U nas nie było większych problemów żeby dzieci spały w łóżeczkach. Kwestia samozaparcia się i asertywności przez parę dni. Żeby się nie złamać. Jak mały płakał to siedziałam koło niego, stałam nad...
rozwiń
U nas nie było większych problemów żeby dzieci spały w łóżeczkach. Kwestia samozaparcia się i asertywności przez parę dni. Żeby się nie złamać. Jak mały płakał to siedziałam koło niego, stałam nad nim głaszcząc po główce. Dałam odczuć, że zawsze jestem koło niego na każde zawołanie i szybko mieliśmy spokój w tym temacie. A jak były dzieci ciut większe i np stały w łóżeczku i histeryzowały, bo nie chciały same zasnąć to siadałam na podłodze oparta o ścianę 3 m od łóżeczka i patrzyłam na małego, ale nie podchodziłam aż sam się uspokajał i zasypiał. Takie ciężkie zasypiania czasem się zdarzały. Mąż czasem brał na ręce mówiąc, że tata tylko daje przytulaska i trzeba iść lulu, odkładał i jakoś to szło... Może nasze dzieci były inne ;p Chociaż były zawsze bardzo przytulaśne i mimo, że mają teraz 5 i 8 lat nadal są :)
Maluszki bardzo potrzebują przytulania ale i spać osobno mogą. Wystarczy żeby wiedziały, że jest ktoś na każde zawołanie ;P
zobacz wątek