Re: Dla ateistów pod przemyślenie:)
Stvoriczko, owszem, nie mam wpływu na geny. Ale na wszystko inne mam wpływ. Chociażby na to, jak daną sytuację, na którą nie mam wpływu, przyjmę. Co za wnioski z niej wyciągnę. I jak sobie z nią...
rozwiń
Stvoriczko, owszem, nie mam wpływu na geny. Ale na wszystko inne mam wpływ. Chociażby na to, jak daną sytuację, na którą nie mam wpływu, przyjmę. Co za wnioski z niej wyciągnę. I jak sobie z nią poradzę.
Wychowanie też ma ogromny wpływ:) Ale ode mnie już zależy, czy w pewnym momencie swojego życia się zatrzymam, spojrzę w tył, zobaczę, co "otrzymałam w spadku" po swoich rodzicach, domu rodzinnym, i zdecyduję, czy coś w życiu zmienię, czy nie, czy będę powielać ustalone wzorce.
Gdyby wszystko było zdeterminowane, sytuacje, że z jednej rodziny, z dwójki identycznie wychowywanych dzieci, jedno zostaje księdzem, a drugie złodziejem, praktycznie nie zdarzałyby się. Nie zdarzałyby się sytuacje, kiedy z rodziny alkoholików wychodzi dziecko, które umie pić z umiarem, ani takie, w których z rozbitych rodzin, wychodzą dzieci, pozostające w wiernych związkach całe życie. A takie sytuacje są. I to nawet nie tak rzadko.
Moi rodzice nie byli idealni. Wychowali mnie bardzo nieidealnie. Absolutnie nie nauczyli mnie podejmowania jakichkolwiek decyzji, chęci rozwoju, czy niezależności. Oni uczyli mnie bycia poddanym, pogodzonym ze swym losem, zgadzającym się ze złym traktowaniem czy poniżaniem np w pracy. Słowa: "W pracy musisz się na wszystko zgadzać i nic nie mówić, bo cię zwolnią" były ulubionym mottem mojej matki. Ciekawe co by moja matka powiedziała na to, że faktycznie zwolnili mnie raz z pracy za to, że powiedziałam to, co myślę- swoją drogą miałam rację;)- ale na szczęście o tym nie wie;) Hehe:)
O tym, kim będę, przesądza przede wszystkim to, czy zechcę zmienić swoje życie, pokierować nim tak, jak ja tego chcę, czy będę bierną.
zobacz wątek