Re: Czy milosc po milosci moze byc miloscia?
Ja tu nawiążę do wpisu Żeglarza, dopiero teraz go zobaczyłam, bo jest gdzieś tam w środku. Można go streścić jednym zdaniem, że dopiero miłość po miłości jest miłością. Opisuje miłość wieku...
rozwiń
Ja tu nawiążę do wpisu Żeglarza, dopiero teraz go zobaczyłam, bo jest gdzieś tam w środku. Można go streścić jednym zdaniem, że dopiero miłość po miłości jest miłością. Opisuje miłość wieku późniejszego, który nazywa się też czasem kryzysem wieku średniego. Ale słowo kryzys to uproszczenie, bo czasem jest to właśnie rozwój. W pewnym momencie dostrzegamy u siebie całkiem inne rozumowanie, inne odczuwanie, inną ostrość widzenia, całkiem inne talenty, inne upodobania i wymagania. To po prostu kolejny etap dojrzewania, spowodowany fizjologią. Myślę, że forumowicze po czterdziestce wiedzą, o czym mówię. Może się zdarzyć, że nasz partner rozwinął się inaczej, w inną stronę i nawet chyba często tak bywa. Na pewno można temu zapobiec, bo rozwój można stymulować i bazować na rzeczach, które łączą, a nie dzielą. Mam tu na myśli pielęgnację związku. Czasem jednak się to przegapi, czasem popełnia się błędy, ulega słabościom, ale nie o tym teraz chcę pisać.
Myślę, że zakochiwać się i kochać można wiele razy i to do konca życia. Ale niewatpliwie istnieje jedna najmocniejsza miłość, która nieustannie nas poraża na wspomnienie i przyprawia o mocniejsze bicie serca.
Żeglarz zadał trafne pytanie, z czyjego powodu kończą się nasze życiowe miłości. Kto o tym decyduje? Warte to jest zastanowienia.
zobacz wątek