Re: Czy są jeszcze chętni na zakup mieszkania powyżej 500 tys???
Ano są. Właśnie takie kupiliśmy. Na rynku wtórnym. Ale po dwóch latach poszukiwań, obejrzanych dziesiątkach "fantastycznych ofert", które na miejscu okazywały się beznadziejne i po znalezieniu...
rozwiń
Ano są. Właśnie takie kupiliśmy. Na rynku wtórnym. Ale po dwóch latach poszukiwań, obejrzanych dziesiątkach "fantastycznych ofert", które na miejscu okazywały się beznadziejne i po znalezieniu mieszkania, które precyzyjnie spełnia nasze wymagania - parter, ogródek, centrum Gdańska,100-120m, przynajmniej częściowo wyremontowane tak, że niewiele trzeba przystosowywać (w sumie szukaliśmy raczej do całkowitego remontu, ale udało się znaleźć coś pod nasz gust) i po solidnym znegocjowaniu ceny, bo ceny ofertowe są kompletnie nierealne. Można. Ale fakt, cierpliwość trzeba mieć świętą, bo właściciele za sztuczne marmurki liczą sobie jak za zboże, a człowiek ma ochotę tylko z łomem wejść.. Najwiekszy problem z rynkiem wtórnym - nadal nierealne ceny, zwłaszcza starych, niewyremontowanych kamienic, trzeba czekać na właściciela który faktycznie chce sprzedać, a nie tylko się ogłaszać w nieskończoność. No i wspomniany już wyżej brak rzutów pomieszczeń, zwłaszcza z zaznaczonymi ścianami nośnymi, stały problem. Potem na miejscu okazuje się, że nijak tego nie idzie przystosować do naszych potrzeb i tracimy czas swój i właściciela. Do przemyślenia - dla sprzedających.
Z ciekawostek - ze trzy razy zdarzyli nam się właściciele, którzy wystawiają mieszkania po 700-800 tys, a po rozmowie okazywało się, zwłaszcza na drugi, trzeci dzień, ze za 500 to sprzedadzą. To po co się ogłaszać o tyle więcej? Część ludzi nawet nie zadzwoni. My dziękowaliśmy tylko grzecznie, bo mieszkania choć ładne były zupełnie nie dla nas, ale zdziwienie za każdym razem było takie samo.
zobacz wątek