W czasach słusznie minionych, chociaż niektórzy upierają się że wcale nie minionych, telewizja publiczna nadawała magazyn kulturalny Pegaz. Gdy tylko pojawiała się na ekranie telewizora czołówka programu z galopującym koniem ze skrzydłami, a z głośnika odbiornika dobiegał łoskot fortepianu, ogromna część widowni wyłączała telewizor, lub przełączała odbiornik na drugi kanał. Naród skutecznie opierał się tym samym skutecznie, zaszczepieniu w nim rodzaju kultury, jaki przedstawiany był w tym tygodniu. W starciu z takim na przykład Koncertem życzeń, Pegaz nie miał szans. Wygrywały kolorowe spódnice łowickie, a nie freski Michała Anioła. Wyłączanie telewizora na znak Pegaza i dźwięk fortepianu, tak skutecznie weszła w krew Polakom, że nawet niemowlęcia którym ku ich nieszczęściu przyszło urodzić się w Polsce, reagują histerycznym płaczem na dźwięk fortepianu. Zaś jedynymi konikami które tolerują do zabawy, są jednorożce, najlepiej różowe. I tak w ten sposób, chyba niezamierzony przez twórców magazynu kulturalnego Pegaz, naród zraził się do kultury.
Mijają pokolenia, a wnuki nieszczęsnych widzów Pegaza, niczym kolor skóry i grupę krwi, dziedziczą ten atawizm. Dziwiłem się, gdy zobaczyłem jakie tłumy przychodzą na festiwale i koncerty muzyki nurtu "disco polo", jakie powodzenie mają kabarety z programem "jak szwagier wypił pół litra i beknął". Odkrycie przeze mnie tej zależności, pomiędzy Pegazem a kulturą w rodzaju jak powyżej opisałem, pozwala mi znajdować odpowiedzi na wiele nie zrozumiałych dotąd zachowań moich rodaków.
Nie bez powodu piszę ten tekst w kontekście tego nieszczęsnego Pegaza. Domyślacie się chyba dlaczego. Przyrównam zatem kulturę naszego społeczeństwa do demokracji, a konkretnie do demokracji made in Poland. Porównam ją do okrzepłej demokracji made in USA. Rozmyślnie unikam porównania z demokracją państw Europy Zachodniej, by nie wymagać zbyt wiele.
Do rzeczy zatem. Watergate - takim mianem nazwano aferę z próbą inwigilacji opozycyjnej partii w USA przez administrację rządzącego wówczas prezydenta Nixona. Gdy wyszło na jaw, że próbowano w ten sposób zdyskredytować opozycję, podniósł się ogromny szum. Protestowano na ulicach, media trąbiły o skandalu w obozie prezydenta Nixona, powołano od razu komisję senacką. Prezydent Nixon przyznał się wówczas do błędu przeprosił naród i podał się do dymisji.
A jak wygląda to w Polsce ? Sami widzicie. Zakres inwigilacji przez państwo PiS jest zdecydowanie większy niż to, co to miało miejsce w Ameryce. Porównajmy skalę reakcji polskich mediów i społeczeństwa, nie mówiąc już o zachowaniu przyłapanego na inwigilacji aparatu państwa, do reakcji w USA.
Tak jak wielka jest różnica pomiędzy obiema skałami reakcji, taką mam do pokonania drogę do demokracji.
I tak ponownie nieszczęsny Pegaz w jakiś sposób kształtuje świadomość obywateli kraju nad Wisłą, określanego niekiedy dzikim krajem.