Widok
Nie bardzo wiem gdzie to trzeba zgłosić :( słyszałam, że w Gdyni znajdują się odławiacze dzików - czy coś w tym stylu, ale nie znalazłam konkretnego kontaktu.... może ktoś wie na ten temat coś więcej ???
Przy okazji chciałabym zaapelować o niewyrzucanie jedzenia!!! bo one raczej tego właśnie szukają....... :(
Przy okazji chciałabym zaapelować o niewyrzucanie jedzenia!!! bo one raczej tego właśnie szukają....... :(
Dziki już raz nauczone będą łazić do ludzi po żarcie, niestety :(
Natomiast w sprawie zgłaszania, to "gwałć" Straż Miejską. Jak powiedzą, że nie mają możliwości, czy warunków i przeszkolonych ludzi - DOMAGAJ się odpowiedniego kontaktu do właściwych ludzi...i przy okazji spisz sobie nazwisko osoby przyjmującej zgłoszenie.
Natomiast w sprawie zgłaszania, to "gwałć" Straż Miejską. Jak powiedzą, że nie mają możliwości, czy warunków i przeszkolonych ludzi - DOMAGAJ się odpowiedniego kontaktu do właściwych ludzi...i przy okazji spisz sobie nazwisko osoby przyjmującej zgłoszenie.
Czyli jestes jednym/jedna z odpowiedzialnym debili, ktorzy to wlasnie powoduja, iz te dziki stwarzaja zagrozenie - rozdajac im jedzenie!
Puknijcie sie w glowy dokarmiacze! W poblizu przedszkola, jak sie wlasnie dowiedzialam od "odlawiacza", znaleziono w nocy 9 jadalni dla dzikow! Poki tacy bezmozgowcy dokarmiaja dziki - bedzie ich coraz wiecej!
Puknijcie sie w glowy dokarmiacze! W poblizu przedszkola, jak sie wlasnie dowiedzialam od "odlawiacza", znaleziono w nocy 9 jadalni dla dzikow! Poki tacy bezmozgowcy dokarmiaja dziki - bedzie ich coraz wiecej!
Nawet dziś w Teleexpressie mówili o problemie dzików w Gdyni (zdjęcia z Obłuża)
http://teleexpress.tvp.pl/10742555/05052013-1700
http://teleexpress.tvp.pl/10742555/05052013-1700
Wczoraj po godzinie 21 na ulicy żeliwnej przy wieżowcach ponownie pojawiło się 15 dzików. Dzwoniłam dziś rano do straży miejskiej z pytaniem czy maja zamiar coś z tym zrobić dostałam odpowiedź , że od stycznia prezydent miasta podpisał umowę z łowczym w trójmieście który zajmuje się tego typu sprawami dostałam do tego pana numer. Wszystko niby pięknie ładnie ale Pan Łowczy nie odbiera telefonów . Podaje numer na forum może ktoś z was również będzie próbował kontaktować się i zrobić coś w tej sprawie . numer : 606-375-953 Robert Szuldka ( łowczy trójmiasta )
Informacja o dzikach w mieście ze strony gdynia.pl :
http://www.gdynia.pl/wszystko/o/gdyni/srodowisko/news/114_66437.html
W przypadku zaobserwowania dzików na osiedlu, należy zawiadomić MIEJSKIE CENTRUM POWIADAMIANIA RATUNKOWEGO W GDYNI - bezpłatny tel. 986.
http://www.gdynia.pl/wszystko/o/gdyni/srodowisko/news/114_66437.html
W przypadku zaobserwowania dzików na osiedlu, należy zawiadomić MIEJSKIE CENTRUM POWIADAMIANIA RATUNKOWEGO W GDYNI - bezpłatny tel. 986.
Pan "Łowczy" odbiera, ale rozklada rece, bo jest tylko doradca z Gdanska. Dowiedzialam sie przed chwila, ze dziki znikna, jak sie przestanie rozdawac im jedzenie. Gdynia ma plan prewencyjny, ale jak na razie tylko w planach. A przy przedszkolu o spotkanie z dzikiem nietrudno - moze jak komus dziecko dzik podepcze, to miasto cos z tym zrobi.
Mala rada pana Lowczego - dziki "przyzwyczaily" sie, ze ludzie maja jedzenie w siatkach, ktorym je czestuja (upodobaly sobie zwlaszcza pieczywo, w szczegolnosci bulki z ziarnami), dlatego moga podbiegac i "atakowac" te zakupowe siatki. Nie dokarmiac przede wszystkim i omijac szerokim lukiem.
Mala rada pana Lowczego - dziki "przyzwyczaily" sie, ze ludzie maja jedzenie w siatkach, ktorym je czestuja (upodobaly sobie zwlaszcza pieczywo, w szczegolnosci bulki z ziarnami), dlatego moga podbiegac i "atakowac" te zakupowe siatki. Nie dokarmiac przede wszystkim i omijac szerokim lukiem.
Dziki sa nie tylko na Pogorzu Gornym, to oczywiste, ze gniezdza sie gdzies w lasku - takze na Pogorzu Dolnym.
Dziki moze i nie sa grozne jako roslinozerne, ale to nie jest normalne, ze chodza po miescie takze w dzien (nie tylko jak jest pusto, jak to ktos "z wiedza" tu napisal).
Dzisiaj wracajac do domu po odprowadzeniu corki do przedszkola nr 49, jeden wyszedl zza sklepiku i szedl za mna i moim wyrywajacym sie 3letnim synkiem az do polowy schodow. Nie jest to bezpieczene, bo wiekszosc dzieci jakie znam nie chcialaby go poglaskac, tylko wpadlaby w panike widzac takie zwierze goniace za nimi. Jak sie ma jedno, mozna wziac pod pache, ale jak sie idzie z 2-3 dzieci?
Straz miejska raczej nie jest od dzikow - moze do nadlesnictwa wiec lepiej dzwonic, ktos powinien odebrac?
Dziki moze i nie sa grozne jako roslinozerne, ale to nie jest normalne, ze chodza po miescie takze w dzien (nie tylko jak jest pusto, jak to ktos "z wiedza" tu napisal).
Dzisiaj wracajac do domu po odprowadzeniu corki do przedszkola nr 49, jeden wyszedl zza sklepiku i szedl za mna i moim wyrywajacym sie 3letnim synkiem az do polowy schodow. Nie jest to bezpieczene, bo wiekszosc dzieci jakie znam nie chcialaby go poglaskac, tylko wpadlaby w panike widzac takie zwierze goniace za nimi. Jak sie ma jedno, mozna wziac pod pache, ale jak sie idzie z 2-3 dzieci?
Straz miejska raczej nie jest od dzikow - moze do nadlesnictwa wiec lepiej dzwonic, ktos powinien odebrac?
Robi się faktycznie niebezpiecznie. Skoro mamy dzwonić pod numer 986 (MIEJSKIE CENTRUM POWIADAMIANIA RATUNKOWEGO W GDYNI) to wszystko super, ale obawiam się, że zanim oni przyjadą to dziki same pójdą w stronę lasu... i tak za każdym razem.... :/ zrobiło się o tyle niefajnie, że zaczynają wychodzić w dzień, a nie tylko jak zrobi się ciemno. Przeganianie dzików do lasu nic nie da - trzeba je po prostu odłowić i wywieźć - jeśli dobrze pamiętam zrobili tak kilka lat temu w Śródmieściu, kiedy dziki spacerowały sobie po bulwarze z całą swoją rodzinką. Na pozostałych dzielnicach powinni zrobić to samo.
Co do dokarmiania to słyszałam, że są chore jednostki przy Horyda, które to robią. Widziałam też resztki jedzenia przy śmietnikach. Pomimo, że są one niby zamykane na klucz to niektórzy zostawiają suchy chleb przed śmietnikiem lub wieszają na klamce o bramy do śmietnika. Zdarzają się też niedojedzone jabłka leżące na trawie - widziałam przy przystanku - zamiast ktoś wrzucić do kosza, wywalił na trawę! To jest mega nieodpowiedzialne.
Dziki były też widziane jak idą od strony Osiedla Morskiego (pewnie tam żrą coś na polu).
Co do dokarmiania to słyszałam, że są chore jednostki przy Horyda, które to robią. Widziałam też resztki jedzenia przy śmietnikach. Pomimo, że są one niby zamykane na klucz to niektórzy zostawiają suchy chleb przed śmietnikiem lub wieszają na klamce o bramy do śmietnika. Zdarzają się też niedojedzone jabłka leżące na trawie - widziałam przy przystanku - zamiast ktoś wrzucić do kosza, wywalił na trawę! To jest mega nieodpowiedzialne.
Dziki były też widziane jak idą od strony Osiedla Morskiego (pewnie tam żrą coś na polu).
W Chyloni jest podobny problem, dziki pojawiają się między blokami codziennie. Wabi je łatwe jedzenie, czy to przy budkach dla kotów, czy przy pergolach śmietnikowych. Widziałem też kilka razy jak są dokarmiane przez ludzi. Dziki nie mają potrzeby już nawet ryć w ziemi, bo pożywienie dla nich jest wszędzie. Dopóki nie zmieni się postępowanie ludzi - dopóty dziki będą wracać.
http://youtu.be/6zK1lmzVoH4
http://youtu.be/6zK1lmzVoH4
Jakoś nie odbieram dzików jako "biedne zwierzęta", ale zgadzam się, że powinni je wywieźć i to bezwzględnie. Tylko pewnie nie jest takie proste je złapać.
2 dni temu na Kwiatkowskiego około godziny 15.00 lub 15.30 dziki zatamowały ruch kręcąc się i przechodząc przez ulicę (3 duże świnie i 8 małych). Koniecznie trzeba coś z tym zrobić - ze względu na nas wszystkich oraz dzieci.
Innym problemem jest to, że niemądrzy ludzie wyrzucają jedzenie :/ którego dziki później szukają.
2 dni temu na Kwiatkowskiego około godziny 15.00 lub 15.30 dziki zatamowały ruch kręcąc się i przechodząc przez ulicę (3 duże świnie i 8 małych). Koniecznie trzeba coś z tym zrobić - ze względu na nas wszystkich oraz dzieci.
Innym problemem jest to, że niemądrzy ludzie wyrzucają jedzenie :/ którego dziki później szukają.
Problem jest ogólnokrajowy i nazywa się ASF czyli afrykański pomór świń. Winę za zaistniałą sytuację czyli brak możliwości wyłapania i przeniesienia dzików ponosi nasz rząd, który NIC nie zrobił, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Należałoby pójść tropem mądrych rozwiązań np. UK z czasow gąbczastego zwyrodnienia czyli zlikwidować całą zarażoną populację i ponownie ją odbudować. Na to nie stać nas ani mentalnie ani finansowo. Tymczasem pozostaje nam żyć z dzikami, próbować je odstraszać, solidnie odgradzać ogródki, rzucać petardy.