Widok
Dlaczego faceci zdradzają? "Alter Ego" Grzegorza A.
Nie rozumiem osób, które generalizują mężczyzn. Rozumiem osoby, które zostały skrzywdzone, lecz trzeba wziąć pod uwagę nie płeć i błędne, przekłamane statystyki (że faceci to zdradzają tyle a kobiety tyle) lecz samego człowieka. Psychika ludzka jest najsłabszym punktem samego człowieka. Możemy w jednym momencie powiedzieć: nigdy nie zrobiłbym/biłabym a w drugim popełnił/ła tą jakże negowaną przez siebie czynność. Dziwne? zapewne tak pomyśli część z nas. Lecz jesteśmy w każdym momencie swojego życia narażeni na sytuacje, które mogą zadecydować o tym że przez słabość psychiczną zrobimy coś o czym nie myślimy w danym momencie lecz potem tego żałujemy. Bo człowiek to istota myśląca i wiecznie kalkulująca w umyśle. Jeżeli nasze myślii kalkulując, rozmyślając w pewnym momencie dojdą do finalnego rozwiązania danej sytuacji, doznajemy wewnętrznego oświecenia i uświadomienia sobie jaki błąd postąpiliśmy lub że to co zrobiliśmy było słuszne. Lecz za późniejszy etap rozwoju naszej psychiki stoi nasze sumienie. Ja też zdradziłem i opowiem Wam drodzy czytelnicy dlaczego i w jakich okolicznościach. Byłem przez pewien czas zdołowany nalezę do osób, które w każdej minucie swojego życia myślą o czymś. Najczęściej o przyszłości. w trudnych dla nas czasach najczęściej jest to rozmyślanie o rozwoju, pracy i chęci "stanięcia twardo na ziemi". Wcześniej bardzo dobrze układało mi się z partnerką lecz od jakiegoś czasu coś zaczęło się psuć. Ciągła bieganina w robocie za pieniądzem i jego brak, wyczekiwanie na dzień "Matki Bożej Pieniężnej". I któregoś dnia dostaję informację o możliwości wyjazdu za granice i stabilnej pracy w firmie mojego ojca. Moja ekscytacja nie znała granic. Przechodziłem rozmowy kwalifikacyjne w językach obcych, na których wychodziłem nieźle. Wyrobiłem paszport, załatwiałem dokumenty pozwalające mi na pracę za granicą, otwierające mi bramę do lepszego życia zarówno dla mnie jak i dla mojej partnerki. Lecz z dnia na dzień sytuacja pogarszała się, kryzys zrobił swoje. Było niej pracy co za tym szło: nie potrzebowali już pracowników. Byłem zdruzgotany. W robocie akurat zaczął się sezon: handel to trudna dziedzina, raz jest dobrze raz gorzej. I w momencie kiedy ja potrzebowałem zrozumienia drugiej osoby, nie otrzymywałem jej. Brak zrozumienia przez nawałnice pracy mojej partnerki i jej wieczne zmęczenie spowodowały, że powoli odsuwaliśmy się od siebie. Byliśmy oddaleni umysłowo od siebie, ja zamykałem się coraz bardziej w sobie, Ona zaś nie dostrzegała tego, być może nie w ten sposób jaki powinna. Przecież znała mnie nie od dziś. Coraz częściej zaczynałem sięgać po alkohol i pić sam ze sobą, słuchając muzyki, która była mi najdroższa, zamknięty w tej burzy myśli, która siedziała mi w głowie. Mówiąc o moich problemach mojej partnerce nie widziałem zrozumienia. Otrzymując odpowiedzi: nie martw się, jakoś sie ułoży nie jest odpowiedzią, trzeba razem znaleźć rozwiązanie jak ma się ułożyć skoro nic z tym nie robimy i jest tak beznadziejnie. W tym samym czasie poznałem osobę, która była w podobnej sytuacji psychicznej jak ja. Miała męża i dziecko. Mąż pił i nie miał do niej i jej syna żadnego szacunku. Całymi dniami, jak nie pracował chlał, nie dawał jej godziwych pieniędzy na utrzymanie mimo iż sama też pracowała (ale to wkońcu facet). Zacząłem rozumieć jej problemy i razem z Nią znajdować ich rozwiązanie. Ona też zaczeła odziwo rozumieć moje zmartwienia i lęki. Staliśmy się sobie bliscy. Moje relacje z partnerką stawały się oschłe, zimne. Zaczęły mnie irytować rzeczy, które wcześniej mi się podobały, które wcześniej lubiłem. Nie mogłem już na Nią patrzyć jak dawniej. Nie potrafiłem, stałem się instynktownie dalszy od człowieka, którym niegdyś byłem. Relacje z koleżanką nabierały ubarwienia. Zaczynałem sie uśmiechać, i czuć spokój. Czułem że łączy nas ta sama więź emocjonalna. Któregoś razu umówiliśmy się na piwo po pracy. Jedno piwo, drugie i trzecie, aż wkońcu się stało. Dawne życie nie istniało dla mnie tylko ta chwila która obecnie była. Znikły rozterki, żale, smutki. Kochaliśmy się w jej samochodzie całą noc. Ona nie wiedziała że jestem z kimś bo sprytnie to zatuszowałem- kłamstwem. Lecz nie dlatego że się wstydziłem tego związku, lecz dlatego że bałem się że stracę "przyjaciółkę", że nić naszego porozumienia pęknie i nasze relacje zejdą do czysto służbowych. Nasz romans trwał 4 miesiące, podczas których stałem się dla mojej ukochanej niegdyś kobiety tyranem. Nie biłem jej, lecz krzyczałem, nękałem psychicznie, nie potrafiłem normalnie porozmawiać. Uciekałem od rozmów. Przez te miesiące domyślała się zapewne że coś jest nie tak. Częste smsy jakie dostawałem od mojej kochanki, uśmiechnięta twarz jak je czytałem. Pamiętam sytuację: był dzień kobiet, zawsze kupowałem mojej kobiecie bukiet pięknych kwiatów, zabierałem na spacery, do kina. Gdziekolwiek, byle tego jak i każdego dnia poczuła się kochana, kobieca, szczęśliwa. Bo niegdyś na jej szczęściu mi najbardziej mi zależało. Tego razu było inaczej. Zabrałem Ją do kwiaciarni i kazałem jej niemalże wybrać sobie kwiata. Krzyczałem że jak nie wybierze to go nie dostawie w tym roku. Ryobrażam sobie jakie cierpienie, jaki ból musiałem Jej wtedy zadać. Wybrała różę. Kupiłem. Nie stała w wazoniku nawet dnia jak zaczęła więdnąć. Pierwszy raz kupiłem Jej bordową różę, która po niecałym dniu zaczęła więdnąć. Wtedy był to dla mnie znak że nasza miłość umiera. Być może to myślenie głupca, lecz do tej pory utrzymuję taką teorię. I nie jest to fałsz czy kolejne z moich kłamstw. Po jakimś czasie z kochanką nawet planowaliśmy wspólne życie, ucieczkę od tego przytłamczającego świata, który nas wtedy otaczał. Lecz gdy czas upływał, w mojej głowie roiło sie od wielu pytań, na które zadawałem sobie pytania i na które nie znałem konkretnie odpowiedzi. Z kim będzie mi lepiej: z kobietą która kochała mnie wtedy najmocniej jak mi się wydawało, czy z kobietą, z którą aktualnie żyłem. Z moją kochanką różniło mnie szesnaście lat różnicy, lecz wtedy czułem, jakbyśmy byli równieśnikami. jednak ta różnica w późniejszym okresie odegrała wielką rolę. Mój umysł przeżywał męczarnie, sumienie miałem rozdarte a samoocena samego siebie zdruzgotana. Byłem ruiną, nie mogłem spać, nie mogłem znieść myśli, że okłamuje bliskie mi tak osoby. Wstydziłem się samego siebie. Wypierałem się zdrady lecz nadszedł moment kiedy powiedziałem: tak zdradziłem. Byłto moment w którym zarówno poczułem ulgę oraz moment, w którym uświadomiłem sobię, że tracę wszystko, że tracę osobę na której tak bardzo mi zależało, którą tak bardzo kochałem. Alkohol i egoizm postradały mi rozum. Czemu stałem się kimś, kim tak naprawdę nie jestem a przede wszystkim kimś, którym nigdy wcześniej nie chciałem być i wypierałem się by być taki. Moja kochanka bała się, ze ktoś znajomy nas zobaczy, że jej mąż nas śledzi, bo zapewne domyślał się jej podstępów. Myślała w sposób niedojżały. Wcześniej tego nie dostrzegałem ale nagle stało się to dla mnie dziwne i zaczęło mi przeszkadzać. W moim psychicznym rozmyśleniu doszedłem do finalnego procesu, w którym podjąłem decyzję: muszę zrobić wszystko by to zakończyć. Muszę i chcę odzyskać moją ukochaną Angelikę i porzucić moje alter ego. Kiedy wybrałem się z moją byłą już wtedy kobietą życia, na spacer, opowiedziałem Jej o moich słabościach nie wiem dlaczego wcześniej powiedziałem Jej, że kocham obie kobiety- Ją i moją kochankę- tak wtedy mi się wydawało.
Potrzebowała czasu by to przemyśleć, by zrozumieć całą chorą dla niej sytuację. Bałem sie, że mimo tych krzywd i bólu, który jej zadałem nie będzie chciała na mnie patrzyć. Obiecałem poprawę, błędem jest obiecywanie zmiany gdyż nie można zmnienić tego co już przeminęło, można to jedynie naprawić. Wróciła do mnie, jaki byłem wtedy szczęśliwy, dostałem szansę. Uwierzyła we mnie, w tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, lecz nadal wisiało nade mną piętno tego co Jej zrobiłem. Uświadomiłem sobie jak bardzo kocham tą kobietę, jak ważna jest dla mnie i ile dobrego zrobiła dla mnie. Całą niechęć przerzuciłem na kochankę, wyrzuciłem z siebie wszystko, co mnie bolało i na czym Ona zbudowała sobie prawie swoją przyszłość. Obwinęła mnie wokół palca, lecz nie zrzucam całej winy na Nią bo wina zawsze leży po obu stronach. To zarówno moja jak i jej wina. Ja straciłem w pewnym momencie swoją duszę zaprzedaną diabłu jak mówi jedno z przysłów, ona zaś swoim zachowaniem uzyskała ten sam poziom co jej mąż. Straciłem z nią wszelki kontakt. Po tym zajściu moje relacje z partnerką umocniły się, każdy dzień z Nią jest dla mnie świętem. Każdego dnia chcę Jej udowadniać jak bardzo Ją kocham, jednocześnie ponoszę odpowiedzialność i odmawiam pokutę za moje wcześniejsze zachowanie względem Jej i bliskich mi osób. Moją karą jest to, iż mam swiadomość tego, że moja Angelika nigdy nie zapomni mi zdrady. Chcę być każdego dnia lepszym człowiekiem, lepszym facetem dla swojej kobiety i dawać jej szczęście i radość z tej chorej rzeczywistości z jaka każdego dnia się borykamy . Dlatego piszę do Was: nie popełniajcie błędów, których będziecie żałować, nie dajcie się zwieść chorym intuicjom i swoim słabościom. Pokonajcie ALTER EGO, które może spowodować sytuacje, których będziecie w przyszłości żałować.
Potrzebowała czasu by to przemyśleć, by zrozumieć całą chorą dla niej sytuację. Bałem sie, że mimo tych krzywd i bólu, który jej zadałem nie będzie chciała na mnie patrzyć. Obiecałem poprawę, błędem jest obiecywanie zmiany gdyż nie można zmnienić tego co już przeminęło, można to jedynie naprawić. Wróciła do mnie, jaki byłem wtedy szczęśliwy, dostałem szansę. Uwierzyła we mnie, w tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, lecz nadal wisiało nade mną piętno tego co Jej zrobiłem. Uświadomiłem sobie jak bardzo kocham tą kobietę, jak ważna jest dla mnie i ile dobrego zrobiła dla mnie. Całą niechęć przerzuciłem na kochankę, wyrzuciłem z siebie wszystko, co mnie bolało i na czym Ona zbudowała sobie prawie swoją przyszłość. Obwinęła mnie wokół palca, lecz nie zrzucam całej winy na Nią bo wina zawsze leży po obu stronach. To zarówno moja jak i jej wina. Ja straciłem w pewnym momencie swoją duszę zaprzedaną diabłu jak mówi jedno z przysłów, ona zaś swoim zachowaniem uzyskała ten sam poziom co jej mąż. Straciłem z nią wszelki kontakt. Po tym zajściu moje relacje z partnerką umocniły się, każdy dzień z Nią jest dla mnie świętem. Każdego dnia chcę Jej udowadniać jak bardzo Ją kocham, jednocześnie ponoszę odpowiedzialność i odmawiam pokutę za moje wcześniejsze zachowanie względem Jej i bliskich mi osób. Moją karą jest to, iż mam swiadomość tego, że moja Angelika nigdy nie zapomni mi zdrady. Chcę być każdego dnia lepszym człowiekiem, lepszym facetem dla swojej kobiety i dawać jej szczęście i radość z tej chorej rzeczywistości z jaka każdego dnia się borykamy . Dlatego piszę do Was: nie popełniajcie błędów, których będziecie żałować, nie dajcie się zwieść chorym intuicjom i swoim słabościom. Pokonajcie ALTER EGO, które może spowodować sytuacje, których będziecie w przyszłości żałować.
Nie chodzi o elaborat tylko o konkretną historię z szczegółami i przyznaniem się do swoich błędów i ludzkich rozterek, a nie krótka notka "zdradził mnie, czy wszyscy faceci są tacy sami?" Czasem trzeba spojrzeć na swoje zachowanie obiektywnie a nie oszukiwać siebie i widzieć się jako osobę bez skazy. Moim zdaniem oszukiwać innych to ludzkie zachowanie ale oszukiwać samego siebie to objaw zaburzeń :)
Spokojna dlaczego tak myślisz?
Ja wierzę, że może się udać... może takie związki są nawet mocniejsze??
Zdradzić jest bardzo łatwo- to niezaprzeczalny fakt ale im więcej przeżyłam tym bardziej myślę, że byłabym w stanie wybaczyć zdradę....
wszystko zależy w jakim momencie życia jesteśmy i co przeszliśmy...
Ja wierzę, że może się udać... może takie związki są nawet mocniejsze??
Zdradzić jest bardzo łatwo- to niezaprzeczalny fakt ale im więcej przeżyłam tym bardziej myślę, że byłabym w stanie wybaczyć zdradę....
wszystko zależy w jakim momencie życia jesteśmy i co przeszliśmy...
Łatwo jest osądzać tym którzy nie przeszli takiej sytuacji ,czy w niej się
nie znaleźli . Czasem warto wybaczyć ,czasem niekoniecznie .
Jeden osobnik się "nawróci" drugi powtórzy po raz któryś "skok w bok''
doświadczenie życiowe nie ma z tym nic wspólnego.
Znam kobietę która dla żonatego kochanka wyprowadziła się z domu,wzięla kredyt (podżyrowany przez męża) na mieszkanie i obkupiła
jego oraz jego dziecko w różne markowe ciuchy,gadżety itd
Kiedy kochaś ją rzucił ,pozabierała mu wszystko z takim hukiem ,że pół
osiedla się dowiedziało kto faceta sponsoruje. A co na to małżonek ?
Stęskniony pozwolił małżonce powrócić do domu i spłacają kredyt razem.
Inny by dawno złożył pozew o rozwód. Dowodów było wiele.
nie znaleźli . Czasem warto wybaczyć ,czasem niekoniecznie .
Jeden osobnik się "nawróci" drugi powtórzy po raz któryś "skok w bok''
doświadczenie życiowe nie ma z tym nic wspólnego.
Znam kobietę która dla żonatego kochanka wyprowadziła się z domu,wzięla kredyt (podżyrowany przez męża) na mieszkanie i obkupiła
jego oraz jego dziecko w różne markowe ciuchy,gadżety itd
Kiedy kochaś ją rzucił ,pozabierała mu wszystko z takim hukiem ,że pół
osiedla się dowiedziało kto faceta sponsoruje. A co na to małżonek ?
Stęskniony pozwolił małżonce powrócić do domu i spłacają kredyt razem.
Inny by dawno złożył pozew o rozwód. Dowodów było wiele.
głupio myślisz bo widzisz tylko "jedną stronę medalu" zdrada może zarówno łączyć jak i dzielić, jednakże nie usprawiedliwiam osób które do takiego zachowania się przyczyniają. Zależy to wszystko o sytuacjach i doświadczeniach w przyszłości. Zemsta za zdradę w ten sam sposób w jaki byliśmy potraktowani nie jest lekarstwem na zranione serce. Może się ona okazać przekleństwem. Piszesz do kogoś żeby się nie wypowiadał na ten temat jakbyś codziennie doznawała zdrady. Każdy ma inne doświadczenia. Być może Twoje problemy wynikają z tego że tak jak teraz ironizujesz i wstrzymujesz się od dyskusji.
Mr. Grzegorz A. zamilknij wreszcie czlowieku.
Jestes (tymczasem) niewolnikiem osoby, ktora niewoliles swoja zdrada.
Wymagasz od niej postawy, na ktora ciebie nie bylo stac.
Strzez danej szansy i szykuj sie na ciagla walke.
Wybacza sie latwo. Zapomina rzadko.
Spodziewaj sie niespodziewanego i oby nigdy nie stanelo na twojej drodze.
"Glupio myslisz bo widzisz tylko jedna strone medalu".
Szybkie podnoszenie sie z kolan moze zakonczyc sie bolem krzyza.
Powodzenia
Jestes (tymczasem) niewolnikiem osoby, ktora niewoliles swoja zdrada.
Wymagasz od niej postawy, na ktora ciebie nie bylo stac.
Strzez danej szansy i szykuj sie na ciagla walke.
Wybacza sie latwo. Zapomina rzadko.
Spodziewaj sie niespodziewanego i oby nigdy nie stanelo na twojej drodze.
"Glupio myslisz bo widzisz tylko jedna strone medalu".
Szybkie podnoszenie sie z kolan moze zakonczyc sie bolem krzyza.
Powodzenia
Zemsta za zdradę czemu nie ,a mój mąż myślał o mnie i o dzieciach nie, to dlaczego ja mam myśleć o nim .A gdzie w tym wszystkim była przysięga małżeńska miał ją w d*pie , to ja też mogę mieć może się też lepiej poczuje i powiem przecież ja też chciałam wiedzieć czy jeszcze mogę kogoś mieć.Jemu nie zależało na rodzinie tylko na tej drugiej i ona była najważniejsza nie my .A jej zależało na pieniądzach a nie na nim .
Ja bym tak nie generalizowała i nie osądzała .
Fakt że ci twoja kobieta dała szansę ,że chce
naprawić to co ty tak nieopatrznie zniszczyłeś
to nie twoja zasługa ,lecz jej dobra wola.
Pamietaj jednak ,że rysa zostaje
i drąży jak woda skałę.
Po pewnym czasie może się okazać ,
że mimo wszystko twoja kobieta nie wytrzyma i odejdzie.
Może jej ten horror przypomnieć róża której przyniesiesz
na dzień kobiet ,słowo które nieopatrznie powiesz.
Niestety zło wyrządzone innemu człowiekowi
wraca we najmniej spodziewanym momencie.
Fakt że ci twoja kobieta dała szansę ,że chce
naprawić to co ty tak nieopatrznie zniszczyłeś
to nie twoja zasługa ,lecz jej dobra wola.
Pamietaj jednak ,że rysa zostaje
i drąży jak woda skałę.
Po pewnym czasie może się okazać ,
że mimo wszystko twoja kobieta nie wytrzyma i odejdzie.
Może jej ten horror przypomnieć róża której przyniesiesz
na dzień kobiet ,słowo które nieopatrznie powiesz.
Niestety zło wyrządzone innemu człowiekowi
wraca we najmniej spodziewanym momencie.
Rozumiem Twój gniew lecz zdrada za zdradę to nie jest lekarstwo. Czemu miałabyś porzucić wszystkie wartości w imię głupoty? Ja nikogo nie chcę nauczać ale szacunek do siebie chociaż trzeba mieć. albo chcesz być z tym człowiekiem i dajesz mu szansę albo odchodzisz. Są ludzie którzy za swoje błędy pokutują i naprawiają je. Słabości trzeba przezwyciężać. Zdrajca zawsze będzie żył z piętnem swojeko skurwysyństwa i to w odpowiednich chwilach życia będzie mu przypominało o tym jakim był, bądź jest człowiekiem. Nie zapominaj o tym że instynkty ludzkie to instynkty przede wszystkim zwierzęce. Nie bronie zdrajców lecz nie można generalizować że to w większości źli ludzie. Widzisz ta kobieta z którą zdradził cię mąż też egoistycznie wdała się w romans bo podejżewam wiedziała że spotyka się z żonatym facetem. to jest egoizm na szeroką skalę za równo z jednej jak z drugiej strony. ja nie oczekuję od mojej kobiety że będzie w stanie zapomnieć mi tą krzywdę, którą jej wyrządziłem lecz robię wszystko żeby była mi w stanie wybaczyć i nie daję jej podstaw żeby mnie zdradzała. jest bardzo intligentną kobietą i wie że jeżeli zrobiła by to samo to utraciłaby wartości i szacunek do samej siebie i to nie jest mój wymysł tylko Jej słowa.
Wiem,że zdrada za zdradę to nie lekarstwo. Szacunek do siebie mam.Dałam szanse stara się , ale już nie jest tak jak było ja mam dość ciągłego myślenia o tej zdradzie a tym jak pisał do kobiet na naszej klasie ,że jest rozwodnikiem ma przy sobie dzieci i że ja jestem alkoholiczką i do tego płacę mu alimenty mało było mu tych kłamstw to jeszcze pojechał do swojej rodziny i tam nakłamał że mam kochanka (a przecież on miał kochankę) oczywiście dzięki bogu że nie uwierzyli mu ale co wstyd to wstyd .A najlepsze jest to ,że mój mąż chwalił się nią wszyscy wiedzieli o niej. Ta kobieta mężatka z małym dzieckiem też jej nawkręcał że poszuka dla niej mieszkania ,przedszkole załatwi dla małej i wybuduje jej dom i takie tam kłamstwa jej wmawiał.Gdybym miała gdzie iść nie zastanawiałabym się i odeszła bo ja mam dość .Mój mąż nie ma sumienia twierdzi że to było tylko spotkanie towarzyskie a nie zdrada ja wiem co innego nie znał jej ani ona jego (pisałam z nią ) pisali do siebie miłosne wiersze dzwonili oczywiście wtedy kiedy jej mąż i ja byliśmy w pracy bo tak byli umówieni.Wiedziała o której wychodzę do pracy i o której przychodzę ale raz się pomylili bo przyszłam szybciej i zobaczyłam to co nie powinnam i o tego momentu zaczęłam grzebać w komputerze dowiedziałam się dużo bo mój mąż myślał że jestem głupia i nie wejdę na jego naszą klasę na mejle i gadu gadu pomylił się trochę , zaczęłam sprawdzać telefon numer też miałam jej dzwoniłam ale jak się okazało ona jak szła po zakupy to zmieniała kartę i dopiero dzwoniła do mojego męża. U mojego męża było za dużo kłamstw bo jak do niej jechał wmówił mi że jedzie do urzędu załatwić coś jak się póżniej okazało to byli razem . Pojechał na cały tydzień oczywiście był z nią . Po przyjeżdzie zachowywał się jak by nic się nie stało ale ja już wiedziałam że coś musiało się tam stać czułam mur między nami nie do przebicia. Byli nawet razem u mojej teściowej w domu to tej pory nie wiem dlaczego ich wpuściła mam żal do niej że wiedziała i nie powiedziała . Moje dzieci też wiedziały ale mąż też ich okłamał że to koleżanka a koleżanki można mieć. Zagroziłam rozwodem że jak jeszcze raz pojedzie to będzie koniec a ja znowu mu uwierzyłam i znowu pojechał do niej niby pomóc kuzynowi ale o tym dowiedziałam się póżniej .Chciał przysięgać w kościele że się drugi raz z nią nie spotkał i znowu kłamał . Ja po tym wszystkim byłam strzępkiem nerwów chodziłam do psychologa brałam tabletki każdy dzień był dla mnie koszmarem dużo nie pamiętałam a w pracy robiłam jak robot potem dopiero wszystko sobie przypominałam .A moja córka jak to wszystko wyszło na jaw chciała popełnić samobójstwo to ja z nią chodziłam do psychologa to ja z nią dużo rozmawiałam o zdradzie ojca i o jego kłamstwach .Sama się przekonała jakiego ma ojca zresztą szkoda pisać ile razy ją okłamał.
"Wiele powodów jest do zdrady , a gdzie wasza silna wola panowie??Pomyslcie czasami rozumem a nie ......."
Ilona to nie takie proste. Mężczyzna ma dwa najważniejsze organy: mózg i penis. Niestety w ciele ma zbyt mało krwi żeby używać ich obu jednocześnie.
;)))))
Ilona to nie takie proste. Mężczyzna ma dwa najważniejsze organy: mózg i penis. Niestety w ciele ma zbyt mało krwi żeby używać ich obu jednocześnie.
;)))))
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Z organów przez Ciebie wymienionych kobiety mają jedynie mózg. Krew nie powinna mieć problemu, żeby tam dotrzeć. Liczba komórek mózgowych u kobiet i mężczyzn jest taka sama. Te kobiece z jakiegoś powodu są gęściej spakowane, co w żaden sposób nie ma wpływu na jakość czy szybkość myślenia.
Zatem jak wytłumaczyć zdradę kobiety? Czy możliwe jest, że ciaśniej upakowane komórki rzeczywiście obijają się o siebie i mają odciski? A może między nimi dochodzi do zwarcia?
:)))
Zatem jak wytłumaczyć zdradę kobiety? Czy możliwe jest, że ciaśniej upakowane komórki rzeczywiście obijają się o siebie i mają odciski? A może między nimi dochodzi do zwarcia?
:)))
"Zatem jak wytłumaczyć zdradę kobiety? Czy możliwe jest, że ciaśniej upakowane komórki rzeczywiście obijają się o siebie i mają odciski? A może między nimi dochodzi do zwarcia?"
Może po prostu niektóre panie mają ku...two w naturze?
;)
Może po prostu niektóre panie mają ku...two w naturze?
;)
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Cross :) Witam na wstępie;))
Bardzo 'płasko' rozważasz temat. Przychylam się do zdania Sissel. Czasem warto podzielić włos na 4 alibo i na więcej.. :)))
Z obserwacji, rozmów.. różnie to bywa.. Czasem dla 'zabawy' jak panowie ;), czasem z wyrachowania :), a czasem dlatego, że nie umieją przeciwstawić się własnym wyborom, ludziom, konwenansom..albo po prostu myślą, żeby nie 'niszczyć' rodziny.. Wybierają coś co nie zawsze i wszystkim z nich odpowiada.. Chcą mieć 'kawałek szczęścia' dla siebie.. Trudny temat. :)) Reakcje i powody różne jak różni są ludzie.
Nie lubię sprowadzania wszystkiego do jednego mianownika :) Niezależnie od płci :)
Bardzo 'płasko' rozważasz temat. Przychylam się do zdania Sissel. Czasem warto podzielić włos na 4 alibo i na więcej.. :)))
Z obserwacji, rozmów.. różnie to bywa.. Czasem dla 'zabawy' jak panowie ;), czasem z wyrachowania :), a czasem dlatego, że nie umieją przeciwstawić się własnym wyborom, ludziom, konwenansom..albo po prostu myślą, żeby nie 'niszczyć' rodziny.. Wybierają coś co nie zawsze i wszystkim z nich odpowiada.. Chcą mieć 'kawałek szczęścia' dla siebie.. Trudny temat. :)) Reakcje i powody różne jak różni są ludzie.
Nie lubię sprowadzania wszystkiego do jednego mianownika :) Niezależnie od płci :)