, zakup drugiego mieszkania, na kredyt.
Wynajem obu mieszkań do chwili gdy dzieci będą gotowe iść na swoje.
Pierwsze, kupione za gotówkę. Na nie pożyczka hipoteczna, na 15 lat do włożenia w dom.
Po przeprowadzce do domu, wynajem pierwszego mieszkania i zamiast szybszej spłaty pożyczki, zakup drugiego mieszkania, na kredyt.
Wynajem obu mieszkań do chwili gdy dzieci będą gotowe iść na swoje.
Ale gdzie Wy konkretnie kupujecie te nieruchomości? Pytanie do przedmówcy. Trójmiasto?
U mnie w rodzinie mieli mieszkanie, które chcieli wynająć przy uczelni. Fakt, że stan był bardzo słaby, ale ulica za terenem uczelni. Cenę obniżyli o 300 zł, a i tak nie znaleźli chętnego. Ostatnie mieszkanie zostało sprzedane, ale też za bezcen. Gdzie zatem te zyski?
U mnie w rodzinie mieli mieszkanie, które chcieli wynająć przy uczelni. Fakt, że stan był bardzo słaby, ale ulica za terenem uczelni. Cenę obniżyli o 300 zł, a i tak nie znaleźli chętnego. Ostatnie mieszkanie zostało sprzedane, ale też za bezcen. Gdzie zatem te zyski?
Nie. Pierwsze mieszkanie kupiliśmy na kredyt - spłacony w 3 lata. Kolejne również - 2 lata kredytu. Teraz mamy w sumie 3 - pod inwestycje, nie dla siebie. Można czekać w nieskończoność aż będzie się miało kasę na zakup, ale wszystko ucieka. Ludzie oczekują stabilizacji, chcą mieć coś na własność - chyba logiczne, co nie?
oby nie kredyt we Franku :) ale KNF już i tak zabronił bankom udzielania kredytów w innych walutach niż ta w jakiej klient osiąga dochody
teraz interesują mnie tylko nowe mieszkania Łódź - z niej pochodzę