Re: Czy ze mną jest coś nie tak?
Nie wszyscy mnie chyba dobrze zrozumieli,ja mam świadomość tego dlaczego mój syn tak się zachowuje a nie inaczej. Pisałam że jak zaczęły się problemy to szukałam na wszystko odpowiedzi. Nie...
rozwiń
Nie wszyscy mnie chyba dobrze zrozumieli,ja mam świadomość tego dlaczego mój syn tak się zachowuje a nie inaczej. Pisałam że jak zaczęły się problemy to szukałam na wszystko odpowiedzi. Nie zdawałam sobie z tego sprawy że takie sytuacje aż tak bardzo odbijają się na dziecku, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam,nie słyszałam nie doświadczyłam. Myślałam że skoro dziecku,, nic" nie brakuje, czyli ma co jeść co ubrać nie jest bity nie słucha awantur ma kochającą mamę itd hmm... ,, normalny dom" to jest wszystko ok. Teraz już Wiem. W tym niby pięknym domu zabrakło najważniejszego, czyli życia wspólnego. Zawsze mnie to drażniło że mój mąż tylko odzywał się do niego w chwili w której mógł go skrytykować. Nigdy się z tym nie godziłam i nigdy nie zwracałam mu uwagi przy dziecku. Zawsze uważałam żeby karać trzeba również wychowywadz. Na początku tak się go nie czepiał to narastało z czasem. Nie chciałam mówić przy dziecku takich żeczy bo myślałam że takim zachowaniem pomyśli że ja mu daje na to złe zachowanie przyzwolenie.Lata mijały dziecko coraz mądrzejszy, sytuacja się powtarza i słyszę Ty zawsze stoisz po jego stronie . Starałam się tłumaczyć że tak nie jest, wtedy chodziło mi o to żeby mu wpoić że szacunek zawsze trzeba mieć do starszych. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego że to dziecko już tak cierpi tylko nie wie jak to pokazać. Wiem,! dużo czasu potrzebowałam żeby się o tym dowiedzieć, za dużo. Już wiem że najpierw trzeba okazać szacunek komuś a później wymagać zwłaszcza dziecku! . Gdybym wiedziała wtedy to co teraz nigdy nie budowałabym swojego szczęście na nie szczęściu swojego dziecka. myślałam że jak ja będę szczęśliwa to i on BZDURA.!!! Padło pytanie czy syn był już kierowany do jakiejś poradni pisałam że tak. W podstawówce nas skierowali bo źle się zachowywał. Poradnia nic nie pokojacego nie zauważyła, wręcz przeciwnie. Syn się dość dobrze uczył, jeden z pierwszych oddawał sprawdziany jakby pisał z pamięci i zawsze była dobra ocena. Nie musiał siedzieć nad książkami, wszystko wchodziło mu do głowy samo. Wspomniałam że w szachy już grał jak miał 6 lat a w tej grze trzeba myśleć. Ja osobiście nie umie Babcia go nauczyła i tylko grał z nią..( przypominam że zmarła jak miał 9 lat) W drugiej klasie gimnazjum organizowali turniej w szkole, właśnie w szachy. Nie chciał się zgłosić bo już zapomniał bo to i tamto... Po dłuższych namowach się zgłosił. Zajął drugie miejsce w szkole. Padło pytanie o zainteresowania. Grał 6 lat w siatkówkę, co wakacje wyjeżdżał na obozy siatkarskie. W domu około 100 medali dyplomów, nie tylko z siatkówki.Ale co z tego... teraz już Wiem nikt go za to nie chwalił, oczywiście ja chwaliłam. Starał się długo o czyjąś pozytywną uwagę, chodźi mi tu o mojego męża. Ja wiem że to ja mu zapewniłam takie dzieciństwo i głównie ja ponoszę odpowiedzialność za to co teraz się dzieje.Nie mogę zrozumieć jak mogę kochać takiego człowieka i jak można kochać niby kogoś i tak ranić osobę która jest dla niej wszystkim. Ja nie wymagałam od niego nigdy żeby go kochał ale szanował. Powtarzam mój mąż jako mąż jest super, ale jako ojciec i ojczym do bani, ładnie ujmując. Kocham go ale przychodzą takie momenty w których go nie nawidze, Wtedy przypomina mi się wszystko, każda zła sytuacja. Zadaje sobie pytanie. Czy on wogóle ma uczucia??? Przechodzą mi przez głowę myśli taki czy to naprawdę jest miłość? Czy może strach zostać samemu bo może ja poprostu jestem uzależniona od faceta bo żyje cały czas z kimś.Naprawde dużo o tym myślę. Zdziwiłam się że nikt nie pisał nic negatywnego o nim bo ja podświadomie uważam że głównym powodem jest mój mąż., wiem ja go wypuściłam do domu to był mój wybór. Ale nasówa mi się pytanie coraz częściej czy ja powinnam żyć z takim człowiekiem który tak bardzo krzywdzi moje dziecko...
zobacz wątek