Widok

Czy są tu dziewczyny które ostatnio poroniły?

Rodzina i dziecko Temat dostępny też na forum:
Dziewczyny jak sobie radzicie?Czy myślicie że ogarniemy się i wrócimy do normalności. Jak jakoś staram się niby nie myśleć ale to jest silniejsze ode mnie....Jestem teoretycznie w 8 tyg. ale dziecko umarło około 7 tyg...teraz juz tylko czekam na poronienie....to jest straszne...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
Oczywiście, że się ogarniesz tylko czasu potrzebujesz i tyle... ja też poroniłam i to wieluuu wieluuu latach starań, leczenia, koszmaru itp. itd. po poronieniu nic mi nie było, pogodziłam się z tym, ale potem przyszedł "dół", wypłakałam mocno i przeżyłam, ale widziałam, że muszę żyć dalej i mieć nadzieję, nigdy nie zapomnę tej ciąży, ale już żyję normalnie i Ty też dasz radę, tylko daj sobie czas na płacz, smutek itp. ale się nie zadręczaj bo masz przed sobą przyszłość i będzie dobrze, zobaczysz :)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może moja historia podniesie Cię na duchu.
W kwietniu poroniłam moje maleństwo w 9 tc. Przeżyłam to bardzo, bo marzę o drugim dziecku. Robiłam wiele, by nie myśleć o stracie- aktywność wszelkiego rodzaju, by nie mieć czasu na myślenie.
Nie dawno okazało się, że znów jestem w ciąży. W prawdzie trochę przez przypadek, bo nie odczekaliśmy "przepisowych" 3 miesięcy. Lekarz powiedział, że może to nawet lepiej. Teraz jestem już w 10 tc i maleństwo rośnie zdrowe :)
Pomyśl, że nie jesteś sama i znajdź swój sposób na przeżycie straty, a nim się obejrzysz znów będziesz się uśmiechać.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja właśnie w kwietniu straciłam drugą ciążę w 6 tyg o którą starałam się pół roku.. powiedziałam sobie, że nie ma się co łamać, odczekałam miesiąc i znów spróbowaliśmy.. zależało mi bardzo, bo pracuję i chciałam od razu przejść na l4 by poświecić też więcej czasu mojemu pierwszemu dziecku.. ale niestety znowu okres.. i tak jak mi się wydawało, że się pogodziłam ze startą tak miesiączkę odczułam jak bym znowu poroniła, dół totalny... ale się otrząsałam, już się nakręcam, że daje sobie spokój ze wszystkim, zadbam o siebie - fryzjer, zrzucić parę kilo, dodatkowy kolczyk w uchu :) są wakacje i chcę zaszaleć skoro jeszcze mogę :)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 6
A u mnie nic sie nadal nie zaczyna dziać i to czekanie na poronienie jest zabijajace...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moja kuzynka poroniła 4 kolejne ciąże. Nie mam pojęcia, jak się ogarnęła, bo nie wyobrażam sobie takiej siły, która pozwoliła jej dalej próbować po każdej kolejnej stracie. W piątej ciąży, gdy była w 3 msc, w wypadku zginął jej tata - na pogrzebie straciła przytomność, wylądowała w szpitalu, wszyscy się bali, że stres ją dobije i znowu poroni. Jednak urodziła zdrową, śliczną dziewczynkę - nie chcę tu straszyć, tylko pokazać, że kobieta jest tak silna, że jest w stanie znieść wiele.
Ktoś kiedyś powiedział, że Bóg zabiera do siebie tylko dusze doskonałe. Każda z dusz musi tę doskonałość osiągać tu, na ziemi. Czasem jednak duszyczka jest doskonała od razu i Bóg chce ją mieć przy sobie, dlatego tak szybko ją zabiera do nieba. Zatem pomyśl, że właśnie tam trafiło Twoje maleństwo, jest mu dobrze, bo było doskonałe.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 2
dzeiwczyny smutne co piszecie, ja jestem w 8 tygodniu, na razie po pierwszej wizycie u lekarza i choć nie wygląda na to aby coś się działo ( choć lekarka dala luteinę na podtrzymanie bo miałam brązowe plamienie które mineło ) to ja jestem spanikowana, boję się że nie donoszę. to pierwsza ciąża, był problem bo zaczynałam diagnostyke w kierunku niepłodności a tu niespodzianka. robilam trzy testy owulacyjne, każdy ujemny, okazały się fałszywe, byłam w tym czasie na tomografie glowy ale lekarka mówi że najwyraźniej nic maleństwu nie jest, w najgoszym przypadku nie donoszę i samoistnie poronię albo urodzi się zdrowe. Zawsze miałam ten strach... jak zajdę to będzie cud, jak donoszę będzie drugi cud
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
smutna ja byłam dokładnie wtakiej sytuacji jak Ty, to czekanie to masakra, pomógł mi mega wysiłek fizyczny, nie mogłam nic nie robić i siedzieć w domu i ryczeć bo wariowałam, poszłam swoja złość odreagować fizycznie, i na drugi dzień zaczęłam krwawić, po tyg byłam na kontroli, macica sama się oczyściła, wyniki bety spadały az doszły do zera, odczekaliśmy jeden pełen cykl i w kolejnym już byłam w ciąży. Bałam się panicznie, od 7 tyg leżałam profilaktycznie ze stosem leków, ale się udało, mam zdrowego ponad rocznego synka :)
Życzę Ci dużo sił i wytrwałości i głowa do góry, tego się nei zapomina ale trzeba życ dalej...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Myślicie że można tak jak piszą dziewczyny pobiegać albo coś żeby przyspieszyć to poronienie?Bo to czekanie jest dobijające!!!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
No to się powoli wszystko zaczyna...to takie cieżkie
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
;( bądź dzielna...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny czy Wy po poronieniu myślalyście o kolejnym dziecku....Bo jakoś chyba już nie będę miała odwagi a i czas tu pewnie niewiele pomoże bo już jestem po 30 a nie chce miec kolejnego dziecka bardzo poźno...Szkoda mi tylko mojej córki która tak czekała na braciszka albo siostrzyczkę...a teraz nie wie co się dzieje.... :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kochana, my staralismy sie o dzidzie ladnych pare lat. W koncu zaszlam w ciaze i tez poronilam w 9 tyg. Mialam 31 lat. Na poczatku tez bylam zalamana, nie myslalam juz o tym, zeby miec dziecko. Przeszlo, a po 6 m-cach zaszlam w kolejna ciaze i dzisiaj jestem szczesliwa mama rocznego synka :)
bedzie dobrze, tylko na to potrzeba czasu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
daj sobie troche czasu, czas leczy rany, naprawdę
przechodziłam dokładnie to co ty, tez czekalam (prawie tydzien )na poronienie w 9tc, w dodatku sama bylam, bo mam meza ktory pracuje za granicą
dasz radę, dobrze ,ze masz juz dziecko, zajmiesz nim mysli na teraz, a potem zobaczysz , ze bedzie dobrze, uspokoisz się, i znajdziesz w sobie sile ,zeby sprobowac jeszcze raz:)
przytulam...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Chyba u mnie po wszystkim ale nie życze nikomu....cala noc nieprzespana..skurcze jak porodu, regularne co 3 min...około 4 nad ranem już nie miałam sily....i cały czas tylko krew, krew...możecie się śmiać ale nie miałam juz nic pod reką wiec używałam papersów dziecięcych...około 5 rano trochę ustało i chwilę się przespałam...a około 8 rano wszystko ze mnie wyleciało...i ból ustal...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Czy któraś z Was przechodziła to też tak boleśnie fizycznie?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może jeszcze któraś z dziewczyn tu zagląda. Ja też jestem w trakcie poronienia a może już po. Był to 10 tydz. kiedy się zaczęło. Powiedziałam lekarce, że chciałabym uniknąć zabiegu. Była to środa i już krwawiłam. Coś mi tam wylatywało i myślałam, że skoro to nie była taka duża ciąża to pójdzie szybko. Gdybym wiedziała jak bardzo się myliłam to już w środę byłabym na zabiegu. W piątek ok 16 zaczęły się skurcze i silniejsze krwawienie. Jak wstałam z łóżka poczułam coś w kroczy i poleciałam do toalety. Myślałam, że chlustnęła ze mnie krew ale nie chyba kawał jaja i zarodek. Potem co ok. 30 min. po skórczach i krwawienia toaleta. I tak do 22 potem o 24. To była masakra byłam już taka zmęczona. W sobotę straszny ból brzucha ale tabletki w końcu pomogły. W niedziele krwawienie było słabe ale pobolewał brzuch. Pojechałam do Wojewódzkiego pani w rejestracji nieprzyjemna. A po co ? A u nas łyżeczkowanie było? Itp. Ale wpisała i kazała czekać na lekarza. Gdy przyszedł zbadał i szok!!! Jeszcze jest jajo. Normalnie załamka tyle godzin i bóli w toalecie a to nie wszystko!!! Wieczorem jeszcze ból brzucha i jeszcze coś poszło. Dziś już nie boli i mam nadzieje że to już był koniec.
Piszę o tym tak dokładnie bo gdzybym znalazła informacje ,że tak to przebiega to naprawdę wolałabym zabieg bo psychicznie jest też gorzej. Czułam się prawie jak w czasie porodu. Naprawdę to może zdołować. To co myślę, że to raczej zarodek schowałam do pudełka bo tak mi kiedyś ktoś mówił i nie wiem co zrobić. Pokazać lekarzowi? Dać do zbadania? Nie miałam serca wyrzucić tego z podlaski do toalety a tym bardziej do zwykłego śmietnika.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 7
kiedyś czytałam że można pochować.. nie wiem jak to wygląda organizacyjnie i urzedowo. Pewnie można też dać do spalenia w szpitalu. podzwoń popytaj.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kjopa3 współczuje przeżyć... Ale sprawdzali Ci już czy wszystko się oczyściło?
Jak leżałam w szpitalu z kilkoma dziewczynami po poronieniach to dziewczynom kazali zbierać to do nerki. A przy wypisie dostawały do podpisu deklarację co zrobić z zarodkiem. Wyjścia były 3. Albo do jakiegoś zbiorowego grobu szpital przekazuje, albo Ty zabierasz i przekazujesz do pochówku, albo dajesz odpłatnie do zbadania genetycznie płci, wtedy rejestrujesz jako urodzenie martwego dziecka i możesz otrzymać zasiłek pogrzebowy i pochować.
Trzymaj się jakoś, pozdrawiam
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ale wydaje mi się, że to jest mozlliwe tylko gdy poronienie odbyło się w szpitalu.
Jak ja latem poroniłam zostały mi przedstawione 2 opcje - pochówek albo nie. W przypadku braku pochówku, podejrzewam że zarodek (jajo płodowe) był przekazany do spalenia. W przypadku pochówku trzeba było się zmierzyć z ogromną ilością formalności - określenie płci, wystawienie aktu urodzenia i aktu zgonu i pochówek. Ale pochówek jest możliwy tylko gdy można było okreslić płeć, jeżeli było puste jajo płodowe to niestety nie ma takiej opcji....
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mi też się wydaje, że to jest możliwe po poronieniu w szpitalu...
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
kjopa piszesz gdybym wiedziala ze tak bedzie... Ale dziewczyny w waszym watku pisaly ci ze najlepiej jechac do szpitala na lyzeczkowanie, to chyba wiedzialas co dla ciebie jest w tym momencie najlepsze. Trzymania "zarodka" w pudelku nawet nie skomentuje. Wspolczuje ci z calego serca ale jestes chyba dorosla i powinnas wiedziec co robic, na forum nie jestes od wczoraj, wiele razy dziewczyny opisywaly takie sytuacje. Na przyszlosc polecam nie chwalic sie tak szybko ciaza.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie widziałam tu na forum opisu poronienia takiego jak ja opisałam. Że będę w skórczach siedzieć przez 6h i co chwile latać do toalety żeby jajo i jakaś galareta mi wylatywała. Jeśli zarodek miał 4mm a jajo ostatnio ok 2cm to sory ale nie spodziewała się, że prawie 20 razy wyleci mi galaretka wielkości wewnętrznej dłoni. Tak mówili mojej kuzynce że jeśli będzie podejrzewała poronienie to co wyleci ma schować i pokazać lekarzowi. Jakoś do kibla nie mogłam wyrzucić a do śmieci przynajmniej zwykłych też nie powinno trafić. Będę się chwalić ciążą w takim momencie jak tylko mi się spodoba bo 10 tydzień to nie jest taka mała ciąża jak dla mnie. W następnej dowiesz się pierwsza. Myślisz, że jak się nie pochwałę to ciąża będzie zdrowa???
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 11
Ewela byłam wczoraj w wojewódzkim i jeszcze było jajo. Lekarz powiedział, że mam czekać do środy do wizyty i mojej lekarce pozostawia decyzje o zabiegu. Powiedział, że jeszcze trochę tego jest. Ja mam ubezpieczenie grupowe ale raczej nie chce żadnej kasy. Nie wyobrażał sobie iść do urzędu i rejestrować martwe dziecko. Ja tego tak teraz nie odbieram. Myślałam bardziej o badaniach dlaczego tak się stało. Z tego co wyczytałam to raczej wykryją tylko genetyczne wady i w sumie to sobie odpuszcze chyba bo mam nadzieję, że już się to nie powtórzy.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kjopa3 nie daj się prowokować... Szkoda nerwów i tłumaczenia się.
Dziwne, że w Wojewódzkim Cię nie zatrzymali choć na jedną dobę. Na Klinicznej leżała ze mną w sali dziewczyna, przyszła na ip w trakcie poronienia, była jedną dobę, czyściło ją, na drugi dzień zrobili usg, żeby sprawdzić czy się oczyściło i było ok, więc ją wypisali. Gdyby się nie wyczyściło zrobiliby łyżeczkowanie.
Daj znać w środę, powodzenia.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Może każdy szpital ma inaczej. Ja na Klinicznej byłam jak zaczęłam plamić i też nie zostawiła mnie a mówiła, że to początek. W Wojewódzkim to pigóła wręcz łaskę zrobiła żeby mnie lekarz zbadał.
Dzięki dziewczyny za wsparcie bo jak ma się z kim popisać na luźno to jest lepiej na sercu. A tak wprost to trochę ciężko. Dzięki temu, że najbliżsi wiedzieli i Wy dziewczyny to przynajmniej nie jestem z tym sama i nie muszę płakać w poduszkę a mam się komu wygadać.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wiem co czujesz kjopa3 wprawdzie ja poronilam rok temu tzn w 12 tygodniu okazalo sie ze dziecku nie bije serduszko i lekarz kazał mi jechac do szpitala zreszta sam byl przy zabiegu, dostalam tabletki i czekalam ... nie wiem czy wszysstko ze mnie samo wyszło czy nie ale łyżeczkowanie miałam robione bo lekarz mowil ze lepiej wyczyscic od razu. Powiem Ci ze przed zabiegiem i calym pobytem w szpitalu jakos sie trzymalam i sobie to tlumaczyłam ale wlasnie to co się działo strasznie mnie podłamało ... ale pociesze Cie bo po 3 miesiacach od łyżeczkowania zaszłam w ciąze i wlasnie jestem w 37 tygodniu...Tobie też tego życzę . trzymaj się a napewno wszytsko dobrze się ułoży, może tak miało być.. wiem że łatwo się mówi ale za jakiś czas napewno wszystko się ułozy a co do badań histopatologicznych to tak żadko coś wykazuje...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dzięki Yasmina. U mnie od samego początku jak tylko pojawił się zarodek to było nie ciekawie. Cieszy mnie, że nie zaczęło bić serduszko bo to byłoby też dla mnie cięższe żeby sobie poukładać. Też sobie tak powiedziała, że natura wie co robi. Cóż trzeba starać się nadal i czekać aż się uda. Teraz byłam od początku na zwolnieniu a gdyby nie to to podejrzewam że poronienie nastąpiło by szybciej i miłabym wyrzuty, że to moja wina bo pracowałam. Dziś też dopadły mnie skórcze bo sprzątałam małemu pokój tak konkretniej. Właściwie żaden lekarz ani prowadzący ani 2 w szpitalu nic nie wspomnieli o zabiegu. Może dlatego, że wszystko samo się zaczęło. W sumie to moja ginekolog powiedziała, że o tyle dobrze że zaczęło się samo i może nie trzeba będzie robić zabiegu co mnie zresztą wtedy ucieszyło.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kjop,a, jesli ciezko na duszy zajrzyj na poronienie.pl
moja znajoma po dwoch stratach ciazy tez miala porblem,bo nik jej nie rouzmial, czemu ciagla placze. Przeciez 10tygodniowy zarodek to nie dziecko itp slyszala od rodziny. moila mi,ze ta strona jej bardzo pomogla w sensie duchowym. no i dzieki temu z fourm z tej strony dowiedziala sie, jakie ma zrobic badania, zeby potem donosic ciaze. i jej sie udalo. teraz ma roczna corke...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Mam za sobą nie jedno poronienie, także w 10 tygodniu i niestety lekarze byli zdania, że już na takim etapie, to trzeba mocno rozważyć zabieg, bo szanse, że wszystko samo się oczyści są nikłe.
Chodzenie przez kilka dni i krwawienie wcale nie jest takie bezpieczne, mimo wszystko zdecydowałabym się na zabieg. Lekarze gadają różne rzeczy, ja bym po prostu poprosiła o skierowanie na zabieg i tyle.
Po poronieniu samoistnym w 6 tygodniu krwawiłam 3 tygodnie... a przecież Twoja ciąża jest starsza.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jutro idę na kontrole i zobaczymy jak sprawa wygląda. Jeśli jeszcze coś będzie a póki co raczej jest to raczej zabieg. Widzicie byłam 2 razy w szpitalu i nikt się podjął nawet rozmowy o zabiegu. Dziś znowu boli brzuch i się jeszcze oczyszcza. Zaglądałam na poronienie.pl dzięki.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Kjopa3 mnie z krwotokiem- powikłania po zabiegu odesłali do domu, myślałam, że w ciągu 3 godzin w poczekalni po prostu zejdę z tego świata. Nikt się mną nie przejął, dlatego mnie już nic nie dziwi, jak same nie zawalczymy o siebie, to nikt nam nie pomoże.
Przeszłam kilka zabiegów i nie wpłynęło to w żaden ujemny sposób na utrzymanie mojej obecnej ciąży, nawet nie miałam zakazu czekania kilku miesięcy po zabiegu.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Cześć Dziewczyny od mojego poronienia mija prawie rok...to ja jestem autorką wątku i jest dokładnie tak jak opisuje jedna z Was poronienie w domu to bóle i odczucia jak przy porodzie...ale i tak nie wiem czy chciałabym być łyżeczkowana...mimo tego co przeszłam...mimo że mija prawie rok....nie ma dnia żebym nie pamietała...a ciązy jak nie było tak nie ma...:(


popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mogę tylko napisać, że w moim przypadku łyżeczkowanie było najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać. Szpital wejherowski pół roku temu. CIąża 10 tydzień obumarła od 2 tygodni, na izbę pojechałam tylko dlatego, że miałam lekkie krwawienie, w poprzedniej ciąży wszystko było ok. Na izbie młody lekarz po potwierdzeniu na usg że ciąża martwa, bardzo spokojnie i rzeczowo powiedział jak będzie wyglądało przyjęcie na oddział (nalegał, ponieważ powiedział że to najbezpieczniejszy dla mnie tryb), przygotowanie do zabiegu (tabletki na rozszerzenie szyjki) i sam zabieg. W między czasie zaproponował konsultację drugiego ginekologa. Skorzystałam. Po podaniu tabletek miałam spore krwawienie, ale nic mnie specjalnie nie bolało. Później zabieg w znieczuleniu ogólnym, po 10 h byłam w domu. Wrócił mi normalnie okres i płodność. Zajęłam osobną salę, bez ciężarnych. Jeśli chodzi o emocje. Mam już syna 5 letniego. Nie mogłam sobie pozwolić na czarną rozpacz. Wiele potrafię wytłumaczyć sobie zgodnie z naszą biologią. Jest pełno kobiet które ronią dzieci, tylko niewiele osób o tym mówi. Mam nadzieję, ze w ciągu najbliższego roku, będziemy znów w ciąży, mocno w to wierze! Aha i mimo pierwszego poronienia lekarz nakazał zrobienie badań: hormony tarczycy, przeciwciała toksoplazmozy i cytomegalii, cukier i morfologię.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
U mnie po wizycie w środę pozostało 7mm i już powinno samo się oczyścić bo powiedziała, że to już nic. Zwolnienie do 10 i jeśli skończy się krwawienie i ból brzucha to w poniedziałek mogę iść do pracy.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Witajcie,ja jestem świeżo po...
W grudniu 2015r. miałam po raz drugi zostać mamą. Niestety, tak się nie stanie. Poronienie zatrzymane w 6tyg. Żadnego plamienia,żadnych bólów brzucha. Typowe objawy ciążowe do końca. Dowiedziałam się dopiero z badania USG...
image
image

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Kordalos przykro mi. Ja miałam też w listopadzie być drugi raz mamą i to na moje 30 urodziny. Ja jeszcze na zwolnieniu jestem bo po tylu dniach krwawienia mam bardzo słabe wyniki. Prawie jak po porodzie porównywałam sobie i minimalnie się różnią. A jak Ty się czujesz?
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Byłam obserwatorką Twojego wątku "Mamusie...." Nie udzielałam się,bo nie chciałam zapeszyć.
Pędziłam na drugie USG cała w skowronkach, przygotowałam sobie listę pytań, zabrałam całą historię pierwszej ciąży. USG wykazało brak pulsu dziecka,ale lekarz dał mi jeszcze nadzieję - tak się czasem zdarza, poczekamy jeszcze tydzień na zmianę- powiedział. Czekanie, bezsilność,płacz,strach. W ogóle nie byłam przygotowana na taki scenariusz. Po tygodniu usłyszałam wyrok. Skierowanie do szpitala.
Miałam 3 wyjścia: Czekać na samoistne poronienie, farmakologicznie lub ze znieczuleniem łyżeczkowanie. Po przeczytaniu kilku wpisów zdecydowałam się na 3 opcję na Zaspie.

Najgorszym momentem było dla mnie zapisanie się u położnej na zabieg. Piętro -1. Kobiety, które rodziły na Zaspie wiedzą,że jest to miejsce gdzie kieruje się ciężarne na poród.
Wszystkie z wielkimi brzuchami i torbą i ja, rozryczana z moim mężem.

Póki co widok dużych brzuszków powoduje to,że chce mi się płakać.
image
image

popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
Ja się wypłakałam właśnie między jednym a drugim USG gdy czekałam na wyrok. Ciężko było mi powiedzieć wprost że to już koniec. W trakcie poronienia gdy miałam następne zwolnienie to zadzwoniłam i powiedziałam co i jak szefowej. Dzięki temu jak kilka dni później zawiozłam to zwolnienie to wszyscy wiedzieli. " Starzy " pracownicy których jeszcze spotkałam bez słowa przytulili i to było bardzo miłe. Bo najbardziej wtedy bałam się pytań, że będę ryczeć jak ktoś o coś zapytania. Teraz jestem pewniejsza, w pracy nie mogą się doczekać aż wrucę. Na moim rejonie gdzie chodzi kolega też wiedzą, że wracam i się cieszą a najważniejsze to kolega nie powiedział czemu jestem na zwolnieniu. Wie tylko kilka osób z którymi jestem zżyta więc będzie dużo łatwiej. Już nie płacze bo uznałam, że natura wie co robi i się z tym pogodziła. Kobiety z brzuszkiem? Nie chce mi się płakać na ich widok ani nie czuję zazdrości ale jakoś mnie odpychają. Będzie dobrze i na pewno nam się uda.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
Dziewczyny, zanim urodziłam dziecko poroniłam trzy razy. Szpital, ból, łyżeczkowanie...to da się przetrwać. Najgorszy był powrót do domu. Nie ma nic gorszego niż powrót do pustego domu. Dlatego dziewczyny, które macie już dzieci pocieszcie się tym, że macie do kogo wracać, że w domu czeka na Was ktoś, kto bardzo Was kocha.
Jeśli mogę coś Wam poradzić, to nie poddawajcie się. Ja 5 lat starałam się o dziecko. Najważniejsze jest znaleźć dobrego lekarza, który nie będzie tłumaczył, że to normalne, że się zdarza, że naturalna selekcja, że natura wie co robi itp. Ja jestem najlepszym przykładem tego, że warto.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Rodzina i dziecko bez ogłoszeń

Do mam dzieci z AZS . (37 odpowiedzi)

Prosze o rade , jak radzicie sobie z świądem u dziecka . Córka 7 msc , AZS bardzo mocne , ogolnie...

Pomysł na wieczór panieński ? (17 odpowiedzi)

Przyjaciółka poprosiła mnie żebym została świadkową na jej ślubie. Zgodziłam się i wiąże się z...

Jak radziłyście sobie z bólem głowy w ciąży? (13 odpowiedzi)

Dziewczyny jestem w 18 tygodniu ciąży i od paru dni boli mnie głowa. Lekarka powiedziała, ze mogę...

do góry