Odpowiadasz na:

Nie trzeba obcokrajowca,

by mówić o dużych różnicach między partnerami. Czasami wystarczy, że jedno w związku jest bardzo, bardzo gorliwym katolikiem, a drugie ateistą. Kłopoty się zaczynają, gdy taka para planuje ślub,... rozwiń

by mówić o dużych różnicach między partnerami. Czasami wystarczy, że jedno w związku jest bardzo, bardzo gorliwym katolikiem, a drugie ateistą. Kłopoty się zaczynają, gdy taka para planuje ślub, albo urodzi im się dziecko. Wtedy dopiero się zaczyna, jeśli jedno chce dziecko ochrzcić, a drugie nie.

W komentarzach pod artykułem mówi się o związkach z przedstawicielami naprawdę odmiennych kultur i wyznań. Na pewno łatwiejszy do utrzymania jest związek np. Polaka z Amerykanką niż Polki z Irańczykiem, choć różnice kulturowe są i tu, i tu - ich stopień jest inny. Każdy związek może się udać, o ile obie strony mają takie same oczekiwania i tyle samo mogą dać od siebie. Problemem może być to, gdzie zamierzają wspólnie zamieszkać - w jednym, czy drugim kraju, a może w zupełnie innym, gdzie oboje będą "nie u siebie". Myślę, że nie ma co demonizować związków z obcokrajowcami, ale trzeba spojrzeć na to trzeźwym okiem.

Zainteresowanym polecam sięgnąć po książkę Doroty Katende "Dom na Zanzibarze", kobieta pisze tam o swoim związku z Zanzibarczykiem i sama przyznaje, że są i różnice, i problemy. Polecam też książkę Revy Mann "Córka rabina" (o Żydówce z Nowego Jorku, która wyszła za mąż za chasyda i zamieszkała w Izraelu).

zobacz wątek
13 lat temu
~ZielonaCytryna

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry