Odpowiadasz na:

Trochę mnie nie było. Postanowiłem obejrzeć Pasję Chrystusa. Bo okoliczności. I uznałem, że muszę się do tego przygotować i wyciszyć. Kiedyś już oglądałem, jak została nakręcona, ale wtedy z... rozwiń

Trochę mnie nie było. Postanowiłem obejrzeć Pasję Chrystusa. Bo okoliczności. I uznałem, że muszę się do tego przygotować i wyciszyć. Kiedyś już oglądałem, jak została nakręcona, ale wtedy z biegu i z jakimiś oczekiwaniami. A teraz na luzie i bez ciśnienia. Trochę cringe, że z setek moich filmów wyłowiłem tę konkretna płytkę w pół minuty, a poprzednio miałem ją w reku tylko raz, jak ja wkładałem do sterty. Z dziesięć lat temu.

Ale ja nie o tym. Jeszcze chciałem napisać o innym moim nauczycielu, matematyku z ogólniaka, panu Janie Markowskim. Jeżeli jestem matematykiem to za jego sprawą właśnie. Ten facet miał koszmarny charakter, ale matematyczny umysł. Ja już wtedy miałem zadatki na dobrego matematyka, grałem w olimpiadach i takie tam. I Jasiu zrobił coś, co po latach oceniam jako genialne. Zamiast znosić moje znudzone miny na lekcjach zaprzągł mnie do roboty i kazał te lekcje prowadzić. Pierwsza jaką przygotowałem i poprowadziłem to całkowanie funkcji wielomianowych (nie podam szczegółów, bo jeszcze się rąbnę we wzorze rekurencyjnym i ktoś, kto na co dzień całkuje wielomiany, uzna mnie za matoła). A ocenę mojej lekcji Jasiu uzależnił od wyników sprawdzianu, jaki po prowadzonej lekcji napisali moi koledzy - słuchacze. Tym sposobem fakt, że ja to umiałem, nie miał kompletnie żadnego znaczenia, bo znaczenie miało, aby umieli to inni.
Na końcu - moja klasa zdała maturę z matmy bez wpadek, a kilku gości wykręciło maxa.

zobacz wątek
6 lat temu
~MtF

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry