Widok
Czy terapia małżeńska ma sens?
Do terapeuty poszłam sama w kiepskim stanie psychicznym. Mam małżeński kryzys, kolejny. Mam dość. Po dwóch spotkaniach terapeutka poleciła, żeby przyprowadzić na terapię rodzinę, a przede wszystkim męża. Zastanawiam się czy to ma sens. Nie będę go zachęcać do terapii. Nie chodzi mi o niego, chcę pomóc sobie i się wzmocnić na tyle, żeby móc sobie z nim poradzić. Jestem po dwóch miesiącach spotkań z terapeutką i zastanawiam się czy to wszystko ma sens, bo jeżeli chodzi o moje małżeństwo, to poprawy nie widać, chociaż po lekach jestem spokojniejsza i bardziej optymistyczna. Godzina u terapeutki kosztuje 100 zł. To dla mnie sporo. Czy terapie w ogóle kiedyś się kończą i dają sukces?
Może być różnie, ale ja polecam http://terapia.gdansk.pl/ gabinet specjalizyjący się w terapii par i małżeństw. Pozdrawim, ŁZ
Chodziłam na taką terapię z polecenia sądu, które powstało na prośbę małżonka. Mam niemiłe wspomnienia, w niczym nam nie pomogła ta terapia. Mi dodatkowo zaszkodziła, bo sąd zarządał opinii od prowadzącego terapię i była ona nie zbyt korzystna dla mnie. Na szczescie otrzymałam rozwód po 2,5 roku trwania sprawy... Nie polecam takiej terapii.
a ja wręcz przeciwnie - polecam terapię małżeńską i to bardzo.
Po urodzeniu dziecka przestałam się dogadywać z mężem i taka półroczna terapia pozwoliła nam ułożyć wszystko między nami. Zdecydowanie nie było lekko.
Gdyby nie terapia, to pewnie bylibyśmy w trakcie rozwodu.
ALe naszą terapię prowadziła pani psychiatra (z gdyni), a nie terapeuta czy psycholog. Bardzo polecam.
Po urodzeniu dziecka przestałam się dogadywać z mężem i taka półroczna terapia pozwoliła nam ułożyć wszystko między nami. Zdecydowanie nie było lekko.
Gdyby nie terapia, to pewnie bylibyśmy w trakcie rozwodu.
ALe naszą terapię prowadziła pani psychiatra (z gdyni), a nie terapeuta czy psycholog. Bardzo polecam.
ja niedawno zakonczylam terapię małżeńską i bardzo polecam. Z męzem mielismy kryzys od kilku miesiećy, chociaz teraz widze ze to narastalo przez lata... ostatnie pół roku to był dramat, widzielismy ze jest coraz gorzej i ze nie poradzimy sobie sami, bo probowalismy wielokrotnie cos zmienic i nic to nie dawało. Poszlismy do psychologa i musze powiedzic ze juz po pierwszym spotkaniu była pewna ulga i nadzieja na zmiany. Terapia zajęła nam cztery miesiące, jestesmy jeszcze umówieni na spotkanie "awaryjne" za 2 mce (gdyby coś było nie tak). Jest o niebo lepiej niż przedtem, naprawdę załuje, że nie poszliśmy wcześniej, bo mogliśmy zaoszczedzić sobie wielu przykrości... Polecam nasza terapeutke, p. Sylwię Hofman-Bałdygę, bylismy u niej w Gdyni, ale chyba przyjmuje tez w Gdańsku
Moim zdaniem to kwestia indywidualna każdego małżeństwa, u nas terapeuta na pierwszym spotkaniu dała bardzo dużo nadzieję na lepsze (a raczej my sami a nie ona), po kilku spotkaniach stwierdziła że poza dziećmi kompletnie nic nas nie łączy a mi powiedziała na osobnosci po wyjściu męża z gabinetu że lepiej będzie jak spakuje siebie i dzieci i się wyprowadze i z nim rozwiode. Oczywiście to nie wchodzi w grę ponieważ bardzo się kochamy i bardzo nam na sobie zależy ale trudności czasami wracają ale teraz boję się pójść znów na terapię (oczywiście u kogoś innego), boję się że to całkiem przekreśli wszystko, po każdej sesji było dwa dni ciszy-dzieci to widzą.
Ja uważam, że terapia ma sens. Chodziłam na spotkania z terapeutą psychiatrą indywidualne bez męża i nauczyłam się tak dużo, że obecnie nie wiem co to kryzys małżeński. Jestem już rok po terapii i nadal uważam, że to największe szczęscie, że nie zrezygnowałam z naszego małżeństwa i że spotkałam tak skuteczną terapeutke, która pokazała mi jak bardzo zniekształcam to co się między nami dzieje i jak ważna jest akceptacja w związku i umiejętna komunikacja.Szkoda, że nie uczą tego w szkołach, może nie byłoby tyle rozwodów. Dlatego nie warto poddawać się i nawet samemu iść na terapię, żeby spróbować uratować to co w życiu najważniejsze.
mój mąż chodził do psychologa w zwiazku ze swoją chorobą.. po 3 spotkaniach oznajmił mi że tam wiecej nie pójdzie bo ona rozwali nam małżeństwo.. wnioskowała że żona to samo zło... ja nie ufam takim terapiom.. jeśli Wasz zwiazek ma podstawy do tego żeby przetrwać to dacie radę, a jesli nie to szkoda czasu i pieniedzy..
Dokładnie, jedynie prywatnie. Jest możliwość zapisanie się na takie spotkania organizowane przez kościół, jednak w przypadku takich spotkań, skuteczność jest wątpliwa. My chodziliśmy prywatnie. Postanowiliśmy się wybrac bo nie potrafiliśmy się ze sobą dogadać, poza tym zastanawialiśmy się nad rozwodem. Uznaliśmy, ze taka terapia będzie dla nas ostatnią deska ratunku i tak bylo bo rzeczywiśćie po kilku spotkaniach odkryliśmy, ze jednak coś nas jeszcze łączy.
Chodziliśmy tutaj: http://strefamysli.pl/psychoterapia-par-i-malzenstw/
Chodziliśmy tutaj: http://strefamysli.pl/psychoterapia-par-i-malzenstw/
Rozumiem, że dojeżdzaliście raz w tygodniu do Warszawy?;) Błagam... buzz marketing powinien być wykonywany z glową- mogłaś wspomnieć, że korzystaliście z konsultacji on-line- na początku nie byliście przekonani do takiej metody pracy, ale ostatecznie przeważył fakt, że ta forma jest wygodna- nie musieliscie wychodzić z domu i terapia była elastyczna.. tak się robi szeptankę, a nie tak jak powyżej..
Zdecydowaliśmy się na terapie http://taniaekologia.pl/z-czym-najczesciej-pomaga-terapia-malzenska/ jest duża poprawa.
Terapia to nie magiczny plasterek do naprawy związku. Mi np pomogła utwierdzić się w decyzji o odejściu. Jeśli są dzieci, to może pomóc ułożyć cywilizowane relacje po rozstaniu. Najważniejsze to wybrać dobrego specjalistę.
https://mylomza.pl/artykul/jak-wybrac-dobrego-adwokata-n1614496
Oczywiśćie warto jest się również zastanowić nad odpowiednim adwokatem do rozwodu.
https://mylomza.pl/artykul/jak-wybrac-dobrego-adwokata-n1614496
Oczywiśćie warto jest się również zastanowić nad odpowiednim adwokatem do rozwodu.