Re: Czy milosc po milosci moze byc miloscia?
Ha, no to i ja wrzucę coś na mój ulubiony temat ;-) Wydaje mi się, że wielu ludzi myli pojęcia "kochania" i "zakochania". Zakochanie czyli zauroczenie, hormony, fascynacja itp. może być wg mnie...
rozwiń
Ha, no to i ja wrzucę coś na mój ulubiony temat ;-) Wydaje mi się, że wielu ludzi myli pojęcia "kochania" i "zakochania". Zakochanie czyli zauroczenie, hormony, fascynacja itp. może być wg mnie świetnym wstępem do prawdziwego "kochania". Zakochanie może zdarzyć sie w życiu człowieka nieskończoną ilość razy, a im więcej tym lepiej chyba, pod warunkiem, że człowiek zdaje sobie sprawę z niewielkiego ciężaru gatunkowego takiego uczucia, czyli nie robi tragedii kiedy fascynacja się kończy i nie próbuje za każdym razem się pozbawiać życia czy coś podobnego ;-) Zakochanie daje ogromnego pozytywnego kopa, w mózgu krążą endorfinki i inne takie, które powodują bardzo przyjemne odloty i odjazdy. Zakochaniu oczywiście towarzyszy ogromna dawka podniecenia seksualnego, które oby było regularnie rozładowywanie to nie doprowadzi delikwenta do choroby psychicznej. Ilość zakochań zmniejsza się z wiekiem (niestety). Chociaż typowym przykładem zakochania i ogromnej jego siły jest sytuacja, kiedy stateczny ojciec rodziny nagle zakochuje się w 20-letniej blondynce z jędrną pupą i cyckami i stwierdza, że teraz to on nareszcie wie co to miłość i dla niej zostawia swoją rodzinę. Dla mnie to żałośny niedojrzały dupek, który zwyczajnie ulega swojemu popędowi seksualnemu. Ale oczywiście każdy 40,50 latek ma przecież do tego prawo ;-)
A teraz kochanie czyli miłość. Dla mnie dojrzała miłość to żadna cudowna siła, ani fatum, przeznaczenie czy coś takiego. Dojrzałej Miłości na pewno sprzyjają wspólne zainteresowania, cechy charakteru, zrozumienie itp. tak jak pisał Anty. Miłość to dla mnie zrozumienie, zaufanie, odpowiedzialność, dojrzałość emocjonalna, chęć bycia z sobą, chęć spędzenia z sobą całego życia. Bardzo ważne dla takiej miłości jest dbanie o nią jak o ogródek w którym rosną przepiekne kwiaty, bo bez tej dbałości wszystko zmarnieje, spowszednieje i rutyna szybko zabije wszystko poza przyzwyczajeniem. Oczywiście nie trzeba takiej miłości odzierać z jakiś cudownych czarodziejskich dodatków. Jednak jeżeli komuś się wydaje, że wystarczy całe życie czekać biernie, bedąc bylejakim kochankiem, niezakochując się po drodze, na tę jedną jedyną osobę, która jest mu "przypisana" to życzę mu powodzenia ;-))) Na podstawie obserwacji swojego bogatego w zakochiwanie życia, wiem, że to cudowne uczucie, ale to dopiero taki przedsionek przed prawdziwym kochaniem. Kochałem również już kilka razy, więc wiem że to możliwe tak jak wielokrotne zakochiwanie, tylko potrzeba do tego coraz więcej czasu. Bo żeby kochać, trzeba z drugą osobą przebywać, poznawać ją, rozumieć. Dlatego wielu ludzi wymyśla sobie fatum i woli oszukując się być z kimś w "chorym" związku udającym miłość, której nigdy nie było niż uwolnić się i uwierzyć że każda kolejna miłość może być jeszcze prawdziwsza i silniejsza. Ja też tkwiłem w czymś takim, bo bałem sie na samą myśl, jak długo będę musiał budować mój kolejny związek zanim będzie go można nazwać miłością. Dlatego oszukiwałem się, że właśnie ta osoba jest mi przeznaczona, pomimo, że po kilku latach nie potrafiliśmy tak na prawdę się porozumieć i dawać sobie szczęście. Koszmar brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr ;-)))) W życiu po prostu trzeba podejmować decyzje, bo to one je tworzą, a nie jakieś straszne fatum. Dlatego wierzę, że po raz kolejny spotkam kogoś, z kim po wstępnej fazie zakochania, przejdziemy do ciężkiej charówy, jaką jest budowanie związku i będzie to można nazwać naszą wielką cudowną miłością. Pewnie będę już wtedy szpakowatym facetem w sile wieku, ale wiem, że coś trzeba skończyć, żeby coś zacząć. Wiem również, że człowiek nie powinien iść przez życie sam. Na pewno mając dwadzieścia kilka lat nie jest to takie ważne bo to jeszcze czas, żeby podojrzewać w samotności, ale potem możemy się rozwijać tylko w związku. Tak jesteśmy zbudowani, czy tego chcemy, czy nie. Nawet jeżeli większość życia temu zaprzeczamy i udajemy samotnych wilków i wilczycie, superindywidualistów i coś tam jeszcze. Ja już przestałem udawać i wiem, że w życiu brak mi tylko tej drugiej bratniej duszy, która będzie dla mnie wsparciem w trudnych chwilach. A oprócz tego oczywiście cudowną wierną kochanką, no i na rolkach sobie czasem pojeździmy albo przebiegniemy jakiś maraton hi hi.
Pozdrawiam
Mam nadzieję, że "pociągniemy" ten temat na sobotnim spotkaniu ;o))))))
zobacz wątek