Re: Czy ze mną jest coś nie tak?
"Po siedmiu latach wyszłam za niego za mąż i to ja do tego dążyłam"
przez siedem lat nie zauważyłaś, ze Twój partner nie akceptuje Twojego dziecka? Nie składa mu życzeń na urodziny,...
rozwiń
"Po siedmiu latach wyszłam za niego za mąż i to ja do tego dążyłam"
przez siedem lat nie zauważyłaś, ze Twój partner nie akceptuje Twojego dziecka? Nie składa mu życzeń na urodziny, nie łamie się opłatkiem, nie rozmawia z nim, nie bawi się??? Po co tak dążyłaś do ślubu?
Ja się nie dziwię że Twój syn rozrabia skoro tylko wtedy ktoś się nim interesuje. Piszesz że po śmierci babci grał cały dzień na komputerze - wtedy poszłaś do niego, przytulić, porozmawiać? Pewnie nie - miałaś świety spokój i było ok. Piszesz, ze serce Ci pękało a tyle lat pozwalałaś robić mu krzywdę, jego biologiczny ojciec, Twój obecny maż, Ty - wszyscy raniliście go brakiem uwagi i zainteresowania.
Nie wiem co masz zrobić z prawie dorosłym facetem - za dwa lata powie Ci, ze w ogóle możesz się odwalić ...
spróbuj może porozmawiać z nim ale nie strasz go ojcem, ośrodkiem czy nie wiadomo czym jeszcze - przyznaj sie do błędów, powiedz, że Ci przykro ale nie chcesz żeby sobie przez to zmarnował życie, że zachowanie typu "na złość mamie odmrożę sobie uszy" nie prowadzi do niczego dobrego, jest młody i tylko od niego zależy jak będzie wyglądało jego życie i szkoda żeby przez Was je zmarnował.
Może podziała to niego i zobaczy że sam sobie robi krzywdę.
zobacz wątek