kobiet co prawda nie kochałam więc nie odpowiem na pytanie czy można kochać ich wiele na raz ;) aczkolwiek jeśli chodzi o mężczyzn to myślę, że absolutnie nie można kochać kilku na raz a tym...
rozwiń
kobiet co prawda nie kochałam więc nie odpowiem na pytanie czy można kochać ich wiele na raz ;) aczkolwiek jeśli chodzi o mężczyzn to myślę, że absolutnie nie można kochać kilku na raz a tym bardziej nie tak samo silnie. pierwsze co się powinno zrobić to odpowiedzieć sobie na pytanie czym jest dla danej osoby miłość? bo dla każdego definiuje się ona w inny sposób. dla jednych jest to połączenie dusz, przeznaczenie, patrzenie w tę samą stronę, przyjaźń,przeżywanie chwil romantycznego uniesienia i uczucie motyli w brzuchu, dla innych może być to równie dobrze chęć spędzania czasu z tą jedną osobą połączone z przywiązaniem i przyzwyczajeniem. przez wiele lat uważałam, że nigdy nie będę w stanie nikogo pokochać, w każdym moim związku (czy to 5-letnim, czy krótszym) zadawałam sobie pytanie czy tak właśnie wygląda miłość? czy ja już kocham czy jeszcze nie? nie byłam pewna co czuję, wiedziałam, że lubię być z tą osobą ale lubię także swoją niezależność, związek zawsze był pewnego rodzaju dodatkiem do życia. czułam się ok jak był ale jak byłam sama to też było fantastycznie, zawsze dość szybko podnosiłam się po rozstaniu. aż pewnego razu spotkałam swojego obecnego partnera i nie mam wątpliwości, że w poprzednich związkach miłości nie zaznałam. czuję się bogatsza duchowo, chcę z nim spędzać każdą chwilę mojego życia i absolutnie nie czuję potrzeby otaczania się innymi ludźmi kiedy mam jego :) według mnie każdy związek zostawia jakiś ślad po sobie. spotykając po latach osobę, z którą się było automatycznie wraca się do miłych wspomnień związanych z tą osobą, można poczuć z powrotem motyle w brzuchu ale...to nie jest powrót miłości. to powrót myśli o tej miłości, który powoduje burzę pozytywnych hormonów, chodzenie z głową w chmurach przez kilka dni a nawet myśli w stylu "czy dobrze zrobiłam, że zakończyłam tę relację? może powinnam do niej wrócić?"....a to ostatnie pytanie zawsze powinno się zanegować. jeżeli się z kimś rozstajesz to z jakiegoś konkretnego powodu, nie dlatego, że drażniło cię, że rozrzucał skarpetki po domu albo, że nie płukał gąbki po myciu naczyń. rozstajesz się bo nie odpowiadało ci coś poważnego, coś, co trudno zmienić. wchodząc drugi raz do tej samej rzeki nie należy liczyć na to, że ktoś zmieni rzecz, przez którą rozpadł się związek. zatem tak, z dawania drugiej szansy nic dobrego nigdy nie wychodzi :)
zobacz wątek
7 lat temu
~ciachozkremem